[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Bo co?- Nie zaprzecza, ¿e go podejrzewano, ale nie dotar³o to nigdy do prasy, i wyborcy o tym nie wiedzieli.Dopiero teraz po³¹czono go oficjalnie ze spraw¹ i ujawniono, ¿e by³ podejrzany.Choæ wszystko siê wyjaœni³o, uwa¿a, ¿e samo wskazanie na jego zwi¹zek z morderstwem zdezawuuje go w oczach wielu wyborców.- Powinien nam dziêkowaæ na kolanach - powtórzy³am.- Nie dziêkuje.Policja i biuro prokuratora s¹ wœciek³e jak cholera, ¿e nie przekaza³aœ im natychmiast wszystkich informacji i podejrzeñ, by mogli.- Wiem, wiem - przerwa³am niecierpliwie.- Coœ jeszcze? - Zaczê³am trzeæ powiekê, czuj¹c, jak narasta we mnie z³oœæ.- Jeszcze jedno - rzek³, patrz¹c w dokumenty przed sob¹.- Od tego tygodnia dostajesz dziesiêæ procent podwy¿ki.Wbi³am w niego wzrok.- Moja podwy¿ka przypada dopiero w maju.- To podwy¿ka pozaregulaminowa, ale nie chwal siê ni¹.Zwierzchnicy doœæ zgodnie uwa¿aj¹, ¿e skoro gliniarze i politycy s¹ tak wœciekli, ¿e przysy³aj¹ pisemne skargi, to znaczy, ¿e dziennikarz robi swoje jak nale¿y.Podziêkowa³am, wsta³am, mia³am jednak jeszcze jedno pytanie.- Co im powiedzieliœcie?- Komu?- Tym, którzy siê skar¿yli.Co im powiedzieliœcie?- ¯e twój kierownik udzieli ci nagany.Niniejszym ci jej udzieli³em.- Rozumiem.- I jeszcze jedno.Resztê dnia i jutro weŸ wolne.- Gretchen nie ma nic przeciwko temu?- Za³atwimy to.- Na pewno? Chcia³a, ¿ebym pomog³a jej przy artykule o pogodzie.Janowitz jest na urlopie, a pierwszy tego roku huragan ju¿ siê pewnie zbiera.- Nie martw siê o huragan, Britt.W Miami nie by³o huraganu od trzydziestu lat.- Dobrze, te dni mi siê przydadz¹.Bêdê mog³a poszukaæ samochodu.Wróci³am do redakcji.Lottie czeka³a na mnie, oparta o biurko, skrzy¿owawszy swoje d³ugie rêce i nogi.- S³ysza³aœ, ¿e Bobby’emu wyznaczono na dziœ pierwszy termin w s¹dzie? Odmówiono mu zwolnienia za kaucj¹.Mam nadziejê, ¿e trafi do celi z Gwa³cicielem z Centrum.Biedny Bobby.- Nawet za kratkami bêdzie prawdopodobnie swobodniejszy ni¿ przez ostatnie lata - stwierdzi³am, zgarniaj¹c rzeczy.- Gdzie siê wybierasz?- Na wycieczkê.- A niech mnie.Najwy¿szy czas, ¿ebyœ pojecha³a na urlop.- Nie podniecaj siê.To nic wielkiego.Zdziwi³a siê.- To nie bêdzie wielka wycieczka, tylko wokó³ zatoki Biscayne.Nie zauwa¿y³aœ? Dziœ jest pe³nia.Uœmiechnê³a siê i pomacha³a mi.- Bon voyage, Britt
[ Pobierz całość w formacie PDF ]