[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Bêdziemy musieli trochê POZYGZAKOWAÆ - powiedzia³ Pegaz.- Trzymajcie siê mocno.Wkrótce zrozumieli, co znaczy to dziwne s³owo.Pegaz zacz¹³ wykonywaæ szybkie zwroty, za ka¿dym razem wznosz¹c siê nieco wy¿ej.Powietrze zrobi³o siê zimniejsze.Pod sob¹ us³yszeli krzyki or³Ã³w.- Ojej! Popatrz! Popatrz do ty³u! - zawo³a³a Pola.Bo oto za nimi rozci¹ga³a siê teraz ca³a dolina Narnii, a¿ do wschodniego horyzontu, gdzie po³yskiwa³o morze.Byli tak wysoko, ¿e na pó³nocy ujrzeli poszarpane szczyty skalistych gór poza torfow¹ wy¿yn¹, a na po³udniu jasn¹ plamê czegoœ, co wygl¹da³o jak pustynia.- Chcia³bym, ¿eby tu by³ ktoœ, kto by nam powiedzia³, co to za kraje, góry i rzeki - powiedzia³ Digory.- Ale co by nam móg³ powiedzieæ? Pomyœl, Digory, przecie¿ tam jeszcze nikogo nie ma i nic siê jeszcze nie wydarzy³o.Przecie¿ ten œwiat dopiero dziœ siê narodzi³.- No tak, ale te krainy na pewno zostan¹ zaludnione.I wtedy zaczn¹ siê ich dzieje i bêdzie co opowiadaæ.- Ale na razie nic, ale to nic nie ma do opowiadania.I bardzo siê z tego cieszê.Nikt nie musi siê niczego uczyæ.¯adnych bitew, dat i tych wszystkich innych okropieñstw.Przelatywali ju¿ nad krawêdzi¹ skalnego urwiska, a wkrótce, kiedy siê obejrzeli do ty³u, nie zobaczyli rozleg³ej doliny Narnii.Pod nimi by³ dziki kraj stromych wzgórz i ciemnych lasów przeciêty krêt¹ wstêg¹ rzeki.Przed nimi majaczy³y bia³e, wynios³e szczyty gór.Ale teraz s³oñce œwieci³o im prosto w oczy i nie widzieli ju¿ wszystkiego tak wyraŸnie.Zachodnie niebo obla³o siê z³otem, s³oñce zni¿y³o siê, a¿ w koñcu skry³o za wielkim, czarnym szczytem o poszarpanych krawêdziach, rysuj¹cym siê ostro na tle z³otej jasnoœci, jakby by³ wciêty z kartonu.- Wcale nie jest za ciep³o - zauwa¿y³a Pola.- I skrzyd³a zaczynaj¹ mnie boleæ - powiedzia³ Pegaz.- Nie widaæ ani œladu tej doliny z jeziorem, o której mówi³ As³an.A mo¿e by tak zni¿yæ siê i poszukaæ jakiegoœ przyzwoitego miejsca na nocleg? Kiedy siê zrobi ciemno, trudno bêdzie coœ znaleŸæ.- Tak, i chyba ju¿ czas na kolacjê - zgodzi³ siê Digory.Miêdzy zalesionymi wzgórzami by³o o wiele cieplej.Po tylu godzinach lotu w ciszy, przerywanej jedynie miarowym poszumem skrzyde³ Pegaza, z przyjemnoœci¹ s³uchali swojskich, ziemskich odg³osów: plusku rzeki w jej kamiennym korycie i skrzypienia drzew w lekkim wietrze.Poczuli ciep³y, dobry zapach nagrzanej od s³oñca ziemi, trawy i dzikich kwiatów.W koñcu Pegaz wyl¹dowa³.Digory zeœlizn¹³ siê na ziemiê i pomóg³ zejœæ Poli.Oboje z przyjemnoœci¹ prostowali nieco zdrêtwia³e nogi.Stroma dolinka, w której wyl¹dowali, le¿a³a wœród gór.Dooko³a wznosi³y siê pokryte œniegiem szczyty; jeden by³ zaró¿owiony od wieczornej zorzy.- Ale jestem g³odny - powiedzia³ Digory.- No to wsuwaj - rzek³ Pegaz i zebra³ zêbami spor¹ porcjê trawy.Potem podniós³ ³eb, ¿uj¹c smakowicie ŸdŸb³a, których koñce wystawa³y mu z obu stron pyska jak w¹sy, i doda³: - No, dalej, dwunogi.Nie krêpujcie siê.Jest tu tego du¿o.- Ale my nie jadamy trawy - powiedzia³ Digory.- Hm-hm-hm - Pegaz z luboœci¹ ¿u³ trawê.- No, có¿, hm-hm, w takim razie nie mam pojêcia, co mo¿ecie zrobiæ.Ale to naprawdê wspania³a trawa.Pola i Digory popatrzyli na siebie z niemi³ym zaskoczeniem.- Ktoœ chyba powinien pomyœleæ o jedzeniu dla nas - rzek³ Digory po chwili milczenia.- Jestem pewien, ¿e Aslan by to zrobi³, gdyby go ktoœ poprosi³ - zauwa¿y³ Pegaz.- Czy¿by sam o tym nie wiedzia³? - zapyta³a Pola.- Nie w¹tpiê, ¿e wiedzia³ - rzek³ koñ, wci¹¿ z pe³nym pyskiem.- Ale tak mi siê coœ widzi, ¿e on lubi, jak go siê prosi o to, czego potrzebujemy.- No i co teraz zrobimy? - zapyta³ Digory z rozpacz¹.- Tego to ja naprawdê nie wiem - odpar³ Pegaz.- Chyba ¿e spróbujecie trawy.Mo¿e siê okazaæ, ¿e jest lepsza, ni¿ siê wam wydaje.- Och, nie b¹dŸ g³upi! - zdenerwowa³a siê Pola, tupi¹c nog¹.- Przecie¿ ka¿dy wie, ¿e ludzie nie jedz¹ trawy, tak jak konie nie jedz¹ baranich kotletów.- Na mi³oœæ bosk¹, Polu, czy musisz wspominaæ o kotletach? - przerwa³ jej Digory.- To tylko pogarsza sytuacjê.Potem Digory zaproponowa³, ¿eby Pola przenios³a siê na chwilê do domu za pomoc¹ magicznego pierœcienia i zabra³a stamt¹d coœ do jedzenia.Sam nie móg³ tego zrobiæ, bo przecie¿ przyrzek³ Aslanowi zmierzaæ najprostsz¹ drog¹ do zaczarowanego drzewa i przynieœæ z niego owoc.Obawia³ siê te¿, ¿e gdyby siê pokaza³ w domu, coœ nieoczekiwanego mog³oby mu przeszkodziæ w powrocie.Ale Pola oœwiadczy³a, ¿e nie zamierza go tu samego zostawiaæ, a Digory powiedzia³, ¿e to bardzo przyzwoicie z jej strony.- Ach, coœ mi siê przypomnia³o! - odezwa³a siê nagle Pola po d³u¿szym milczeniu.- Mam wci¹¿ w kieszeni torebkê z resztk¹ toffi.W ka¿dym razie to lepsze ni¿ nic.- O wiele lepsze - o¿ywi³ siê Digory.- Tylko ostro¿nie, ¿ebyœ przypadkiem nie dotknê³a swojego pierœcienia.Nie by³o to ³atwe zadanie, ale w koñcu uda³o siê jej wyj¹æ delikatnie torebkê, brudn¹, pozlepian¹ i sztywn¹, tak ¿e kolejny problem polega³ nie tyle na tym, jak wyj¹æ z niej cukierki, tylko jak poodlepiaæ z nich torebkê.Niektórzy doroœli (sami wiecie, jak potrafi¹ grymasiæ w takich wypadkach) woleliby raczej pójœæ spaæ bez kolacji, ni¿ zjeœæ te cukierki.By³o ich w sumie dziewiêæ.Digory wpad³ na pomys³, by zjeœæ po cztery, a dziewi¹ty zasadziæ, bo, jak powiedzia³, „jeœli z prêta wyros³o latarniane drzewko, to dlaczego z cukierka nie mog³oby wyrosn¹æ drzewko toffi?” Wyd³ubali wiêc ma³¹ dziurkê w torfiastej ziemi i w³o¿yli do niej cukierek.Potem zjedli pozosta³e, staraj¹c siê ¿uæ je jak najd³u¿ej.Trudno by³o siê tym najeœæ, nawet jeœli siê uwzglêdni wszystkie resztki papieru, których nie zdo³ali zdrapaæ.Wreszcie Pegaz skoñczy³ swoj¹ smakowit¹ kolacjê i po³o¿y³ siê w trawie, a dzieci przytuli³y siê do jego ciep³ych boków.Kiedy przykry³ ka¿de jednym skrzyd³em, zrobi³o siê bardzo przytulnie.Na niebie pojawi³y siê jasne, m³ode gwiazdy tego nowego œwiata.Nadszed³ czas, aby spokojnie wszystko omówiæ: jak to Digory mia³ nadziejê dostaæ jakiœ lek dla swojej matki i jak zamiast tego zosta³ wys³any w drogê po zaczarowane jab³ko.Powtarzali sobie wszystkie znaki, po jakich mieli poznaæ miejsce, którego szukali: granatowe jezioro i wzgórze z ogrodem na szczycie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]