[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Teraz koty wracaj¹ na g³Ã³wne pole bitwy.Rzucaj¹ siê na tych ludzi z taranem.Taran porzucony.O tak, wspaniale! Brama otwiera siê od wewn¹trz, na pewno za³oga Anwardu robi wypad.Tak! Ju¿ widzê pierwszych trzech.Król Luna w œrodku, bracia Dar i Darin po jego bokach.Za nimi Tran i Szar, a potem Koi ze swoim bratem Kolinem.Jest ich tam dziesiêciu.dwudziestu.prawie trzydziestu.Linia Kalormeñczyków pêka.Król Edmund zadaje wspania³e ciosy.W³aœnie ugodzi³ œmiertelnie Korradina.Wielu Kalormeñczyków rzuci³o broñ i ucieka do lasu.Ci, co zostali, broni¹ siê rozpaczliwie.Olbrzymy zamykaj¹ kr¹g od prawego skrzyd³a.koty od lewego.król Luna z ty³u.Zosta³a ju¿ tylko ma³a garstka wrogów, walcz¹ wsparci o siebie plecami.Twój Tarkaan upada, Bri, Luna i Azrooh walcz¹ ze sob¹.król chyba jest gór¹.król dzielnie siê trzyma - król zwyciê¿y³.Azrooh ju¿ le¿y, król Edmund upada.nie, podniós³ siê.walczy z Rabadaszem w samej bramie zamku.Znowu podda³o siê kilku Kalormeñczyków.Darin zwyciê¿y³ Ilgamuta.Nie widzê, co siê sta³o z Rabadaszem.Chyba martwy, osun¹³ siê na mur zamku, ale nie jestem pewien.Chlamasz i król Edmund wci¹¿ jeszcze walcz¹, ale to ju¿ koniec bitwy.Chlamasz siê podda³.Ca³kowita klêska Kalormeñczyków.Kiedy Szasta spad³ z konia, by³ pewien, ¿e ju¿ po nim.Ale konie, nawet w bitwie, o wiele rzadziej tratuj¹ ludzi, ni¿ wam siê wydaje.Po d³ugich dziesiêciu minutach grozy Szasta zda³ sobie nagle sprawê, ¿e w najbli¿szym s¹siedztwie nie ma ju¿ ¿adnych koñskich nóg oraz ¿e wrzawa (a wci¹¿ jeszcze rozbrzmiewa³y ró¿ne g³osy i dŸwiêki) nie jest ju¿ wrzaw¹ bitewn¹.Usiad³ i rozejrza³ siê doko³a.Nawet on, niewiele wiedz¹cy o bitwach, zrozumia³, ¿e Archenlandczycy i Narnijczycy zwyciê¿yli.Wszyscy ¿ywi Kalormeñczycy byli jeñcami, brama zamku sta³a otworem, a król Luna i król Edmund œciskali sobie d³onie ponad taranem oblê¿niczym.Z otaczaj¹cego ich krêgu baronów i rycerzy dobiega³y odg³osy bez³adnych i podnieconych, lecz wyraŸnie rozradowanych rozmów.I nagle wszystkie g³osy zla³y siê i podnios³y w jednym wielkim wybuchu œmiechu.Szasta dŸwign¹³ siê z ziemi zupe³nie odrêtwia³y i pobieg³ w ich kierunku, ¿eby zobaczyæ, z czego siê œmiej¹.A zobaczy³ naprawdê bardzo komiczn¹ scenê.Nieszczêsny Rabadasz wisia³ na zamkowym murze, wymachuj¹c rozpaczliwie nogami jakieœ pó³ metra od ziemi.Jego kolczuga ze stalowych kó³ek by³a dziwacznie podci¹gniêta, tak ¿e zacisnê³a siê pod ramionami i zakry³a mu pó³ twarzy.Wygl¹da³ zupe³nie jak cz³owiek usi³uj¹cy zdj¹æ bardzo sztywn¹ koszulê, która jest na niego za ma³a.W opowieœciach, które póŸniej kr¹¿y³y (a mo¿ecie byæ pewni, ¿e opowiadano o tym czêsto jeszcze przez wiele dni), to, co siê wydarzy³o, wygl¹da³o mniej wiêcej tak:Na pocz¹tku bitwy jeden z olbrzymów zamachn¹³ siê na Rabadasza nog¹ w nabijanym gwoŸdziami bucie.But wprawdzie nie trafi³ w Rabadasza, co uratowa³o mu ¿ycie, lecz kopniêcie nie okaza³o siê zupe³nie bezu¿yteczne, bowiem jeden z gwoŸdzi rozerwa³ stalow¹ kolczugê ksiêcia tak ³atwo, jak wy czy ja moglibyœmy komuœ rozerwaæ zwyk³¹ koszulê.W ten sposób, kiedy Rabadasz spotka³ siê oko w oko z Edmundem, mia³ na plecach w kolczudze dziurê.A kiedy Edmund zacz¹³ go coraz bardziej przyciskaæ do muru, wskoczy³ na kamienny wystêp w murze i stamt¹d zasypywa³ króla ciosami miecza.Szybko jednak doszed³ do wniosku, ¿e ta pozycja czyni z niego znakomity cel dla wszystkich narnijskich ³uczników, wiêc zdecydowa³ siê zeskoczyæ ponownie na ziemiê.Chcia³ przy tym wygl¹daæ bardzo groŸnie i bardzo imponuj¹co - i bez w¹tpienia przez moment tak wygl¹da³, gdy skoczy³ z okrzykiem: „Piorun Tasza spada z wysoka!” Musia³ jednak skoczyæ w bok, poniewa¿ przed nim tak by³o gêsto od ludzi, ¿e nie mia³by gdzie wyl¹dowaæ.A wówczas, zupe³nie jakby sobie to ktoœ wymarzy³, dziura w kolczudze trafi³a dok³adnie na hak wystaj¹cy z muru.(Dawno temu by³o tam kó³ko do przywi¹zywania koni).I w ten sposób zosta³ ju¿ tam, na murze, jak sztuka wypranej bielizny powieszona do wysuszenia, wystawiony na poœmiewisko.- Pozwól mi zejœæ, Edmundzie - wy³.- Pozwól mi zejœæ i walcz ze mn¹ jak król i mê¿czyzna albo zabij mnie, jeœli jesteœ zbyt wielkim tchórzem.- Z pewnoœci¹.- zacz¹³ Edmund, lecz król Luna przerwa³ mu:- Za pozwoleniem, wasza królewska moœæ.Nie tak.- Po czym zwróci³ siê do Rabadasza: - Wasza ksi¹¿êca wysokoœæ, gdybyœ rzuci³ nam to wyzwanie tydzieñ temu, to nie by³oby nikogo w ca³ym pañstwie króla Edmunda - od Wielkiego Króla po najmniejsz¹ mówi¹c¹ mysz - kto by ci nie odpowiedzia³.Lecz atakuj¹c nasz zamek Anward w czasie pokoju, bez wypowiedzenia wojny, udowodni³eœ, ¿e nie jesteœ rycerzem, lecz zdrajc¹.kimœ, kto bardziej zas³uguje na ch³ostê ni¿ na zaszczyt skrzy¿owania miecza z kimkolwiek obdarzonym honorem.Zdejmijcie go, zwi¹¿cie i zaprowadŸcie do zamku, póŸniej pomyœlimy, co zechcemy z nim uczyniæ.Kilka par silnych r¹k odebra³o Rabadaszowi miecz i œci¹gnê³o na ziemiê.Poprowadzono go do zamku, a on krzycza³, grozi³, przeklina³, a nawet p³aka³.Bo chocia¿ zniós³by tortury, nie potrafi³ znieœæ oœmieszenia
[ Pobierz całość w formacie PDF ]