[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.By³ tam jeden z gigantycznym brzuchem i umieszczon¹ na nim obleœn¹ gêb¹.By³o wiele innych.Wszystkie przera¿aj¹ce i okropne.Mary odwróci³a siê i ukry³a twarz na piersi Cornwalla.Gib sta³ z rozdziawionymi ustami.Wielkie Brzuszysko wysunê³o siê przed szereg i ko³ysz¹c siê kaczkowato, podesz³o do nich.Ma³e wargi na brzuchu zagada³y.Rzek³y:- Potrzebujemy waszej pomocy.Bestia Chaosu nie ¿yje.14427Gospodarze zaproponowali im komnaty zanikowe, ale nie skorzystali z zaproszenia i rozbili obóz na dziedziñcu.ZnaleŸli tam du¿o drewna na ognisko, i teraz pó³ tuzina chudziutkich kurczaków dusi³o siê w kocio³ku nad ogniem.- Tylko tak je mo¿na przyrz¹dziæ - rzek³a Mary.-1 tak pewnie bêd¹ twarde.Gospodarze przynieœli im równie¿ trzy wielkie bochny œwie¿o upieczonego chleba i koszyk warzyw - marchewek, fasoli i dyñ.Zrobiwszy to, zniknêli.Z odleg³ego koñca dziedziñca dolecia³o gdakanie.- To znów Szop - uœmiechn¹³ siê Hal.- Goni kurczaki.Powiedzia³em mu, ¿e dostanie kawa³ek ugotowanego, ale on lubi sam sobie upolowaæ posi³ek.S³oñce zasz³o i powoli zapada³ wieczorny mrok.Siedzieli wokó³ ogniska, czekaj¹c na kolacjê.Nad nimi majaczy³y omsza³e mury starego zamczyska.Koœciste kurczaki ³azi³y po dziedziñcu, grzebi¹c bezustannie w ziemi.Równie chude œwinie ry³y w kupach gruzu.Po³owa dziedziñca by³a zmieniona w ogródek, otoczony rachitycznym p³otem.Nie by³o w nim ju¿ prawie nic, jedynie parê g³Ã³wek kapusty i rz¹dek rzepy, czekaj¹cej na wykopanie.- Jestem ciekaw, sk¹d wiedzia³eœ, ¿e bêdziemy bezpieczni we mgle - spyta³ Cornwall P³aksê.- Chyba instynktownie.Pensum wiedzy, o której nie wiesz, ¿e j¹ masz, a która w rzeczywistoœci dzia³a samoczynnie.Nazwijmy to po waszemu przeczuciem.¯aden cz³owiek czegoœ takiego nie ma.Ja tak.Jakaœ klapka we mnie otwar³a siê i od razu wiedzia³em.- A co teraz?- Nie wiem.Do tej pory byliœmy bezpieczni.Muszê przyznaæ, ¿e nic nie rozumiem.Mówi¹, ¿e Bestia Chaosu nie ¿yje i ¿e potrzebuj¹ naszej pomocy.Nie mogê sobie wyobraziæ, jakiej pomocy oczekuj¹ i dlaczego w³aœnie od nas.Niepokoi mnie145ta ca³a sytuacja.Oni wygl¹daj¹ jak chore odpryski naszego œwiata - nie s¹ ani ludkami, ani prawdziwymi potworami.S¹ czymœ zupe³nie innym.Czasami s³ysza³o siê ró¿ne fantastyczne opowieœci o takich stworach, ale nikt ich nie widzia³.Jeœli chcecie mnie spytaæ o Bestiê Chaosu, to od razu wam powiem, ¿e wiem niewiele wiêcej ni¿ wy.- Tak czy owak - zauwa¿y³ Gib - na razie zostawiaj¹ nas w spokoju.Przynosz¹ nam jedzenie i znikaj¹.Byæ mo¿e daj¹ nam czas, ¿ebyœmy siê do nich przyzwyczaili.Jeœli tak, to siê cieszê.Choæ szkoda mi ich, muszê przyznaæ, ¿e zatyka mnie na ich widok.- Bêdziesz musia³ przyzwyczaiæ siê do nich - rzek³ Corn-wall.- Oni musz¹ tu wróciæ.Przecie¿ czegoœ chc¹ od nas.- Mam nadziejê - powiedzia³ Hal - ¿e najpierw pozwol¹ nam zjeœæ.Pozwolili.Kolacja skoñczy³a siê i zapad³a noc.Hal do³o¿y³ do ogniska, tak ¿e oœwietla³o ono wiêksz¹ czêœæ dziedziñca.By³o ich tylko trzech: Brzuszysko, Ropuch i trzeci, wygl¹daj¹cy jak lis, który zacz¹³ przemieniaæ siê w cz³owieka i w po³owie przesta³.Podeszli do ogniska i usiedli.Lisowaty wyszczerzy³ d³ugi pysk, pe³en zêbów.Inni nawet nie próbowali siê uœmiechaæ.- Czy jest wam wygodnie? - zapyta³ Ropuch.- Czy dobrze sobie pojedliœcie?- Tak - odpar³ Cornwall.- Dziêkujemy wam piêknie.- Na górze czekaj¹ na was komnaty.- Dziêki, ale nie bêdziemy czuæ siê dobrze bez ogniska i odkrytego nieba.- Rzadko tu siê widzi ludzi — stwierdzi³ Lisowaty, szczerz¹c siê znowu, by okazaæ przyjazne zamiary.- A dwoje z was jest ludŸmi.- Macie coœ przeciwko ludziom? - spyta³ Hal.- Nie, wrêcz przeciwnie.Potrzebujemy kogoœ, kto by sienie ba³.- Mo¿emy byæ tak samo wystraszeni jak wy - rzek³ Cornwall.146- Mo¿e tak, ale nie z tych samych powodów.Nie bêdziecie baæ siê Bestii Chaosu w takim stopniu jak my.- Ale przecie¿ Bestia nie ¿yje.- Czêsto nadal boisz siê czegoœ, choæ tego ju¿ nie ma.Jeœli przera¿a³o ciê, kiedy istnia³o.- Skoro tak siê boicie, to dlaczego st¹d nie odejdziecie?- Poniewa¿ - w³¹czy³ siê Ropuch - mamy coœ do zrobienia.Bestia kaza³a nam to wykonaæ po swojej œmierci.Rzuci³a na nas kl¹twê.Wiemy, ¿e musimy to zrobiæ, ale boimy siê.- I chcecie, ¿ebyœmy was wyrêczyli?- Dla was to bêdzie drobnostka - powiedzia³ Brzuszysko.-Nie znaliœcie Bestii Chaosu, nie widzieliœcie, jakie rzeczy potrafi³a wyprawiaæ.- Skoro jest martwa, to nic ju¿ nie mo¿e - rzek³ Gib.- Powtarzamy to sobie — odpar³ Lisowaty - ale nie mo¿emy w to uwierzyæ.Powtarzamy sobie w kó³ko i w kó³ko, ale bezskutecznie.- Opowiedzcie nam o tej waszej Bestii - poprosi³ Cornwall.Spogl¹dali po sobie z wahaniem.- Opowiedzcie - powtórzy³.- Je¿eli nie opowiecie nam, nie dogadamy siê.A musimy przecie¿ zawrzeæ umowê.Wykonamy za was tê czarn¹ robotê, ale co wy zrobicie dla nas?- No, myœleliœmy,¿e.- Myœleliœcie, ¿e poniewa¿ pomogliœcie nam dziœ po po³udniu.- Tak - odrzek³ Brzuszysko.- Coœ w tym rodzaju.- Trudno powiedzieæ, w jakim stopniu nam pomogliœcie -oœwiadczy³ Hal.- Ca³kiem nieŸle dawaliœmy sobie radê.Z magicznym mieczem Marka, moim ko³czanem pe³nym strza³, Gi-bem i jego siekier¹.- To jednak by³a pomoc - odezwa³a siê Mary.- Nie daj siê tym cwaniakom og³upiæ - ostrzeg³ P³aksa.-Maj¹ jak¹œ parszyw¹ robotê.- Przyznajê - powiedzia³ Cornwall - zarobiliœcie parê punktów dzisiejszego popo³udnia, ale wydaje mi siê, ¿e to za ma³o, jeœli chodzi o wasz¹ proœbê.147- Targujecie siê? - zapyta³ Lisowaty.- Powiedzmy, ¿e chcemy wnikliwiej przedyskutowaæ sprawê.- Do³o¿ymy worek kurczaków.Mo¿e prosiaka lub dwa.Cornwall milcza³.- Mo¿emy podkuæ wasze konie—zaoferowa³ Ropuch.—Mamy tu kuŸniê.- Zaczêliœmy od niew³aœciwej strony — zwróci³ siê do swoich Gib.- Najpierw powinniœmy siê dowiedzieæ, co za sprawê mamy za nich za³atwiæ.To mo¿e byæ coœ, czego nie bêdziemy chcieli siê podj¹æ.- To bardzo ³atwe - powiedzia³ Brzuszysko.- ¯adnego wysi³ku.Przy za³o¿eniu, ¿e naprawdê nie boicie siê Bestii.Mo¿ecie czuæ pewn¹ obawê, ale nie paniczny strach, który nas parali¿uje.Nawet jak wypowiadamy jej imiê, to chwytaj¹ nas dreszcze.Wszyscy trzej zatrzêœli siê.- Mówicie o tej Bestii i ju¿ dr¿ycie - powiedzia³ uszczypliwie P³aksa.— Wyjaœnijcie nam, co w niej takiego strasznego.Sk¹d ten paniczny strach.Nie próbujcie nas oszczêdzaæ.Mamy mocne nerwy.- Ona przyby³a z innego œwiata — rzek³ Lisowaty.- Spad³a prosto z nieba.- Psiakoœæ! - zakl¹³ Cornwall.- Po³owa pogañskich bogów zst¹pi³a z niebios.Mo¿e wymyœlilibyœcie coœ oryginalniej-szego?- Legenda powiada, ¿e Bestia spad³a z nieba - powiedzia³ Brzuszysko - ¿e spad³a w³aœnie w tym miejscu i le¿a³a tu, budz¹c wko³o przera¿enie.Tutejsi ludzie salwowali siê ucieczk¹, gdy¿ nie podoba³o im siê w niej wiele rzeczy.To by³o za starych, dobrych czasów, gdy pada³y deszcze, ziemia by³a ¿yzna i ¿y³o tutaj wielu ludzi, szczêœliwych i zadowolonych.Ale nagle spad³o nieszczêœcie na tê ziemiê.Zaczê³a siê susza i nieurodzaj, zapanowa³ g³Ã³d.Ludzie orzekli, ¿e to na pewno przez Bestiê.Wiêc zwo³ali radê i zdecydowali, ¿e Bestia musi byæ odizolowana od reszty kraju.Przez ca³e lata gromadzili wielkie g³azy, by j¹ nimi otoczyæ, nie tylko woko³o, ale równie¿ buduj¹c dach148nad ni¹.Zostawili na samym szczycie otwór, by w razie potrzeby móc do niej dotrzeæ, choæ po co ktoœ mia³by to robiæ, nie wiadomo.Zbudowali kryptê wokó³ Bestii, g³êboko wkopali kamienie podtrzymuj¹ce mury i zostawili otwór w dachu, w który wpasowali kamieñ.Tak odgrodzili j¹ od ziemi i nieba.I zrobiwszy to, czekali na deszcz, a deszczu nie by³o.Kl¹twa nadal wisia³a nad krajem, trawy sch³y, wiatr przenosi³ piasek.Ale ludzie ci¹gle tu trwali, bo by³a tu kiedyœ dobra ziemia i mieli nadziejê, ¿e znów tak bêdzie, i bola³o ich serce na myœl, ¿e musieliby siê st¹d wynieœæ.Byli wœród nich tacy, którzy twierdzili, ¿e potrafi¹ porozumieæ siê z uwiêzion¹ Besti¹, i ci powiedzieli reszcie, ¿e ona sobie ¿yczy, by jej oddawaæ bosk¹ czeœæ
[ Pobierz całość w formacie PDF ]