[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.***Konno jeŸdziæ umia³yœmy obie od dzieciñstwa.Z przyjemnoœci¹ wyruszy³am z dziadkiem na wycieczkê, realizuj¹c obietnicê, za któr¹, trzeba przyznaæ, by³am Krystynie szczerze wdziêczna.Na temat mebli w Noirmont mog³abym napisaæ pracê doktorsk¹, a dziadka to wyraŸnie ciekawi³o.Spêdziliœmy razem uroczy dzionek, potem ju¿ we troje spêdziliœmy uroczy wieczór, potem zaœ okaza³o siê, ¿e jutro spêdzimy wspólnie uroczy poranek, co do dzionka zaœ dziadkowi furt towarzyszyæ bêdzie ta podobniejsza do Arabelli.Od tej Arabelli zg³upia³yœmy tak, ¿e bez ma³a uda³o nam siê samym zapomnieæ, która z nas jest która.Dziadek nudzi³ siê nieziemsko i widocznie stanowi³yœmy rozrywkê, jak na Angliê, nietypow¹, bo trzyma³ przy sobie co najmniej jedn¹ pazurami i zêbami.Ulega³yœmy owej presji obie, pokochawszy go miêdzy innymi za stosunek do psów.Poniewiera³y siê te psy po ca³ym domu i robi³y, co chcia³y, nie zawsze pozwalaj¹c siê spêdziæ z kanap i foteli, bywa³o, ¿e cz³owiek siada³ na nie dogryzionej koœci, rano zaœ z regu³y okazywa³o siê, ¿e co najmniej jedna sztuka zapl¹ta³a siê w sypialni i budzi³a swoj¹ ofiarê lizaniem po twarzy.Nie szkodzi, lubi³yœmy psy.Dla siebie mia³yœmy noc.- Jedziemy! - zarz¹dzi³am od razu pierwszego wieczoru po lekturze Krystyny.- Musimy to obgadaæ, bo mo¿e trzeba bêdzie znaleŸæ wiêcej do czytania, a jak wyjedziemy, to ju¿ krewa.Mo¿esz zacz¹æ, jak chcesz.- Pokojówka - odpar³a na to Krystyna bez namys³u.- Wracam do pierwotnej koncepcji, diament r¹bnê³a pra-prababcia.Francuska pokojówka jest jedyn¹ osob¹, która st¹d wyjecha³a, podwêdzi³a go i wywioz³a.Przedtem za³atwi³a gospodyniê.Kiwa³am g³ow¹ ca³y czas.- Zgadza siê.Jednak przeleæmy siê po szczegó³ach, bo mo¿e co z tego wyniknie.Po kolei.- Po kolei, to ta heca z kluczem mówi sama za siebie.Ktoœ wlaz³ do jej pokoju, spa³a po opium.Jestem pe³na uznania dla pana Thompsona, opisa³ to koncertowo, jakbym sama by³a przy tym.Musia³a coœ wiedzieæ, mo¿e widzia³a, jak pokojówka krad³a.- A nie dopuszczasz, ¿e w ogóle tylko go widzia³a i wykoñczy³a j¹ sama prababcia dla zachowania tajemnicy.?- No i na co ci te bzdety? Widzia³aœ rachunki prababci, ona nie by³a z tych przezornych.Po œmierci pu³kownika.czekaj, on nie by³ naszym przodkiem.?- Na szczêœcie nie.Zosta³ z boku.- To mogê siê nim nie przejmowaæ.Drêtwa pi³a.Z listów tak wynika.Po jego œmierci kicha³a na wszystko energicznie, nie chcia³oby jej siê wdawaæ w zbrodniê.Jeœli wywinê³a numer z przyœpieszonym œlubem, znaczy skandal mia³a gdzieœ.Po cholerê wymyœlasz g³upoty?- Próbujê podwa¿yæ sama siebie.- Mo¿e zadzwoñ na s³u¿bê i ktoœ ci przyniesie ³y¿kê do opon.?- Nie wyg³upiaj siê.Wêszê zgryzotê, bo za prosto siê uk³ada.Pan Meadows nie by³ kretynem i przeczucia mia³ trafne, tyle ¿e Arabella nie mieœci³a mu siê w g³owie.Kwestia nawyków i obyczajów, damy siê nie podejrzewa.Piêkna by³a, mo¿e siê w niej kocha³.- Mo¿liwe - zgodzi³a siê Krystyna i otworzy³a puszkê naszego ¯ywca, którego uda³o mi siê znaleŸæ w sklepie.- Jak to dobrze, ¿e trafi³aœ na szopê z ³ajnem, bo ichnie jest nie do picia.Z angielskich sklepów alkoholowych, shop i winê, wysz³a nam szopa z ³ajnem i tak ju¿ zosta³o.Lubi³yœmy piwo, ale normalne, w zamku dziadka zaœ uszczêœliwiano nas tylko porterem.- Resztê zostawi³am w kuchennej lodówce - poinformowa³am j¹.- Zakrad³am siê i chyba nikt mnie nie widzia³.- A nawet jeœli, wola boska, i tak maj¹ z³¹ opiniê o cudzoziemcach.Czekaj, na czym stoimy?- Nie podejrzewa³ Arabelli.Ale jednak siê czepia³ i zmusi³ pana Thompsona do szczegó³owego dochodzenia.Zdrowa baba pad³a nagle, popieram twoje zdanie, pokojówka jej to za³atwi³a.Odczeka³a trochê.- Bystra dziewczynka - pochwali³a nagle Krystyna, odstawiaj¹c puszkê i zagl¹daj¹c do zapisków inspektora.- Popatrz, ona pierwsza sk³ada³a zeznania, Marietta Goundlle, bardzo ³adnie wykombinowa³a depresjê pani Davis.Wygl¹da mi na to, ¿e wysz³o jej sugestywnie i wszyscy inni po niej powtarzali.I ona glêdzi³a o tym opium.Ukierunkowa³a œledztwo.- I nie uciek³a od razu - podchwyci³am.- Odczeka³a i wyjecha³a legalnie, nawet z zyskiem dodatkowym.Z czego wynika, ¿e teraz wracamy do Francji, poszukiwaæ Marietty Gouryille, ciekawe jak.Po wszystkich cmentarzach?- Ty chyba œlepa jesteœ.Ten œwietny gliniarz zapisa³ jej adres.Tylko raz co prawda i zapewne nieaktualny ju¿ w momencie zapisywania, ale mo¿e to byæ punkt zaczepienia.Francja, jakaœ wiocha.- Dwie wojny œwiatowe i jedna francusko-pruska.- No dobrze, ale od czegoœ przecie¿ trzeba zacz¹æ?Zamyœli³am siê.- Prababcia Karolina wmówi³a w nas na piœmie, ¿e ten diament istnieje - zaczê³am w zadumie.- Nie zgin¹³, gdzieœ jest.Uczyni³yœmy za³o¿enie, ¿e sam z Indii nie przyszed³, r¹bnê³a go ze œwi¹tyni i przywioz³a prababcia Arabella.Ze œwi¹tyni, przy tej œwi¹tyni upieraj¹ siê wszyscy.- W liœcie pradziadka Noirmonta o œwi¹tyni te¿ by³a mowa - przypomnia³a Krystyna.- No wiêc w³aœnie.Arabellê, miêdzy nami mówi¹c, przyjê³yœmy na duszê.- Wydaje siê najbardziej prawdopodobna.Kiwnê³am g³ow¹ i obejrza³am siê za piwem.Jakoœ wzmaga³o bystroœæ myœlenia.- Zaraz pójdê do lodówki po tê resztê - obieca³am.- S³u¿ba ju¿ chyba œpi.Tutaj dzia³y siê dziwne rzeczy, ze œledztwa pana Thompsona mnie wychodzi morderstwo.- Mnie te¿.- Dziwiê siê, ¿e jemu nie wysz³o.- Nie wiedzia³ o diamencie.Zabrak³o mu motywu.Spojrza³am na ni¹, zaskoczona, i trochê piwa wychlapnê³am na stó³.- A wiesz, ¿e masz racjê.A ja siê zastanawia³am, jak móg³ tak to puœciæ! Oczywiœcie, ¿e przez to, powodów nie widzia³, nikt potem nie uciek³, nikt nie szasta³ pieniêdzmi, rabunek odpada³, a opium nawet by³o w modzie.W¹tpliwoœci mia³, wyjaœni³ je sobie i da³ spokój.No dobrze, mo¿na go zrozumieæ.Zak³adamy dalej, ¿e dziewczyna wyjecha³a z diamentem, bo jakoœ w tej Francji musia³ siê znaleŸæ, a sam na piechotê nie poszed³.Oczywiœcie mo¿emy siê myliæ od góry do do³u, wcale go tam nie by³o, prababcia Karolina w ¿yciu go nie widzia³a, posiada³a tylko wiedzê o nim.Jednak¿e pani Davis zesz³a ze œwiata œmierci¹ gwa³town¹ i o czymœ to œwiadczy.- Czekaj, jedno mnie zastanawia - przerwa³a mi znów Krystyna.- Dlaczego Arabella nie narobi³a krzyku? Nie odkry³a kradzie¿y czy co?- E tam.Mog³a odkrywaæ, ile chc¹c.Przypomnij sobie, co pisa³a prasa, skandal okropny, mo¿e i nie przejmowa³a siê zbytnio, ale musia³aby zg³upieæ doszczêtnie, ¿eby krêciæ powróz na w³asn¹ szyjê.Przyznaæ, ¿e doprowadzi³a do samobójstwa mê¿a, ukrywaj¹c kamieñ obrazy? Ten drugi George.Mo¿e by nie chcia³ za ¿onê potwora moralnego.? A.! Urodzi³a dziecko, tu ju¿ musia³a siê liczyæ z opini¹.- A ¿yæ mia³a z czego.Mo¿liwe, ¿e dobrze zgad³aœ, wal dalej, bo chyba do czegoœ zmierzasz?- Chodzi po mnie mêtna myœl - wyzna³am.- Czekaj, przyniosê to piwo, skoro ju¿ zaczê³yœmy od takiego napêdu.Zastanowi³am siê po drodze i zdo³a³am sprecyzowaæ ow¹ mêtn¹ myœl.- Otó¿ ta ca³a Marietta nie mog³a znikn¹æ jak sen jaki z³oty - oznajmi³am, stawiaj¹c na stole zimne puszki.- Nie przepad³a razem z diamentem, bo prababcia Karolina nie wiedzia³aby o niczym, jakoœ musia³a siê zazêbiæ z nasz¹ rodzin¹.Nie do wiochy nale¿y jechaæ, tylko do naszej biblioteki, zwracam ci uwagê, ¿e znów zaniedbanej.Przerwa³yœmy w po³owie.- W jednej czwartej.- Krakowskim targiem, w jednej trzeciej.Trzeba to wreszcie odwaliæ i mo¿e coœ znajdziemy.Krystyna w czasie mojej nieobecnoœci te¿ siê zastanawia³a.- I nie tylko - rzek³a stanowczo.- Musimy porz¹dniej przegrzebaæ dokumenty.Wprawdzie nikt w Noirmont tak elegancko tego nie prowadzi³, jak ci tutaj, ale jakieœ rachunki robili.Mo¿e trafimy na Mariettê wœród s³u¿by?- Mo¿e - zgodzi³am siê
[ Pobierz całość w formacie PDF ]