[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. W hallu prowadzącym do sali naprzeciw rozległ się odgłoszbliżających się kroków.Było to jedyne wyjście z sali, toteż zakończeniedziałalności, która sprawiała mu tyle satysfakcji, wydawało się Carlowi naderbliskie.Nie miał zresztą konkretnego planu - chciał tylko być wolny i dokonaćtak wielu zniszczeń w znienawidzonej Kontroli, ile tylko się da.Zaskoczonynadciągającym hałasem rozejrzał się dookoła.Jego wyszkolone oczy technikadostrzegły nagle płytkę, dość dobrze zamaskowaną w ścianie znajdującej się zaplecami sędziego robota.Jednym susem znalazł się przy niej i po krótkimmocowaniu odblokował zamek, otwierając płytę do ciemnego korytarza.Oczywiściejego poczynania były obserwowane przez jeden z wszędobylskich obiektywów, któryznajdował się w sali sądowej zbyt wysoko, aby Carl mógł go dosięgnąć.Ale to niemiało znaczenia - i tak maszyny będą towarzyszyły mu wszędzie.Wszedł dokorytarza w tym samym momencie, w którym dwa roboty wkroczyły do sali rozpraw. - Carl Tritt, poddaj się natychmiast! Jeśli nie, to.to.Car.Ca. Słuchając ich zamierających głosów przez cienką blachędrzwi, Carl nagle zrozumiał - był w jedynym miejscu, w którym był niezauważalnydla Centralnej Kontroli.Był wewnątrz jej centralnego mechanizmu.Dla maszynymyślącej było rzeczą niemożliwą naprawianie samej siebie, a raczej swojejpamięci.Mogłoby to mieć nader niekorzystne konsekwencje.Napraw musiałydokonywać niezależne automaty, toteż niecelowe, a nawet niebezpieczne byłobyinstalowanie urządzeń podglądu w jej wnętrzu.A konsekwencją tego było to, żezniknął z pola widzenia maszyny, czyli przestał dla niej istnieć.Było naderprawdopodobne, że pamięć o nim i o jego poczynaniach została już skasowana jakozbędna.Powoli ruszył korytarzem przed siebie i nagle zrozumiał, co to znaczy. - Wolny! - wykrzyknął.- Naprawdę wolny! Pierwszy raz wżyciu! Mogę zmusić roboty naprawcze, żeby przynosiły mi jedzenie, meble, rzeczy,cokolwiek chcę.Mogę tu żyć jak chcę i robić co chcę! Otworzył następne drzwi i osłupiał.Znów znalazł się wpokoju, który był całkowicie umeblowany i wyposażony tak, jak sam by to zrobił.Książki, obraz, nastrojowa muzyka - gapił się na to wszystko w całkowitymosłupieniu, dopóki za jego plecami nie odezwał się głos: - Oczywiście, że byłoby to cudowne życie.Być władcą miastai mieć wszystko, czego się zapragnie na jedno skinienie ręki.Tylko co cięskłoniło, biedaku, do przypuszczenia, że jesteś pierwszy, który na to wpadł? Apoza tym nie wiem czy wiesz, ale tu naprawdę jest miejsce tylko dla jednejosoby, a ponieważ ty przybyłeś zbyt późno, tą osobą jestem ja. Carl obrócił się wolno, mierząc jednocześnie odległośćmiędzy sobą a tym, który mówił, badając szansę dostania się do niego zanimtamten zdąży zrobić użytek z pistoletu, który trzymał w dłoni.przekład : Jarosław Kotarski powrót
[ Pobierz całość w formacie PDF ]