[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.— Przyszed³ mu do g³owy desperacki pomys³.— Wyemigrujmy, zaraz, jeszcze dziœ w nocy.Zabierzmy dzieciaki i leæmy na Tytana.— Nie mogê — odpar³a Vivian.— Wiem, jak moi rodacy przyjêliby mnie oraz ciebie George, i dzieci.Ty jedŸ.Przenieœ fabrykê na Io.Ja zostanê tutaj.— Jej ciemne oczy nape³ni³y siê ³zami.— Do diab³a — zawo³a³ George.— Co to za ¿ycie? Ty na Terze, ja na Io.to ¿adne ma³¿eñstwo.A kto zajmie siê dzieæmi? — Pewnie Viv.lecz jego firma zatrudnia³a jednego z czo³owych talentów prawniczych.mo¿e wykorzysta go do rozwi¹zania spraw domowych.Nastêpnego ranka Vivian dowiedzia³a siê o Ninie.I wynajê³a w³asnego prawnika.— Pos³uchaj — powiedzia³ George w rozmowie telefonicznej z Henrym Ramarauem, swoim prawnikiem.— Za³atw mi opiekê nad czwartym dzieckiem; to bêdzie Terranin.Co do hybryd, zawrzemy kompromis: ja wezmê Maurice’a, ona niech bierze Kathy.I jeszcze tego Blobla, pierwsze tak zwane dziecko.Jeœli o mnie chodzi, to i tak jej w³asnoœæ.— Z trzaskiem od³o¿y³ s³uchawkê, po czym zwróci³ siê do rady kierowniczej swojej firmy.— Na czym stanêliœmy? — zapyta³.— Na analizie praw podatkowych Io.W ci¹gu kilku nastêpnych tygodni pomys³ przenosin na Io nabiera³ z punktu widzenia zysków i strat coraz realniejszych kszta³tów.— Kup na Io kawa³ek gruntu — poinstruowa³ swojego agenta od tych spraw, Toma Hendricksa, George.— I kup go tanio, musimy wyjœæ na swoje.— Zwróci³ siê do sekretarki, panny Nolan.— Proszê trzymaæ wszystkich z dala od mojego biura, do czasu gdy dam pani znaæ.Przeczuwam nadci¹gaj¹cy atak spowodowany niepokojem wywo³anym przeprowadzk¹ z Terry na Io.I osobistymi troskami — doda³.— Dobrze, panie Munster — odrzek³a panna Nolan, wyprowadzaj¹c Toma Hendricksa z prywatnego gabinetu George’a.— Nikt nie zak³Ã³ci panu spokoju.— Mo¿na by³o liczyæ, ¿e nie wpuœci nikogo, gdy George bêdzie przeobra¿a³ siê w Blobla, co ostatnio zdarza³o mu siê doœæ czêsto; dzia³a³ w niewiarygodnym napiêciu.Gdy póŸniej tego samego dnia odzyska³ ludzk¹ postaæ, dowiedzia³ siê od panny Nolan, ¿e dzwoni³ niejaki doktor Jones.— A niech mnie — powiedzia³ George, cofaj¹c siê myœlami do wydarzeñ sprzed szeœciu lat.— Myœla³em, ¿e ju¿ dawno poszed³ na z³om.— Proszê zadzwoniæ do doktora Jonesa i powiadomiæ mnie, jak znajdzie siê na linii — zwróci³ siê do panny Nolan.— Wygospodarujê minutkê, aby z nim pomówiæ.— Zupe³nie jak za dawnych czasów w San Francisco.Wkrótce potem panna Nolan po³¹czy³a siê z doktorem Jonesem.— Doktorze — powiedzia³ George, krêc¹c siê na obrotowym krzeœle i skubi¹c stoj¹c¹ na biurku orchideê.— Mi³o znów pana s³yszeæ.Dobieg³ go g³os homeostatycznego psychoanalityka.— Panie Munster, widzê, ¿e teraz ma pan sekretarkê.— Tak — odrzek³ George.— Jestem potentatem.Zajmujê siê produkcj¹ pasów odchudzaj¹cych; to coœ w rodzaju obro¿y na pch³y, któr¹ nosz¹ koty.Có¿, co mogê dla pana zrobiæ?— Ma pan obecnie czworo dzieci.— Tak w³aœciwie to troje, plus czwarte w drodze.Niech pan pos³ucha, doktorze, to czwarte jest dla mnie najwa¿niejsze; wed³ug prawa Mendla to czystej krwi Terranin i robiê wszystko, co w mojej mocy, aby zdobyæ prawo do opieki nad nim.Vivian.pamiêta pan.wróci³a na Tytana — doda³.— Do swoich, tam gdzie jej miejsce.Natomiast ja zatrudniam najlepszych lekarzy, aby mnie ustabilizowali, mêcz¹ mnie ci¹g³e przemiany, dzieñ i noc; mam za du¿o roboty, aby zaprz¹taæ sobie g³owê takimi g³upotami.— Wnioskujê z pañskiego tonu, ¿e jest pan wa¿nym, zapracowanym cz³owiekiem, panie Munster — odpar³ doktor Jones.— Od naszego ostatniego spotkania pañski status niebywale wzrós³.— Proszê przejœæ do sedna — ponagli³ go zniecierpliwiony George.W jakim celu pan dzwoni³?— Myœla³em, ¿e, hm, móg³bym na nowo po³¹czyæ pana i Vivian.— Te¿ — odpar³ z pogard¹ George.— Z ni¹? Nigdy.Niech pan pos³ucha, doktorze, muszê koñczyæ, finalizujemy w³aœnie w spó³ce akcyjnej Munster pewn¹ strategiê handlow¹.— Panie Munster — doda³ dr Jones.— Czy jest inna kobieta?— Jest inny Blobl — odparowa³ George.— Jeœli o to panu chodzi.I od³o¿y³ s³uchawkê.Lepsze dwa Bloble ni¿ ¿aden, dorzuci³ w duchu.Wracajmy do interesów.Wcisn¹³ przycisk na biurku i panna Nolan natychmiast zajrza³a do gabinetu.— Panno Nolan — powiedzia³ George — proszê sprowadziæ Henry’ego Ramaraua, chcê siê dowiedzieæ.— Pan Ramarau czeka na linii — oznajmi³a panna Nolan.— Mówi, ¿e to pilne.Prze³¹czywszy telefon na drug¹ liniê, George powiedzia³:— Czeœæ, Henry.Co s³ychaæ?— W³aœnie odkry³em — odrzek³ jego radca prawny — ¿e aby zarz¹dzaæ fabryk¹ na Io, musisz byæ obywatelem Tytana.— To chyba da siê jakoœ za³atwiæ — odpowiedzia³ George.— Lecz aby staæ siê obywatelem Tytana.— Ramarau zawaha³ siê.Przedstawiê ci to najproœciej, jak siê da, George.Musisz byæ Bloblem.— Do jasnej cholery, jestem Bloblem — zawo³a³ George.— Przynajmniej przez wiêkszoœæ dnia.Czy to nie wystarczy?— Nie — odrzek³ Ramarau.— Znaj¹c twoj¹ przypad³oœæ, sprawdzi³em to i okazuje siê, ¿e trzeba byæ stuprocentowym Bloblem.Dzieñ i noc.— Hmmm — mrukn¹³ George, — Kiepska sprawa.Ale jakoœ sobie poradzimy.S³uchaj, Hank, mam spotkanie z Eddym Fulbrightem, moim koordynatorem medycznym; porozmawiamy póŸniej, dobrze? — Od³o¿y³ s³uchawkê i zasêpiony potar³ rêk¹ podbródek.Có¿, uzna³, skoro trzeba, to trzeba.Fakty s¹ faktami i nie mo¿emy dopuœciæ, aby sta³y nam na przeszkodzie.Wykrêci³ numer swego lekarza, Eddy’ego Fulbrighta.Platynowa dwudziestodolarówka zsunê³a siê po pochylni i uruchomi³a obwód.Doktor Jones obudzi³ siê do ¿ycia, podniós³ wzrok i ujrza³ osza³amiaj¹c¹ m³od¹ kobietê o bujnym biuœcie.Dziêki szybkiej konsultacji z bankiem pamiêci rozpozna³ j¹ — by³a to pani Munster, dawna Vivian Arrasmith.— Jak siê masz, Vivian — powita³ j¹ przyjaŸnie doktor Jones.— Myœla³em, ¿e by³aœ na Tytanie.Ocieraj¹c wielkie, ciemne oczy Vivian poci¹gnê³a nosem.— Doktorze, wszystko wokó³ mnie siê wali.Mój m¹¿ ma romans z jak¹œ kobiet¹.wiem jedynie, ¿e ma na imiê Nina i wszyscy ch³opcy w Kwaterze WWN o tym mówi¹.To pewnie Terranka.Oboje z³o¿yliœmy pozew o rozwód, i toczymy wstrêtn¹ bataliê prawn¹ o dzieci.— Skromnie poprawi³a p³aszcz.— Spodziewam siê czwartego.— Wiem o tym — odrzek³ doktor Jones.— Tym razem bêdzie to Terranin czystej krwi, jeœli prawo Mendla sprawdzi siê.tak jak w wypadku poprzednich
[ Pobierz całość w formacie PDF ]