[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.I jesteśmy razem. - Cenię twą odwagę, kochana - powiedział Jason poważnym tonem.- Ale co zdziałamy w otwartym kosmosie, mając do dyspozycji malutkieczółna z zapasem paliwa na jedną jednostkę astronomiczną? - Sie zobaczy - oświadczyła zdecydowanie Meta. - Prawdziwie pyrrusańska odpowiedź! - Jason nie mógł siępowstrzymać od ironii.- Może jednak najpierw spróbujmy wyjaśnić, gdziejesteśmy, nie porzucając planety? - Jak wyjaśnimy? Zapytamy? Kogo? - Meta uśmiechnęła się smutnoi popatrzyła na Jasona jak na małe dziecko. - Doktora Solvitza. - Wiesz co.Wydaje mi się, że już dawno nie istnieje żadendoktor Solvitz.To jeden wielki dom wariatów dla androidów.A tenie chcą niczego wyjaśniać. - Możliwe - powiedział w zamyśleniu Jason.- Może masz rację,chociaż teraz wyraźnie biorąca tobie górę emocje.Ale zrozum, musimyspróbować.- zająknął się.- Na przykład odszukać wielki statek.Alemoże planetka nie ma własnego transportu międzygwiezdnego. - Zgoda - skinęła głową Meta.- Ale wielki statek pewnie jestnie tu, a na orbicie. To był mocny argument. - Poczekaj.- Jason nagle się ocknął.- Nawet niepróbowaliśmy się połączyć z orbitą. - Ja próbowałam - powiedziała spokojnie.Masona znowuzdziwiła ta sytuacja.Co się działo z jego głową, skoro Meta już któryśraz z rzędu wyprzedziła go o ruch albo nawet dwa? - I jak? - zapytał niemal obojętnie. - Nie ma łączności.Fale radiowe nie przenikają przez warstwęotaczającej nas powłoki.To dosyć zrozumiałe.Ale wysyłałam również psi -gramy, bo podładowałam translator z pokładowej sieci czółna.Psi -impulsy też nie dochodzi Wyobrażasz sobie, co to oznacza? - Z trudem.Istnienie planet z podwójną powłoką jestteoretycznie możliwe, ale nigdy o takiej nie słyszałem.Dlatego. - Co dlatego? - zapytała Meta, ponieważ Jason zamilkł na długąchwilę. - Pamiętasz, jak mówiłem, że na równinie wszystkojest nieprawdziwe? Właśnie zrozumiałem: to jest sztuczna planeta.Po prostuolbrzymia stacja kosmiczna.Budowano takie wcześniej.Bardzo, bardzo dawno temu.Tylko nie miałem pojęcia, że można zbudować coś aż tak wielkiego. Znowu Meta wyprzedziła go o krok. - Jasonie! - zawołała cicho.- W takim razie nie byliśmyprzemieszczani ani w przestrzeni, ani w czasie. Nie dokończyła, ale Jason domyślił się reszty: nadal znajdująsię we wnętrzu lodowej asteroidy, Obiektu 001.następny
[ Pobierz całość w formacie PDF ]