[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Spokojna melodia Wewnêtrznego G³osu urywa siê, potem rozpada, kiedy myœlowe zapory w mózgu ch³opca pêkaj¹ i przygniata go ogrom strasznych prze¿yæ z ostatnich kilku tygodni.Ved krzyczy w mêce, która parali¿uje Hlutrów na wszystkich pobliskich œwiatach.A ja, który stojê równie blisko tego krzyku, jak powierzchni Amny - ja cofam siê chwiejnym krokiem, niemal wyparty z k¹cika w mózgu mego ludzkiego poœrednika.W owym mózgu, podczas pomieszania Wewnêtrznego G³osu i cierpienia Veda, zdarza siê cud.Pogrzebana na ca³e ¿ycie osobowoœæ - oryginalna to¿samoœæ mego poœrednika - s³yszy krzyk Veda poprzez nieskoñczony dystans, jaki stworzy³a miêdzy sob¹ a rzeczywistoœci¹.Czujê, jak porusza siê w tym ludzkim mózgu, i niemiejê z zaskoczenia.Nawet Hlutr nie móg³ do niej dotrzeæ! A przecie¿ wynurza siê, reaguj¹c na cierpienie wiêksze ni¿ jej w³asne.Ludzka istota, której cia³o po¿yczy³em, nazywa siê bisa.Jest niemal równie wra¿liwa na Wewnêtrzny G³os, jak Ved, i wie tylko, ¿e musi mu pomóc.Cz³onki jej cia³a poruszaj¹ siê same; Irisa podnosi Veda i przytula go do siebie.Twarda œciana statku rozstêpuje siê, dziewczyna przenosi ch³opca przez próg do bezpiecznego wnêtrza, a za ni¹ pod¹¿a Saburo.Luk zamyka siê, statek unosi siê do góry, szybuj¹c wysoko nad miastem i lasem.Radujcie siê wraz ze mn¹, bracia i siostry z Telorbatu.U¿yczcie mi waszych Wewnêtrznych G³osów do pieœni, gdy¿ Irisa by³a zagubiona i powróci³a.Poniewa¿ Ved, którego p³acz wytr¹ci³ nawet Hlutrów z ich odwiecznych rozmyœlañ, zosta³ wyzwolony ze swego piek³a, Irisa, poruszona jego cierpieniem, okaza³a mu mi³osierdzie i uratowa³a go.Szybuj¹c wysoko ponad tym œwiatem, niepostrze¿enie zakorzeniony w mózgu Irisy, wzdycham.Kiedy takie biedne stworzenie jak ona, tak przera¿one zwyk³y m istnieniem, ¿e odwraca siê do niego plecami i wybiera zimne otch³anie szaleñstwa.kiedy to biedne zwierzê mo¿e okazaæ takie mi³osierdzie, czy¿ Nauczyciel Hlutrów ma okazaæ siê gorszym? Ci Ludzie s¹ dzicy i straszni, a przecie¿ tkwi w nich j¹dro prawdziwego piêkna.Up³ynê³a ca³a epoka, wedle ich miary czasu, kiedy my, Hlutrowie, zgodziliœmy siê pomagaæ im, tak jak umiemy, ¿eby odnaleŸli i rozwinêli to piêkno.Prowadziæ ich, kiedy strac¹ odwagê na drodze do prawdy.Pomagaæ uczciwym spoœród nich, gdy szukaj¹ dojrza³oœci.A teraz, kiedy obserwujê narodziny œwiadomoœci, któr¹ nawet ja uzna³em za zagubion¹ na zawsze, jeszcze raz potwierdzam to uroczyste przyrzeczenie.Czujê poparcie moich w³asnych Starszych i ich, mo¿e nawet samej Najstarszej ze wszystkich Hlutrów, czujê, jak ko³ysz¹ siê na znak zgody.Wiele siê nauczy³eœ, Maleñki, zdaj¹ siê mówiæ.Irisa wie, czego potrzebujê, i pozwala mi skorzystaæ ze swego cia³a po raz ostami.- Dobrze, Saburo - mówiê.- PrzywieŸ Veda na Amny.Znajdziesz lekarstwo na Czarn¹ Smieræ.I sami Hlutrowie podadz¹ je, chocia¿ bêdzie to kosztowaæ wiele razy po dwanaœcie tysiêcy naszych istnieñ.Saburo kiwa twierdz¹co g³ow¹ i statek zawraca w stronê mojej ojczyzny.W spokojn¹ noc Amny Ved i Irisa stoj¹ przede mn¹, a ³agodny wietrzyk przynosi mi ich obcy zapach.Saburo jest bardzo s³aby i trzeba go nieœæ na noszach.Sadzaj¹ go przy moim pniu i czujê ciep³o jego rozpalonego od gor¹czki cia³a.Bracia i siostry, pomó¿cie mi.Œpiewajcie ze mn¹, Starsi.Mam ma³o czasu, a problem jest bardzo skomplikowany.Wy, którzy znacie Ludzi, i wy, którzy jesteœcie ekspertami w biochemii zwierzêcej, œpiewajcie ze mn¹.Hlutrowie œpiewaj¹ na falach Wewnêtrznego G³osu, gdy¿ podjêliœmy ju¿ decyzjê i nie ma miejsca na wahania.Ci z nas, którzy studiuj¹ ten problem, musz¹ ¿yæ szybciej, ni¿ le¿y to w naszych obyczajach - poniewa¿ na odkrycie sekretów Czarnej Œmierci potrzeba by by³o wielu ludzkich lat.My Hlutrowie nie mamy ludzkich maszyn, komputerów i wielkich laboratoriów; posiadamy wszak¿e coœ znacznie lepszego; po³¹czone umys³y wszystkich naszych braci i sióstr.Na tym polega nasza praca, do której zostaliœmy stworzeni, i gdy zg³êbiamy tajemnice strasznej choroby, czujê, jak pomarañczowoczerwony rumieniec najwiêkszego szczêœcia wpe³za na moje cia³o.Teraz ¿yjemy jeszcze szybciej i pory roku s¹ dla nas jak minuty dla obserwuj¹cych nas Ludzi.Pieœñ powstaje sama z siebie, wznosz¹c siê a¿ po mia¿d¿¹ce crescendo - potem czujemy smak zwyciêstwa, przyp³yw radoœci i.ciszê.Zwalniam tempo mego ¿ycia, a¿ znowu zrównuje siê z ludzkim
[ Pobierz całość w formacie PDF ]