[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Amerykanin kaza³ p³yn¹æ wzd³u¿ wybrze¿a, jakieœ sto metrów od brzegu.Piêæ minut póŸniej, na wschód od Chiri¹ui Viejo zobaczyli piaszczyst¹ pla¿ê i kilka s³omianych sza³asów, w których miejscowi rybacy czasami zostawali na noc.To oznacza³o, ¿e w pobli¿u musi byæ jakaœ wiêksza droga—niedostêpna dla samochodów, lecz w sam raz dla motoroweru.Sapi¹c i pomrukuj¹c, œci¹gnêli pojazd z ³odzi.Gringo zabra³ swój plecak i po¿egna³ Ariasa.Po³owê umówionej ceny wrêczy³ mu w Golfito, a po³owê na miejscu.Zap³aci³ co do centa.Dziwak, pomyœla³ Arias, ale wzi¹³ dolary, bo pamiêta³, ma w domu czwórkê g³odnych dzieci do nakarmienia.Zhi¹uita odbi³a od brzegu i odp³ynê³a na pe³ne morze, lilê dalej szyper przela³ paliwo z beczek do baku i poci¹ga³ na po³udnie, do kraju i do swojej chaty.Na pla¿y Cal Dexter wyci¹gn¹³ œrubokrêt, zdj¹³ z motoroweru tablice z Kostaryki i wrzuci³ je do morza.Na ich liejsce przykrêci³ nowe, panamskie, wyjête z plecaka.Dokumenty mia³ w porz¹dku.W paszporcie, który da³a mu sani Nguyen na nowe nazwisko, widnia³a piecz¹tka z lotniska w Panamie, wbita jakoby przed paroma dniami.Dodatkowo dosta³ drugie prawo jazdy.Hiszpañski zna³ bardzo s³abo — tyle, ile siê nauczy³ nowojorskich s¹dach i na przes³uchaniach, bo w jednej trzeciej przychodzi³o mu broniæ Latynosów.Nie móg³ wiêc chodziæ za Panamczyka.By³ zatem zapalonym amerykañskim wêdkarzem, zwiedzaj¹cym mniej znane ³owiska g³êbi kraju.179W³aœnie minê³y dwa lata od chwili, gdy w grudniu tysi¹c dziewiêæset osiemdziesi¹tego dziewi¹tego roku Stany Zjednoczone obróci³y w perzynê spor¹ czêœæ Panamy, aby dopaœæ i aresztowaæ dyktatora Noriegê.Dexter by³ przekonany, ¿e miejscowa policja wci¹¿ mia³a w pamiêci tê dotkliw¹ lekcjê.W¹ska przecinka w gêstej d¿ungli prowadzi³a z pla¿y do odleg³ej o piêtnaœcie kilometrów polnej drogi.Dexter mija³ z rzadka rozrzucone farmy.Wiedzia³, ¿e w koñcu dotrze do Panamanian Higway, czyli ogromnej autostrady, przecinaj¹cej obie Ameryki, od Alaski po krañce Patagonii.W David City zatrzyma³ siê, ¿eby nabraæ paliwa, i ruszy³ w piêæsetkilometrow¹ podró¿ do stolicy.Zapad³a noc.Zjad³ kolacjê w przydro¿nej knajpce dla szoferów, znów zatankowa³ i pojecha³ dalej.Min¹³ bramkê na autostradzie w Panama City, zap³aci³ w pesos i o œwicie dotar³ na przedmieœcia Balboa.Wyszuka³ w parku wygodn¹ ³awkê, za³o¿y³ linkê na motorower i przespa³ siê trzy godziny.Po po³udniu wszcz¹³ poszukiwania.Na podstawie dok³adnej mapy kupionej w Nowym Jorku wyobrazi³ sobie wygl¹d miasta.Szybko znalaz³ slumsy Chorillo, w których niemal¿e po s¹siedzku dorastali Noriega i Madero.Madero te¿ siê wyrwa³ z nizin i goni³ za luksusem.Teraz podobno mieszka³ w eleganckiej dzielnicy Paitilla, po drugiej stronie zatoki, naprzeciwko Starego Miasta.By³a druga nad ranem, kiedy bandzior uzna³, ¿e ma serdecznie doœæ Papagayo Bar and Disco.Postanowi³ wróciæ do siebie.Anonimowe czarne drzwi z mosiê¿n¹ plakiet-180k¹ i zakratowanym wizjerem otworzy³y siê bezszelestnie i na ulicê wyszli najpierw dwaj miêœniacy — osobista ochrona Madera.Jeden z nich wsiad³ do lincolna i zapuœci³ silnik.Drugi rozejrza³ siê po okolicy.Na krawê¿niku siedzia³ jakiœ ¿ebrak, z nogami w rynsztoku.Uniós³ g³owê i uœmiechn¹³ siê, ukazuj¹c popsute zêby.T³uste siwe w³osy opada³y mu na ramiona, sp³owia³y p³aszcz przeciwdeszczowy klei³ siê do cia³a.Powoli wsun¹³ praw¹ rêkê do papierowej torby, któr¹ tuli³ do piersi.Ochroniarz b³yskawicznie siêgn¹³ pod lew¹ pachê i napi¹³ wszystkie miêœnie.¯ebrak wydoby³ z torby flaszkê taniego rumu, poci¹gn¹³ solidny ³yk i z hojnoœci¹ w³aœciw¹ pijakom skin¹³ na goryla, wskazuj¹c na butelkê.Ochroniarz burkn¹³ coœ pod nosem, splun¹³ na chodnik, opuœci³ rêkê i odwróci³ siê ty³em do w³Ã³czêgi.Poza nimi i kierowc¹ lincolna na ulicy nie by³o nikogo.Zastuka³ w czarne drzwi.Emilio — ten sam, który kiedyœ uprowadzi³ córkê Dextera — wyszed³ pierwszy, tu¿ przed swoim szefem.Dexter czeka³, a¿ zgrzytnie zamek w drzwiach.Potem wsta³ i ponownie siêgn¹³ do papierowej torby.Tym razem wyj¹³ z niej rewolwer Smith & Wesson magnum.44 ze skrócon¹ luf¹.Goryl, który plu³ na chodnik, nie dowiedzia³ siê, w jaki sposób zgin¹³.Wystrzelony pocisk rozpad³ siê na cztery czêœci.Wszystkie trafi³y w cel z odleg³oœci trzech metrów, wyrz¹dzaj¹c w plecach ochroniarza niepowetowane szkody.Zabójczo przystojny Emilio otworzy³ usta do krzyku, ale w tej samej chwili od³amki drugiej kuli ugrzêz³y mu w twarzy, szyi, ramieniu i jednym p³ucu.Drugi ochroniarz zd¹¿y³ zaledwie do po³owy wychyliæ siê z samochodu, zanim spotka³ siê ze swoim Stwórc¹,181u¿¹dlony czterema brzêcz¹cymi i wiruj¹cymi kawa³kami metalu.Benyamin Madero z wrzaskiem dobija³ siê do czarnych drzwi.Za jego plecami huknê³y dwa kolejne strza³y.Jakiœ bohater odwa¿y³ siê uchyliæ drzwi na dwa palce, ale zatrzasn¹³ je natychmiast, kiedy drzazga od³upana z futryny wpl¹ta³a mu siê w wypomadowane w³osy.Madero upad³, wci¹¿ krzycz¹c, ¿eby go wpuœcili.Z wolna osun¹³ siê na chodnik, zostawiaj¹c na b³yszcz¹cych drzwiach d³ugie szkar³atne smugi.Krew przesi¹ka³a mu koszulê.¯ebrak podszed³ do niego, bez strachu i bez poœpiechu.Pochyli³ siê, odwróci³ gangstera na plecy i spojrza³ mu prosto w twarz.Madero ¿y³ jeszcze, ale ju¿ omdlewa³.— Amanda Jane, mi hija — powiedzia³ obcy i wpakowa³ mu w brzuch szóst¹ kulê.Ostatnie pó³torej minuty ¿ycia Benyamina Madera nie nale¿a³o do najprzyjemniejszych.Jakaœ kobieta, przygl¹daj¹ca siê tej scenie z okna na piêtrze, po przeciwnej stronie ulicy, zezna³a póŸniej przed policj¹, ¿e w³Ã³czêga uciek³ w przecznicê i ¿e s³ysza³a warkot motoru.To wszystko.Zanim nasta³ œwit, motorower sta³ samotnie pod œcian¹, dwie dzielnice dalej, bez linki i k³Ã³dki, z kluczykiem w stacyjce.Nie up³ynê³a nawet godzina, kiedy sta³ siê czêœci¹ ³añcucha pokarmowego.Peruka, sztuczne zêby i p³aszcz przeciwdeszczowy wyl¹dowa³y w œmietniczce w parku.Pusty plecak trafi³ na wysypisko gruzu przy jakiejœ budowie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]