[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ale w³aœnie dlatego zarówno mi³oœæ w³asna, jak i wyrachowanie nakazuj¹ mi zaj¹æ stanowisko wybitne, które by mnie pomog³o podnieœæ w jej oczach.Zobaczê, potrzeba mi jeszcze siê rozpatrzyæ.Tymczasem niech pracuje mój worek.Sprowadzê zbiory ojcowskie, bêdê wspiera³ rozmaite instytucje i dawa³ pieniêdzy, gdzie wypadnie.Co za dziwny wp³yw jest takiej kobiety jak Anielka! Oto styka siê z ni¹ prawdziwy geniusz bez teki, tak wyj¹tkowy nieu¿ytek jak ja - i zaledwie siê zetkn¹³, bez jakiegokolwiek aposto³owania z jej strony, ju¿ poczuwa siê do ró¿nych rzeczy i obowi¹zków, do których siê dawniej nie poczuwa³.Niech mnie diabe³ porwie, jeœliby mi choæ przez g³owê przesz³o ujmowaæ sobie pary¿ankê lub wiedenkê przez sprowadzanie zbiorów moich do Pary¿a lub Wiednia!Wracam ju¿ do P³oszowa, bo mi pilno do mego dobrego ducha.23 maja.Oddali³em siê na pewien czas z P³oszowa deszcze i dlatego, by zostawiæ Anielce czas do jakiegokolwiek postanowienia.W Warszawie i w czasie powrotnej drogi do P³oszowa stara³em siê odgadn¹æ, co mianowicie postanowi.Wiedzia³em, ¿e nie mog³a wprost napisaæ do mê¿a: Przyje¿d¿aj i zabieraj mnie, bo P³oszowski napastuje mnie swoj¹ mi³oœci¹.Nie uczyni³aby tego nawet, gdyby mnie nienawidzi³a.Natura jej zbyt jest na to delikatna.Pomin¹wszy, ¿e wynik³oby z tego koniecznie jakieœ zajœcie miêdzy mn¹ a Kromickim, Anielka musia³aby porzuciæ chor¹ matkê, albowiem zdrowie pani Celiny nie pozwala jej na opuszczenie P³oszowa.Po³o¿enie Anielki jest istotnie trudne i ja wzi¹³em to w rachubê przedtem, nim uczyni³em jej wyznanie.Ale wracaj¹c tu zl¹k³em siê, czy jej nie przyjdzie do g³owy zamkn¹æ siê w pokoju matki i unikaæ mnie ile mo¿noœci.Po chwili jednak uspokoi³em siê.Na wsi i pod jednym dachem jest to zupe³nie niemo¿liwe, a w ka¿dym razie sta³oby siê nadto widoczne i zwróci³oby uwagê ciotki i pani Celiny, nastêpnie zrodzi³oby jakieœ podejrzenia i mog³oby Ÿle wp³yn¹æ na zdrowie tej ostatniej.Prawdê mówi¹c wyzyskujê po³o¿enie bez skrupu³u, ale kto go nie wyzyskuje, gdy kocha? Odgadywa³em, ¿e Anielka, choæby najmocniej by³a mi wzajemn¹, nie zechce jednak pozwoliæ, bym w przysz³oœci powtarza³ jej wyznania, ¿e bêdzie siê opiera³a nawet daleko silniej, ni¿ opieraj¹ siê zwykle kobiety zamê¿ne, bo wobec jej zasad, wobec jej skromnoœci, ka¿de najmniejsze ustêpstwo bêdzie siê jej wydawa³o nies³ychan¹ zbrodni¹.Lecz jakim¿e sposobem mog³a mi zabroniæ, bym jej nie mówi³ o swojej mi³oœci? Jeden mia³a tylko œrodek: uzyskaæ moj¹ dobrowoln¹ na to zgodê; przypuszcza³em, ¿e zechce rozmówiæ siê ze mn¹ stanowczo - i nie myli³em siê.Przybywszy do P³oszowa znalaz³em j¹ mizern¹, ale spogl¹da³a na mnie doœæ raŸnie.Widocznie mia³o kochane biedactwo gotowe w zapasie argumenty i wierzy³o w ich si³ê; wierzy³o, ¿e gdy je wypowie, nie pozostanie mi nic innego, tylko po³o¿yæ uszy po sobie i umilkn¹æ raz na zawsze.Anielskie z³udzenie, ¿e prawda mo¿e byæ tylko jedna na œwiecie! Nie wdawaj siê ze mn¹ nigdy, moja Anielko, w ¿adne rozumowania, bo ja jeœli wierzê w jak¹ prawdê i w jakie argumenty, to chyba w prawdê i prawa mi³oœci, a przy tym doœæ jestem przebieg³y, by ka¿dy twój argument przewróciæ jak rêkawiczkê i uczyniæ z niego broñ przeciw tobie.Nie ocal¹ ciê ani twoje rozumowania, ani moja dla siebie litoœæ, bo im siê oka¿esz bielsz¹, doskonalsz¹, im bardziej mnie wzruszysz, tym ciê bêdê kocha³ wiêcej, a im bardziej ciê pokocham, tym bêdziesz mi po¿¹dañsz¹.Mam dla ciebie tylko krokodyle ³zy, które p³yn¹c zaostrzaj¹ zarazem moj¹ drapie¿noœæ.To jest b³êdne ko³o mi³oœci.Na sam widok Anielki poczu³em siê w tym kole.Po po³udniu, w dniu mego powrotu, gdy pani Celina usnê³a g³êboko na werandzie, Anielka da³a mi znak, bym poszed³ za ni¹ w g³¹b ogrodu.Zmiarkowa³em po jej twarzy, która uderzy³a mnie sw¹ niezwyk³¹ powag¹, ¿e teraz w³aœnie chce siê ze mn¹ rozmówiæ, poszed³em wiêc za ni¹ skwapliwie.W miarê jak oddalaliœmy siê od werandy, animusz Anielki pocz¹³ jednak nikn¹æ.Spostrzeg³em, ¿e przyblad³a, ¿e widocznie przestrasza j¹ w³asna energia, ale ¿e nie mog³a siê ju¿ cofn¹æ, wiêc poczê³a mówiæ niepewnym g³osem:- ¯ebyœ ty wiedzia³, jaka ja by³am nieszczêœliwa przez te kilka dni.- Czy myœlisz, ¿e i mnie lekko ¿yæ? - odpowiedzia³em.- Nie, nie myœlê - i dlatego mam do ciebie wielk¹ proœbê.Wiem, ¿e ty wszystko rozumiesz, ¿e jesteœ wspania³omyœlny i dobry - wiêc mi nie odmówisz; jestem tego pewna, bo ciê znam.- Powiedz mi, czego ¿¹dasz?- Trzeba, Leonie, ¿ebyœ ty wyjecha³ za granicê i nie wraca³, póki mama nie bêdzie w stanie opuœciæ P³oszowa.By³em pewny, ¿e tego w³aœnie za¿¹da, przez chwilê jednak milcza³em, jakbym szuka³ odpowiedzi.- Mo¿esz mn¹ rozporz¹dzaæ, jak zechcesz - rzek³em - ale powiedz mi przynajmniej, czemu skazujesz mnie na wygnanie?- Ja ciê nie skazujê na wygnanie, ale ty wiesz dlaczego.- Wiem - odpowiedzia³em z nieudanym smutkiem i rezygnacj¹ - dlatego, ¿e odda³bym za ciebie ostatni¹ kroplê krwi; dlatego, ¿e gdyby piorun mia³ w tej chwili w jedno z nas uderzyæ, to ja bym ciebie os³oni³, a swoj¹ g³owê nadstawi³; ¿e wzi¹³bym na siebie wszystko z³e, jakie ciê mo¿e spotkaæ; dlatego, ¿e ciê kocham nad ¿ycie - to istotnie s¹ ciê¿kie grzechy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]