[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ostatni promyk nadziei wygasł.Mętne wodyhistorii zamknęły się nad czterema tysiącami ludzi. Przy pomocy swego zmysłu sprawdził, że na całym świecie niebyło już dla niego ratunku.Instynkt grupowy zwyciężył. Nie mógł dłużej oddychać.Teraz wiedział, że właśnie ta dusznapotworność jest rzeczywistością.Jego organizm, w którym na nowo zachodziływszystkie procesy życiowe, chciwie absorbował ostatnie mililitry tlenu, jakiepozostały w zamkniętym szczelnie pomieszczeniu.Mógł, oczywiście, otworzyćpokrywę aparatu. Tylko po co? Dawson przesunął dłonią.Dźwignia przyrządu znów znalazła się wprawym położeniu. Siedział w poczekalni gabinetu psychiatry.Recepcjonistkasiedząca za biurkiem i pisząca coś nie spojrzała nawet na niego.Białe promienieporannego słońca kładły jasne plamy na dywaniku. Rzeczywistość. - Może pan już wejść, panie Dawson. Dawson wstał i wszedł do sanktuarium Hendricksa.Uścisnął mudłoń, mruknął coś pod nosem i zapadł się w fotel. Hendricks popatrzył na rozłożoną kartę choroby. - O key, Fred - powiedział.- Czy jesteś gotów do następnegotestu na kojarzenie słów? Wyglądasz dziś nieco lepiej. - Naprawdę? - rzekł Dawson.- Może dlatego, że już wiem, coprzedstawiają symbole. Hendricks spojrzał na niego uważnie. - Wiesz? - Może to nie jest żadna symbolika? Może to jest właśnierzeczywistość. W tej samej chwili rozpoczęły się znajome sensacje.Pylista,dusząca klaustrofobia, rama okienna, nie wiadomo skąd brunatny, odrażający smródi straszliwe uczucie bezsilności.Teraz już wiedział, że nie jest w stanie nicna to poradzić, absolutnie nic.Czekał.Po chwili wszystko minęło.Znów widziałsiedzącego za biurkiem Hendricksa, który mówił coś o niebezpieczeństwiehalucynacji drugiego rzędu i o poczuciu rzeczywistości. - To tylko sprawa znalezienia odpowiedniej terapii stwierdziłnieprawdziwy człowiek.przekład : Andrzej Leszczyński powrót
[ Pobierz całość w formacie PDF ]