[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Długo w noc szukałem muszli ukrytych niby wielkanocnejajka w dziwnych i najbardziej niespodziewanych miejscach:między zapasowymi rolkami papieru toaletowego,pod poduszką i na 1084 stronie słownika, gdzie można znaleźćsłowo "muszla" i jego definicje.Na poły nieświadomie doszedłem w tych poszukiwaniachdo takiej perfekcji, że niczym dobry gracz w szachyzastanawiałem się przez krótką chwilę, jaki mógł być kolejnyruch mojego przeciwnika.Jak mogę go przechytrzyć? I jeśliudało mi się wymyślić jakiś nieprawdopodobny schowek,w którym akurat nic nie było, czułem satysfakcję.Jakżeszybko można dać się usidlić obsesji innego człowieka.Ktokolwiek to był, musiał spędzić w moim mieszkaniucałe popołudnie.Dwa dni później, kiedy jechałem do pracy, utknąłem w zupełniebeznadziejnym korku.Jedną z zalet motocykla jest to, że wtakiej sytuacji można lawirować między samochodami albojechać ostrożnie po ich prawej stronie i wydostaćsię na wolność.Jednak tym razem udało mi się wyminąć ledwiekilka samochodów, a potem musiałem stanąć i czekać jak inni.Rozejrzałem się wokół, czy gdzieś nie widać policji, i zrobiłemrzecz surowo zabronioną: wjechałem na chodnik i jechałem nimtak długo, aż dotarłem do przecznicy, któradoprowadziła mnie do równoległej arterii.Bardzo z siebie zadowolony pojechałem Detroit Street izatrzymałem się przed znakiem "stop" jak każdy szanującyprzepisy obywatel.Nagle zdałem sobie sprawę, że w samochodzie, którywłaśnie mnie minął, na miejscu obok kierowcy siedzi BlairDowling i że to ten sam wóz widziałem kilka dni temu przedjej domem.Prowadził mężczyzna, który, jak uznałem, musiałbyć jej mężem.Był krótko ostrzyżony, a na nosie miałciemne okulary.Nic więcej nie udało mi się dostrzec, chociażbardzo się starałem.Chciałem zobaczyć człowieka, któregoBlair wybrała na towarzysza życia.Człowieka, który zdobyłmajątek, lecz nie zdołał uszczęśliwić mojej dawnej przyjaciółki.Żadne z nich nie zauważyło mnie, kiedy stalowoniebieskimercedes przejechał dostojnie obok motocykla.Na tylnymzderzaku widniała nalepka Andover Academy.Stałem na skrzyżowaniu, dopóki mercedes nie zniknąłmi z oczu.W tym momencie życie Blair, mimo niezadowolenia,z którym się nie kryła, wydało mi się bezpieczne iustabilizowane.Między moją a jej egzystencją była taka różnicajak między mercedesem a motocyklem.Pierwszy był efektownyi godny zaufania, choć może nieco nudny, a drugiwyglądał na dziką i buntowniczą maszynę, lecz był niewygodnyi nie chronił kierowcy przed wiatrem i deszczem.Kiedy dotarłem wreszcie do budynku radia, mój producentpodszedł do mnie i od razu zastrzelił mnie sensacją.- Pamiętasz tego chłopaka, który cię szukał parę dnitemu? Wczoraj wieczorem widziałem go u Lawry'ego, jakjadł kolację z Michaelem Billą.Kto to jest, ten szczeniak?To porządna restauracja, a on siedział tam w tej samej ko-szulce, w której był tutaj.Czy on nie ma innych ciuchów?- Byli razem? Widziałeś ich tam razem? Jak rozmawiali?- Razem? Ci goście zamówili największy kawał wołowiny,jaki świat widział.A kiedy nie jedli, cały czas się śmiali.Wyglądali na starych znajomych.Dumny jestem z tego, że zwykle mam zrozumienie dla bliźnich.Kiedy robi się taką audycję jak Krzywe zwierciadło możnasię szybko nauczyć, że ludzie widzą świat inaczej niż ja.I że życie układa się tak, jak samo chce.Z dniana dzień.A może tylko z godziny na godzinę.Kiedy czytamy o ludziach, którzy obcinają dzieciom głowy czyginą tysiącami, gdy w Bangladeszu zatonie statek, potrząsamytylko głowami nad szaleństwem ludzkości i niedorzecznością życia.Spójrzmy jednak prawdzie w oczy - w głębi duszy wiemyprzecież, że nasze życie to tylko seria uderzeń serca, z którychkażde może być ostatnim.Nie istnieje ani sprawiedliwość, anilogiczny i zrozumiały plan.Jest tylko odroczenie wyroku o kolejny dzień.Prędzej czy później każdy z nas uderzy w mur albo przeoczyczerwone światło i wjedzie pod ciężarówkę, którą przecieżbyło tak dobrze widać.Na burcie ciężarówki napiszmy"Rak", "Ból" albo "Strata".I módlmy się, by udało się namprzeżyć taki wypadek.Do tego w końcu sprowadzają sięwszystkie modlitwy: Boże, chroń mnie przed tym, co nieuniknione.Kiedy przyszło trzęsienie ziemi i kiedy wyciągałem Glennaz gruzów domu, jeden z głosów mojej duszy był nadalzupełnie spokojny.Powiedział: "No i co takiego się stało?Nadszedł twój czas.To się musiało zdarzyć"
[ Pobierz całość w formacie PDF ]