[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Rozlatujê siê.Mia³ zamiar pieprzyæ wyprawê.Wiedzia³ to.Po minucie do przytomnoœci przywróci³ go szeleszcz¹cy dŸwiêk.Spojr zobaczy³ dwa du¿e, zielone paj¹ki walcz¹ce o coœ w obcym promie.Na pier szy rzut oka wygl¹da³o to jak ksi¹¿ka w papierowej ok³adce.Trzyma³y j¹³ swoich wysuniêtych Ÿuwaczkach, splecione w zapaœniczym uœcisku i komia nie j¹ przeci¹ga³y.Gray zacz¹³ je dopingowaæ.y - Dalej, ch³opaki - powiedzia³.DŸwiêk jego piskliwego g³osu sprawrf ¿e paj¹ki siê zatrzyma³y i pó³ tuzina maleñkich czerwonych oczu odwrócih siê, ¿eby na niego spojrzeæ.Rozpozna³, o co walczy³y.By³a to rzeczywiœcie ksi¹¿ka w papierowe ok³adce: nale¿¹cy do pu³kownik Liang egzemplarz "Spotkania z Ram¹* autorstwa Arthura C.Clarkc'a.Jej najcenniejsza w³asnoœæ, ksi¹¿ka opublikc wana na dwa lata przed jej urodzeniem.Trzynastoletnia Liang spotka³a CIai ke*a na zjeŸdzie science tiction w Brighton i koniecznie chcia³a uzyskaæ autc graf.Pierwszego dnia na I³yperionic po³o¿y³a ksi¹¿kê na tarasie jak na tronu Egzemplarz mia³ tam pozostaæ po tym, jak odlec¹; rodzaj nieformalnego UG czenia pamiêci cz³owieka, który blisko piêædziesi¹t lat wczeœniej rozmyœl) nad zawartoœci¹ obcego statku kosmicznego przelatuj¹cego przez uk³ad s³( neczny.Po³owa faxów na Ziemi nazywa³a teraz to miejsce "Rama", czego ni robi³ nikt z wyprawy.Miejsce to by³o po prostu zbyt.obojêtne.- Sk¹d, do diab³a, ¿eœcie to wziê³y - zapyta³ paj¹ki Gray.Obserwowa' go w napiêciu.Nachyli³ siê przez w³az, wyci¹gaj¹c rêkê po ksi¹¿kê.Paj¹ki znien chomia³y, a gdy koñce palców wrêkawiczcc przejecha³y po grzbiecie ksi¹¿ki, ucii k³y.Odchrz¹kn¹³, podnosz¹c siê z wargi komory powietrznej, u¿ywaj¹c jedn rêki w jednej dziesi¹tej G grawitacji obrotowej.Da³ nura, chwytaj¹c ksi¹¿kê.146 Thomas Wyli- A teraz zachowujcie siê - powiedzia³, schodz¹c na pod³ogê hangaru.Zaczerpn¹³ potê¿ny ³yk tlenu z pojemnika pomocniczego, potem wyt-szczy³ oczy na lich¹ ksi¹¿kê.O, cholera.Ub³ocone rêkawice pobrudzi³y j¹! [yste! Liang dostanie sza³u, kiedy to zobaczy.(Kto to zrobi³? Co za potwór g³ zrobiæ tak¹ rzecz?)- Pieprzê to.Dwukrotnie popuka³ ksi¹¿k¹ o wargê komory powietrznej, po czym rzuci³eto z powrotem paj¹kom.- Zatrzymajcie j¹ sobie, ch³opaki.Nic nie mia³o znaczenia.I³ypcrion ju¿ go nic interesowa³.By³o mu nie-wze i czu³ siê wypluty.Wszystko, czego chcia³, to wracaæ do domu.A jedynym sposobem, w jaki móg³ to uczyniæ, by³o zakoñczenie tej przelej wyprawy.W tej chwili postanowi³, ¿e ju¿ wiêcej nie bêdzie s³ucha³ andlera Younga.IX.Odlegfoœæ od S³oñca: 16,78 milionów mil Prêdkoœæ: 96, 01 mil na sekundê Przybli¿ony czas odlotu: 29 godzin 15 minutPiêæ godzin póŸniej Gray zwo³a³ Younga i MacPhaila na spotkanie tarasie, gdzie jasne œwiat³o s³oneczne przeziera³o przez wykonane z kwar-okna Hyperiona przys³oniête nierównymi ¿aluzjami.Przejêli to pomieszanie i stworzyli w nim coœ w rodzaju s³u¿¹cej spotkaniom towarzyskim nie-cjalnej komory powietrznej, wype³nionej bogat¹ w tlen mieszank¹.Ludzie )gli tu normalnie mówiæ i to wydawa³o siê stosowne.Kiedy mieli dyskuto-iæ nad powa¿nymi sprawami, wówczas, dziêki Bogu, mówili jak ludzie, a nie i te przeklête postacie z filmów rysunkowych.Mieli to miejsce dla siebie, jako ¿e Judy wróci³a na pok³ad "Clarke'a" i tam izolowa³a siê od wszystkich na œrodkowym poziomic, a Curtis Jones by³ ((ty nieudolnym majstrowaniem przy swoim ulubionym obcym promie w morze powietrznej hangaru.Gray otrzyma³ fascynuj¹c¹ wiadomoœæ z NASA, ale zanim móg³ j¹ ujaw-', MacPhail zacz¹³ siê uskar¿aæ na plan pracy.Chcia³ mieæ wiêcej czasu.;Gray omal siê nie rozeœmia³, myœl¹c, co Liang by na to powiedzia³a.;- Nie da rady, MacPhail.Mo¿emy panu daæ kapitana Jonesa.- Czy to wszystko, co pan mo¿e.l- Niech pan lepiej podziêkuje.- Gray spojrza³ na Younga.- Wygl¹dal to, ¿e wszyscy bêd¹ musieli pracowaæ na dwie zmiany.Czy pan mnie rozu-e? •MacPhail zaœmia³ siê.- To co robiê w wolnym czasie.- zacz¹³ Young.- Nie wystarczy.- Gray potrz¹sn¹³ gtow¹.l WSCHODNIEJ BRAMIE 147- Powiedzia³eœ.- To by³o wtedy.Wszystko jest w ruchu, zdajesz sobie z tego sprawê?- Ale to nie.- Sprawiedliwe? - powiedzia³ Gray.- Niesprawiedliwe? Powiem coœ, doktorze.- Dupek - Young odwróci³ siê i wskocz)'! do komór)' powietrznej.- Hej, jeszcze z tob¹ nic skoñczy³em, Young!- Owszem, skoñczy³eœ!Gray poczerwienia³.Zignorowa³ uœmiech MacPhaila.No, no!- Trudno go ujarzmiæ, prawda? - powiedzia³ MacPhail, kiedy Youi znikn¹³.Gray wzruszy³ ramionami w drodze do konsoli sterowania ¿aluzjami.' chwilê póŸniej, gdy p³ytki w oknach siê przekrêci³y, pok³ad s³oneczny pociei nia³.W tej szaroœci MacPhail ze swoimi pulchnymi policzkami wygl¹da³ i m³odszego, bardziej energicznego.Podwójne odbicie na³o¿onych jedl na drugie okularów dodawa³o mu autorytetu.To pozwala³o Grayowi mi nadziejê: Mo¿e MacPhail nadal bêdzie móg³ kierowaæ Youngicm.MacPhail powiedzia³:- Chyba bêdê musia³ teraz mieæ na niego oko.Wreszcie.- Czy mo¿e pan skoñczyæ pracê bez niego? - spyta³ Gray.- W¹tpiê.Zmarnowa³ zbyt du¿o mojego czasu.Wci¹¿ siê k³Ã³d o.i có¿, s³ysza³ go pan.Czy nie mo¿emy przesun¹æ nieprzekraczalnego termin- Nie!!- W porz¹dku.tak tylko zapyta³em.Gray rozeœmia³ siê.- To ja krzykn¹³em? MacPhail siê uœmiechn¹³.- To niemo¿liwe.Niech mi pan wierzy.Kiedy napotkali ska³ê, znajdowali siê niewiele mniej ni¿ trzydzieœci szi milionów mil od S³oñca, prawic tak daleko jak orbita Merkurego.W odleg³oœci "Ælarke" by³ ca³kiem bezpieczny.Dziewiêædziesi¹t godzin od chwili - trochê ponad dwadzieœcia dziewiêæ godzin od teraz - znajd¹ szeœæ i pó³ miliona mil od S³oñca.Wed³ug NASA to wystarczaj¹co blisko: tem] ratura powierzchniowa statku wyniesie wówczas 1500 stopni w skali Farenhe Nie mog¹ ju¿ wtedy przebywaæ we wnêtrzu pojazdu i bêd¹ musieli byæ pr gotowani do oderwania siê od hiperboliczncj orbity I³yperiona.Izaak N< ton kierowa³ prawid³ami tej gry.Nic, gorzej: tak blisko S³oñca mechan orbity zosta³a ustalona przez Einsteina.Wiêcej czasu? Nic wydarzone.- Problem z Youngiem polega na tym, ¿e za du¿o na raz dosta³ powiedzia³ Gray.- Ta jedna wyprawa zrobi za niego karierê.Poleci z pow tem na Ziemiê i bêdzie pisa³ ksi¹¿ki, i wystêpowa³ w programach telewu nych.On wie, ¿e to jest prezent i wydaje mi siê, ¿e ma poczucie winy.148 Thomas W}- Wiêc chce zrobiæ coœ wielkiego, czy tak? MacPhail pokiwa³ g³ow¹.- Chce na to zas³u¿yæ.- To, ¿e jest czarny, mu nic pomo¿e.- Co pan ma na myœli?- Ma wiêcej do udowodnienia.MacPhail pokiwa³ g³ow¹, nic patrz¹c na Graya.- Domyœlam siê.- Jest jakaœ szansa, ¿e ma racje?Stary cz³owiek wyda³ kilka dŸwiêków, z których ¿aden nic by³ s³owem.Za³ys³em siêgn¹³ po rêkawiczki, rozchyli³ jeden ze szwów na palcu, gdzie nit-srzegni³y i skóra siê rozchodzi³a.Gray zmarszczy³ brwi i czeka³.Wszyscy dzisiaj chcieli zrobiæ z niego ch³op-na posy³ki.- Problem polega na tym - powiedzia³ MacPhail, pocieraj¹c o siebie marszczone d³onie rêkawiczek - ¿e na I ³ypcrionie wszystko jest.moŸli-.Prawdziwa praca, to próba oceny wszystkich hipotez.A to zabiera czas.zêba wykorzystaæ wszystkie informacje, jakie zdobêdziemy.Naszym zada-smjest zebraæ te dane, poniewa¿ nikt nigdy nic bêdzie mia³ okazji tego zro-;
[ Pobierz całość w formacie PDF ]