[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Tylko ¿e Halleck nigdy dot¹d nie czu³ siê równie normalny i trzeŸwo myœl¹cy.Zewnêtrzne drzwi do toalety otworzy³y siê z trzaskiem.Halleck b³yskawicznie wycofa³ siê do kabiny i przera¿ony zamkn¹³ drzwi na zasuwkê.- Billy? - To by³ John Parker, jego asystent.- Jestem tutaj.- Boynton zaraz wraca na salê.Dobrze siê czujesz?- Œwietnie - odpar³.Mia³ zamkniête oczy.- Masz gazy? Brzuch ciê boli? Tak.K³opoty z brzuchem.Masz racjê.- Muszê jeszcze posiedzieæ.Wrócê za minutkê.- W porz¹dku.Parker wyszed³.Halleck powróci³ myœlami do swego paska.Nie móg³ wróciæ na salê, podtrzymuj¹c spodnie d³oñmi, przez kieszenie marynarki.Co wiêc mia³ zrobiæ, do cholery? Nagle przypomnia³ sobie o scyzoryku - dobrym, starym, szwajcarskim scyzoryku, który zawsze wyjmowa³ z kieszeni, zanim wchodzi³ na wagê, za starych, dobrych czasów, przed przybyciem Cyganów do Fairview.Nikt tu was nie zaprasza³.Czemu zamiast do Fairview nie pojechaliœcie do Westport albo do Stratford? Wyj¹³ scyzoryk i szybko zrobi³ w pasku kolejn¹ dziurkê.By³a postrzêpiona i nie³adna, ale spe³ni³a62je zadanie.Halleck zapi¹³ pasek, w³o¿y³ marynarkê i wyszed³ biny.Po raz pierwszy zda³ sobie sprawê, ¿e spodnie owija³y siê elestem wokó³ jego nóg - wokó³ jego chudych nóg.Czy inni ,ie to zauwa¿¹? - pomyœla³ z dra¿ni¹cym zak³opotaniem.Czy i¹, ze mam na sobie nie dopasowany, za du¿y garnitur? Czy to frzegaj¹ i udaj¹, ze tego nie widz¹? Mówi¹.Spryska³ sobie twarz wod¹ i wyszed³ z toalety.Kiedy wraca³ na s¹dow¹, Boynton, pow³Ã³cz¹c czarn¹ tog¹, w³aœnie zajmowa³ ije miejsce.Rzuci³ Billy'emu z³owieszcze spojrzenie, a ten wy-a³ nieznaczny, przepraszaj¹cy gest.Twarz Boyntona nie z³agod-a, najwyraŸniej przeprosiny nie zosta³y przyjête.Nudna rozpra-rozpoczê³a siê na nowo.Jakimœ sposobem Billy zdo³a³ przetrwaæ dzieñ.Tej nocy, kiedy Heidi i Linda usnê³y, stan¹³ na wadze i spojrza³ ó³.Nie wierzy³ w³asnym oczom.Patrzy³ na skalê d³ugo, bardzo d³ugo.Rozdzia³ 9Nastêpnego dnia wybra³ siê na zakupy i kupi³ sobie nowe ubranie.tri³ to nerwowo i gor¹czkowo, jakby nowe, dopasowane rzeczy g³y rozwi¹zaæ wszystkie jego problemy.Naby³ równie¿ mniejszy ek Niques.Zda³ sobie sprawê, ¿e ludzie przestali prawiæ mu nplementy zwi¹zane z utrat¹ przez niego wagi.Kiedy to siê zê³o? Nie wiedzia³.W³o¿y³ nowe ubranie.Poszed³ do pracy róci³ do domu.Wypi³ za du¿o, zjad³ drug¹ dok³adkê, na któr¹ nie d ochoty i która ci¹¿y³a mu w ¿o³¹dku.Min¹³ tydzieñ i nowe czy przesta³y wygl¹daæ na dopasowane, wisia³y na nim jak worek.Podszed³ do wagi, a serce dudni³o mu w piersi do tego stopnia, 'w oczach czu³ pulsowanie, a pod czaszk¹ têpy ból.PóŸniej Herdzi³, ¿e a¿ do krwi przygryz³ sobie doln¹ wargê.Wizja wagi ybra³a w jego urny œle rozmiary dzieciêcego koszmaru - sta³a siê lorcm jego ¿ycia.Sta³ przed ni¹ dobre trzy minuty, zagryzaj¹cl 63doln¹ wargê, nieœwiadom bólu ani s³onego smaku krwi w ustach.By³ wieczór.Na dole Linda ogl¹da³a Trzech towarzyszy, a Heidi przegl¹da³a na komputerze w pracowni Hallecka tygodniowe rozliczenia rachunkowe.Gwa³townie wszed³ na wagê.188.Poczu³, ¿e ¿o³¹dek podchodzi mu do gard³a i przez jedn¹, rozpaczliw¹ chwilê wydawa³o mu siê niemo¿liwe, aby nie zwymiotowaæ.Stoczy³ posêpn¹ walkê o utrzymanie kolacji w ¿o³¹dku, potrzebowa³ tego posi³ku, tych ciep³ych, zdrowych kalorii.Wreszcie md³oœci minê³y.Spojrza³ w dó³ na skalê, mêtnie przypominaj¹c sobie w myœlach s³owa Heidi.Ona nie zawy¿a, raczej zani¿a.Przypomnia³ sobie, jak Michael Houston powiedzia³ mu, ¿e przy 217 funtach ma nadal nadwagê.Teraz ju¿ nie - pomyœla³ z trwog¹.Teraz jestem.chud-szy.Zszed³ z wagi z uczuciem ulgi, podobnie jak skazaniec w celi œmierci, który widzi zbli¿aj¹cych siê stra¿nika i ksiêdza.Bo ju¿ wie, ¿e nadchodzi kres i nie ma co liczyæ na telefon od gubernatora.Czekaj¹ go jeszcze pewne formalnoœci, to oczywiste, ale nic wiêcej.To wszystko naprawdê go spotka³o.Gdyby zacz¹³ rozmawiaæ o tym z ludŸmi, pomyœleliby, ¿e albo ¿artuje, albo mu odbi³o - nikt ju¿ nie wierzy³ w cygañskie kl¹twy.Byæ mo¿e nigdy nie traktowano ich powa¿nie; nie ulega w¹tpliwoœci, i¿ by³y one anachronizmem w œwiecie, który patrzy³, jak setki ¿o³nierzy piechoty morskiej wraca z Libanu do ojczyzny w trumnach, a piêciu wiêŸniów IRA g³odzi siê na œmieræ; ale to nie wszystko, by³y jeszcze gorsze przypadki.Mimo to taka by³a prawda i nie móg³ tego zmieniæ
[ Pobierz całość w formacie PDF ]