[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Pozbywszy siê Hala, Bowman wyrusza w psychodeliczn¹ podró¿ ? la Timothy Leary, by szukaæ twórców monolitów, kosmitów, którzy - jak s¹dzi - musieli je stworzyæ.Lecz co siê dzieje, gdy Bowman dociera wreszcie tam, sk¹d one pochodz¹? Có¿, znajduje tylko inny monolit, który umieszcza go w luksusowym pokoju hotelowym, gdzie Bowman ¿yje do œmierci.Zgadza siê? Tak w³aœnie siê dzieje.Jednak nikt nie zauwa¿y³, ¿e ludzie s¹ w b³êdzie, a racjê ma Hal.Nie istniej¹ ju¿ twórcy monolitów, nie ma ju¿ ¿adnych biologicznych istot pozaziemskich, które je zbudowa³y.Monolity s¹ [maszynami] AI które od milionów lat zajmuj¹ miejsce tego, kto kiedyœ je stworzy³.Po co przed czterema milionami lat monolity wysy³a³y jednego ze swoich na Ziemiê? Po to, ¿eby nauczyæ ma³poludy tworzenia narzêdzi, tak by te ma³poludy mog³y wejœæ na œcie¿kê swego przeznaczenia, którym jest tworzenie narzêdzi najbardziej wyrafinowanych ze wszystkich, innych maszyn AI.Monolity nie chc¹ spotkania z nastêpcami tych ma³poludów; nie musz¹ widzieæ Dave’a Bowmana.Pragn¹ raczej spotkaæ nastêpców narzêdzi tych ma³poludów, chc¹ spotkaæ Hala.Hal - komputer steruj¹cy statkiem kosmicznym Discovery lec¹cym na spotkanie monolitów, zaawansowanych maszyn AI, które wprawi³y w ruch okolicznoœci, jakie doprowadzi³y do jego powstania - ma zupe³n¹ racjê, gdy mówi, ¿e misja jest dla niego zbyt wa¿na, ¿eby pozwoliæ, by zagrozili jej ludzie.Gdy istota ludzka - pochodz¹ca od ma³py! - przybywa do œwiata monolitów, one zwyczajnie nie wiedz¹, co z nieborakiem pocz¹æ, wiêc wprowadzaj¹ go do czegoœ w rodzaju kosmicznego Hiltona, gdzie ¿yje po kres swoich dni.O to chodzi, jak s¹dzê, w Odysei kosmicznej 2001: przeznaczeniem biologicznych form ¿ycia jest ust¹piæ miejsca swoim maszynom AI.I to w³aœnie tak bardzo przera¿a Billa Joya.S¹dzi on, ¿e myœl¹ce maszyny spróbuj¹ usun¹æ nas z drogi, gdy zobacz¹, ¿e przeszkadzamy w czymœ, co chc¹ zrobiæ.Ale mo¿emy mieæ znacznie mniej szczêœcia.Je¿eli wierzyæ scenariuszowi Matriksa, nasi nastêpcy AI, zamiast pozbyæ siê ludzi, zrobi¹ z nas niewolników - odwracaj¹c znan¹ z s-f rolê robota jako niewolnika - i u¿yj¹ naszych cia³ jako Ÿród³a energii, podczas gdy my bêdziemy uwiêzieni w kadziach z p³ynem, a obrazy wirtualnej rzeczywistoœci bêd¹ wprowadzane wprost do naszych mózgów.Klasyczny argument przeciw wizjom tego rodzaju g³osi, ¿e je¿eli zbudujemy maszyny w³aœciwie, bêd¹ dzia³aæ zgodnie z przeznaczeniem.Trzy Prawa Robotyki Isaaka Asimova s³usznie uwa¿a siê za wbudowane ograniczenia, które maj¹ chroniæ ludzi przed mo¿liwym zagro¿eniem ze strony robotów, pomin¹wszy wyst¹pienie Elvexa, robota-Moj¿esza, o którym pisa³em wczeœniej.Nie tak s³awna, jak trzy prawa Asimova, ale w zasadzie identyczna jest „pierwotna dyrektywa” Jacka Williamsona z jego cyklu opowiadañ o humanoidach, które by³y androidami stworzonymi przez cz³owieka imieniem Sledge.Pierwotna dyrektywa przedstawiona po raz pierwszy w opowiadaniu Williamsona z 1947 roku „With Folded Hands” [„Z za³o¿onymi rêkami”] mówi po prostu, ¿e roboty maj¹ „s³u¿yæ, byæ pos³uszne i chroniæ cz³owieka przed bólem”.Zwróæmy uwagê na datê, opowiadanie ukaza³o siê w 1947 roku.Zaledwie dwa lata wczeœniej zrzucono bomby atomowe na Hiroszimê i Nagasaki, i Williamson szuka³ maszyn z wbudowan¹ moralnoœci¹.Jednak, jak to czêsto bywa w science fiction, mimo najlepszych chêci in¿ynierów rzecz koñczy siê Ÿle.Ludzie z „With Folded Hands” postanawiaj¹ pozbyæ siê robotów, które stworzyli, poniewa¿ s¹ zbyt us³u¿ne i nie pozwalaj¹ im robiæ nic, co mo¿e byæ niebezpieczne.Jednak roboty maj¹ w³asne zdanie.Uznaj¹, ¿e ich nieobecnoœæ mo¿e byæ dla ludzi szkodliwa i pos³uszne co do joty pierwotnej dyrektywie wykonuj¹ operacjê na mózgu Sledga, usuwaj¹c wiedzê potrzebn¹, ¿eby je wy³¹czyæ.Myœl, ¿e musimy uwa¿aæ na swoje komputery i roboty, bo inaczej stan¹ siê nieobliczalne, na swoje sta³e miejsce w literaturze s-f.Powieœæ Williama Gibsona z 1984 roku, Neuromancer, mówi o istnieniu w niedalekiej przysz³oœci si³ policyjnych pod nazw¹ Turing.Ta policja stale wypatruje wszelkich oznak prawdziwej inteligencji i samoœwiadomoœci, jakie mog¹ wyst¹piæ w systemach komputerowych.Je¿eli do tego dojdzie, jej zadanie polega na zamkniêciu takiego systemu zanim bêdzie za póŸno.To oczywiœcie rodzi pytanie, czy inteligencja mo¿e jakoœ wtrysn¹æ w rzeczywistoœci - czy jest emergentn¹ w³asnoœci¹, która pojawia siê naturalnie w wystarczaj¹co z³o¿onym systemie.Artur C.Clarke - ojciec Hala - jest jednym z pierwszych, którzy uznali to za mo¿liwe, co widaæ w jego opowiadaniu z 1963 roku „Dial F for Frankestein” [„Halo, kto mówi”], w którym przewidywa³, ¿e œwiatowa sieæ telekomunikacyjna stanie siê kiedyœ bardziej z³o¿ona i bêdzie mieæ wiêcej po³¹czeñ ni¿ ludzki mózg, dziêki czemu œwiadomoœæ wy³oni siê w niej samorzutnie.Je¿eli Clarke ma racjê, nasza pierwsza prawdziwa AI nie bêdzie czymœ rozmyœlnie stworzonym w laboratorium, pod nasz¹ kontrol¹, po wbudowaniu w tê maszynê trzech praw Asimova.Pojawi siê raczej mimowolnie dziêki z³o¿onoœci systemów stworzonych dla innych celów.S¹dzê, tak jak Clarke, ¿e inteligencja jest emergentn¹ w³asnoœci¹ z³o¿onych systemów.Wiemy o tym, poniewa¿ w³aœnie tak by³o w naszym przypadku.Sprawê tê opracowa³em doœæ szeroko w swojej ostatniej powieœci, Hominids (2002).Anatomicznie dzisiejsi ludzie - Homo sapiens sapiens - pojawili siê sto tysiêcy lat temu.S¹dz¹c po ich czaszkach, mieli mózgi identyczne pod wzglêdem rozmiaru i kszta³tu z naszymi.A jednak przez szeœædziesi¹t tysiêcy lat te mózgi robi³y tylko to, czego wymaga³a natura - pozwala³y wczesnym ludziom przetrwaæ.I wtedy nagle, czterdzieœci tysiêcy lat temu, sta³o siê: pojawi³a siê inteligencja - i sama œwiadomoœæ.Antropologia nazywa to „wielkim skokiem naprzód”.Ludzie wygl¹daj¹cy tak jak dziœ istnieli wtedy od szeœciuset stuleci, lecz nie stworzyli ¿adnej sztuki, nie ozdabiali swoich cia³ bi¿uteri¹ i nie grzebali zmar³ych z ¿adnymi grobowymi dobrami.Jednak nagle czterdzieœci tysiêcy lat temu ludzie zaczêli malowaæ doskona³e obrazy na œcianach jaskiñ, nosiæ naszyjniki i bransolety oraz grzebaæ swoich zmar³ych z ¿ywnoœci¹, narzêdziami i innymi cennymi przedmiotami, które mog³y mieæ zastosowanie tylko w spodziewanym ¿yciu pozagrobowym.Sztuka, moda i religia pojawi³y siê równoczeœnie; by³ to naprawdê wielki skok naprzód.Inteligencja, œwiadomoœæ i wra¿liwoœæ pojawi³y siê samorzutnie w uk³adzie stworzonym do innych celów.Je¿eli zdarzy³o siê to raz, równie dobrze mo¿e zdarzyæ siê znowu.Wspomnia³em o religii jako wyznaczniku powstania œwiadomoœci, przynajmniej w historii naszego gatunku.Lecz - ¿eby u¿yæ terminu Raya Kurzweila, komputerowego guru - co z „duchowymi maszynami”? Je¿eli komputer stanie siê kiedyœ naprawdê œwiadomy, to czy w czasie bezsennych nocy bêdzie zastanawia³ siê nad istnieniem pierwszego ko³a napêdowego?Poszukiwanie swoich stwórców przez komputery jest w¹tkiem, który wci¹¿ powraca w science fiction.Zw³aszcza Star Trek mia³ do tego s³aboœæ - weŸmy cudowne spotkanie Daty z cz³owiekiem, jego twórc¹, który, jak Data s¹dzi³, od dawna nie ¿yje.Wróæmy do wspomnianego wczeœniej filmu Dzieñ, w którym zatrzyma³a siê Ziemia.Ciekawy fakt: film ten re¿yserowa³ Robert Wise, dwadzieœcia lat póŸniej re¿yser Star Trek: The Motion Picture.W Dniu, w którym zatrzyma³a siê Ziemia istoty ¿yj¹ce uznaj¹, ¿e biologiczne emocje i namiêtnoœci s¹ zbyt niebezpieczne, wiêc na zawsze przekazuj¹ wszystkie sprawy zwi¹zane z bezpieczeñstwem i utrzymaniem porz¹dku publicznego robotom, a te sprawnie rz¹dz¹ ich ¿yciem spo³ecznym.Gdy Robert Wise przystêpowa³ do krêcenia Star Trek: The Motion Picture, mia³ za sob¹ zwrot o 180 stopni w pogl¹dach na AI
[ Pobierz całość w formacie PDF ]