[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Nie ¿yje? Jak umar³? Kiedy?Zrobi³a coœ bardzo dziwnego.Spojrza³a na zegarek.- Dziesiêæ, piêtnaœcie minut temu.Jak? Nie wiem.Pewnie mia³ pistolet, taki jak ten.Czy wszyscy mê¿czyŸni lubi¹ broñ?Ten rzeczowy, beznamiêtny g³os, ten makabryczny spokój - Jona przeszed³ zimny dreszcz.Poczu³ siê tak, jakby w salonie powia³ nagle ostry wiatr znad lodowca.To przez pana - rzuci³a.- Oni siê pana bali.Tego, ¿e pan tu jest.Chcieli unikn¹æ niewygodnych pytañ.- Kto? Wypi³a koniak.- Ci, którzy zmusili mê¿a do samobójstwa.Powiedzieli, ¿e to dla dobra mojego i moich dzieci.Dla dobra rodziny.- I nagle wybuch³a g³oœnym, przera¿aj¹cym œmiechem, który przypomina³ szczekanie psa, œmiechem smutnym i pe³nym goryczy.- Odebrali mu ¿ycie, ¿eby siê ratowaæ, ¿eby uciec.Nie przed realnym niebezpieczeñstwem.Przed niebezpieczeñstwem potencjalnym.- Uœmiechnê³a siê szyderczo.- No i proszê, jest pan.Szuka pan mojego mê¿a, tak jak mówili.Oni zawsze wiedz¹, kiedy coœ zagra¿a ich interesom.Smith natychmiast wykorzysta³ tê zjadliwoœæ.- Jeœli chce go pani pomœciæ, proszê pomóc mi ich pokonaæ.Szukam pewnego dokumentu, mia³ go pani m¹¿.Zdemaskujê ich, udowodniê, ¿e s¹ przestêpcami.Zawaha³a siê.W jej oczach dostrzeg³ niepewnoœæ i podejrzliwoœæ.Bada³a wzrokiem jego twarz, szukaj¹c w niej oznak jakiegoœ podstêpu.Nagle wzruszy³a ramionami, wziê³a butelkê, nala³a sobie do pe³na i ponownie zapatrzy³a siê w dal.- Jest na górze - rzek³a drewnianym g³osem.- W sejfie w sypialni.Wiêcej na niego nie spojrza³a.S¹czy³a koniak i patrzy³a w pustkê nadg³ow¹, jakby kr¹¿y³o tam setki odpowiedzi, których nie mog³a w pe³ni zrozumieæ.77Smith nie odrywa³ od niej wzroku.Czy to podstêp? Chce zwabiæ go na górê, ¿eby w wpad³ w pu³apkê?Niewa¿ne.Musia³ zdobyæ ten dokument.Gra toczy³a siê o zbyt wysok¹ stawkê.Omiataj¹c luf¹ pistoletu salon i ciemny hol, powoli siê stamt¹d wycofa³.W domu wci¹¿ panowa³a grobowa cisza.Wszed³ schodami na pó³piêtro, gdzie nie by³o okien i gdzie zalega³ gêstszy cieñ.Nie wyczu³ zapachu prochu, nie zobaczy³ ¿adnych zw³ok.Jedyne dŸwiêki - brzêk kieliszka - dochodzi³y z do³u, z rozbrzmiewaj¹cego echem salonu, gdzie pogr¹¿ona w smutku kobieta op³akiwa³a mê¿a.Sypialnia mieœci³a siê na koñcu korytarza.Wielkoœci dwóch normalnych sypialñ, by³a urz¹dzona ca³kowicie po chiñsku.Sta³o w niej wielkie ³o¿e z baldachimem z koñca dynastii Ming, dwie sofy, te¿ z dynastii Ming, szafa, toaletka, krzes³a i niskie stoliki z ró¿nych epok.Wszystkie meble by³y bogato rzeŸbione.Ze œcian i baldachimu zwisa³y p³achty jedwabiu i brokatu, w k¹tach sta³y parawany.Sejf by³ ukryty za obrazem przedstawiaj¹cym bitwê z czasów chana Kubilaja.Jon wyj¹³ wytrychy, u³o¿y³ je na szafce pod obrazem i obejrza³ zamek.Chwyci³ za pokrêt³o - drzwiczki drgnê³y.Pe³en z³ych przeczuæ poci¹gn¹³ mocniej i w chwili gdy drzwiczki otworzy³y siê na oœcie¿, przed domem rykn¹³ silnik samochodu.Smith podbieg³ do okna wychodz¹cego na gara¿ i zd¹¿y³ jeszcze zobaczyæ tylne œwiat³a jaguara znikaj¹ce w mroku na d³ugim podjeŸdzie, który bieg³ w stronê ulicy.Niech to szlag.Wypad³ z sypialni i pokonuj¹c po dwa stopnie naraz, zbieg³ do salonu.Butelka i kieliszek wci¹¿ sta³y na stoliku, lecz kobiety ju¿ tam nie by³o.Wrobili go? Wci¹gnêli w zasadzkê? Gorzka opowieœæ o samobójstwie mê¿a mia³a go zdekoncentrowaæ?Wytê¿y³ s³uch, ale nie, od ulicy nie nadje¿d¿a³ ¿aden samochód.Popêdzi³ z powrotem na górê, wbieg³ do jednego z pokojów od frontu - do pokoju jakiegoœ ch³opca - dopad³ do okna.Ponad ogrodem i drzewami spojrza³ w stronê muru.Nie, na ulicy wci¹¿ panowa³ spokój, w ogrodzie te¿.Mo¿e siê jednak myli³.Mo¿e naprawdê by³a zrozpaczona i na wpó³ pijana, uciek³a od koszmaru, ¿eby poszukaæ jakiegoœ schronienia.Albo pójœæ za mê¿em.Nie móg³ ryzykowaæ.Wbieg³ do sypialni Yu Yongfu i opró¿ni³ sejf, rzucaj¹c zawartoœæ na sofê.Bi¿uteria, listy, dokumenty.Ani pieniêdzy, ani manifestu.Rozczarowany, gniewnie potrz¹sn¹³ g³ow¹.Kln¹c w duchu, dwa razy przejrza³ wszystkie papiery.Nie, manifestu na pewno wœród nich nie by³o.78Jego uwagê przyku³ list na firmowym papierze belgijskiej firmy o nazwie Donk & LaPierre S.A.z siedzibami w Amsterdamie i Hongkongu.By³ napisany na maszynie, po francusku, i zaadresowany do Yu Yongfu z Lataj¹cego Smoka.Zapewniano w nim, ¿e towar zostanie dostarczony do Szanghaju dwudziestego czwartego sierpnia, tak ¿e „Cesarzowa" na pewno zd¹¿y
[ Pobierz całość w formacie PDF ]