[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Anglicypowrócili.Z wiadomoœci¹, ¿e dywizja partyzantów w Kotle Zenicy spodziewa siêzmasowanego ataku od po³udnia, przez most na Neretvie.- Tak? - genera³Zimmermann, wygodnie usadowiony w obrotowym krzeœle z ty³u wozu ³¹cznoœcistoj¹cego na skraju lasu, wprost na po³udnie od mostu na Neretvie, nie próbowa³nawet ukryæ zadowolenia w g³osie.Brezentowy dach ciê¿arówki by³ zrolowany, wiêcgenera³ zdj¹³ z g³owy czapkê z daszkiem, ¿eby za¿yæ promieni bladego wiosennegos³oñca.- Ciekawe, bardzo ciekawe.Coœ jeszcze? - Tak - zatrzeszcza³ metaliczniew s³uchawkach g³os Neufelda.- Poprosili o przewiezienie ich samolotem wbezpieczne miejsce.W g³¹b naszego terytorium, nawet do Niemiec.Nie czuj¹ siêtu.mmm.dobrze.- No, no, no.A wiêc tak siê czuj¹.- Zimmermann zamilk³,rozwa¿y³ coœ, po czym doda³: - Orientuje siê pan ca³kowicie w sytuacji,kapitanie? Jest pan œwiadom, jak delikatnie wywa¿one.mmm.subtelnoœciwchodz¹ w grê? - Tak, panie generale.- Wymaga to chwili zastanowienia.Proszêzaczekaæ.Zastanawiaj¹c siê nad decyzj¹ Zimmermann leniwie kilkakroæ obróci³ siêz krzes³em na boki.W zamyœleniu, choæ prawie nie widz¹c tego, na co patrzy,spojrza³ na pó³noc, ponad ³¹kami stykaj¹cymi siê z po³udniowym brzegiem Neretvy,na rzekê spojon¹ ¿elaznym mostem, a potem na ³¹ki na jej drugim brzegu, którywspina³ siê stromo ku skalistej reducie, s³u¿¹cej partyzantom pu³kownika Laszloza pierwsz¹ liniê obrony.Na wschodzie, kiedy siê obróci³, zobaczy³ zielonobia³ewartkie wody rzeki, a na jej przeciwleg³ym brzegu ³¹ki, coraz wê¿sze i wê¿sze,po skrêceniu na pó³noc zaœ nagle gin¹ce z oczu w wylocie skalistego w¹wozu, zktórego wy³ania³a siê Neretva.Jeszcze æwieræ obrotu i przed oczami mia³ sosnowylas na po³udniu, sosnowy las, który w pierwszej chwili wygl¹da³ niewinnie ipusto - to znaczy, dopóki wzrok nie przywyk³ do mroku i mnóstwa du¿ychprostok¹tnych kszta³tów, skutecznie chronionaych przed obserwacj¹ z powietrza ipó³nocnego brzegu Neretvy przez maskuj¹ce brezentowe p³achty, siatki i wielkiestosy suchych ga³êzi.Widok tych zamaskowanych grotów jego dwóch pancernychdywizji w jakimœ stopniu pomóg³ mu podj¹æ decyzjê.Uj¹³ mikrofon.- KapitanieNeufeld? Zdecydowa³em, co zrobimy, proszê wiêc dok³adnie wype³niæ nastêpuj¹cepolecenia.Droszny zdj¹³ z uszu drug¹ parê s³uchawek i rzek³ z pow¹tpiewaniemdo Neufelda - Czy genera³ nie ¿¹da od nas za du¿o? Neufeld uspokajaj¹copotrz¹sn¹³ g³ow¹.- Genera³ Zimmermann zawsze wie co robi.Jego s¹d o psychicetakich jak Mallory sprawdza siê zawsze w stu procentach.- Mam nadziejê.-Droszny nie by³ przekonany.- Mam tak¹ nadziejê przez wzgl¹d na nas.Wyszli zprzybudówki.- Wezwij do mojej kancelarii kapitana Mallory.ego - poleci³ Neufeldradiooperatorowi.- I sier¿anta Baera.Kiedy Mallory stawi³ siê w kancelarii,zasta³ tam ju¿ Neufelda z Drosznym i Baerem.Neufeld przemówi³ krótko irzeczowo.- POstanowiliœmy wywieŸæ was st¹d samolotem z podwoziem p³ozowym - tojedyne maszyny, które mog¹ l¹dowaæ w tych przeklêtych górach.Macie kilka godzinczasu na sen - nie wyruszymy st¹d przed czwart¹.Ma pan pytania? - A gdzie jestto l¹dowisko? - Na polanie.Kilometr st¹d.Coœ jeszcze? - Nie.Tylko nas st¹dwywieŸcie.- Co do tego nie ma ¿adnych obaw - rzek³ z naciskiem Neufeld.- Moimjedynym pragnieniem jest wyprawiæ was st¹d szczêœliwie w drogê.Szczerze mówi¹c,Mallory, sprawiacie nam same k³opoty, wiêc im prêdzej wyjedziecie, tym lepiej.Mallory skin¹³ g³ow¹ i wyszed³.- Mam dla was ma³e zadanie, sier¿ancie -powiedzia³ Neufeld do Baera.- Ma³e, ale bardzo wa¿ne.S³uchajcie uwa¿nie.Mallory z zamyœlon¹ min¹ opuœci³ barak Neufelda i przeszed³ wolno przezobozowisko.Kiedy zbli¿a³ siê do baraku goœcinnego, ze œrodka wy³oni³ siê Andreai min¹³ go bez s³owa, spowity w ob³ok cygarowego dymu i nachmurzony.Mallorywszed³ do baraku, gdzie Petar znowu gra³ jugos³owiañsk¹ wersjê "Dziewczyny,któr¹ zostawi³em".By³a to chyba jego ulubiona piosenka.Mallory spojrza³ naMariê, Reynoldsa i Grovesa, którzy siedzieli w milczeniu, a potem na Millera,który z tomikiem wierszy w rêku na wp¹³ le¿a³ w œpiworze.- Coœ zmartwi³onaszego przyjaciela - powiedzia³, wskazazuj¹c g³ow¹ drzwi.Miller uœmiechn¹³ siêszeroko i teraz on z kolei skin¹³ g³ow¹ w kierunku Petara.- Znowu gra melodiêAndrei - wyjaœni³.Mallory uœmiechn¹³ siê krótko i zwróci³ siê do Marii.-Powiedz mu, ¿eby przesta³ graæ.Wyruszamy póŸnym popo³udniem i wszyscypotrzebujemy jak najwiêcej snu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]