[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zek b³yskawicznie stoczy³a siê zdachu.Ledwie zd¹¿y³a schroniæ siê w ma³ej kabince, a przednia szybarozprys³a siê w drobiazgi, Trask zerwa³ siê i odpowiedzia³ ogniem.Strzelec z „Lazarusa” zosta³ odrzucony do ty³u, jakby uderzony kafarem.Odbi³ siê od wspornika na pok³adzie, prze³ama³ przez barierkê i z pluskiemwpad³ do wody.Darcy okr¹¿y³ ju¿ bia³y statek dooko³a i teraz zwiêksza³odleg³oœæ, kieruj¹c siê na otwarte morze.Nagle — Zek wybieg³a z kabiny,chwyci³a ko³o sterowe i skrêci³a nim mocno.— Patrz! Och, patrz! —krzycza³a.Cz³owiek z karabinem na pok³adzie „Lazarusa” strzela³ wprost dowody, w coœ, co powoli oddala³o siê od burty.— Trzymaj ster! — rykn¹³ Darcy,skoczy³ do miejsca, z którego Trask prowadzi³ ostrza³, i wyszarpn¹³ spodsiedzenia drug¹ torbê.£adowa³ drugi karabin.Wœciek³y œwist pociskówprzeszy³ powietrze.Trask krzykn¹³ i zatoczy³ siê do ty³u, w ostatniejchwili unikn¹³ wypadniêcia za burtê.W jego lewym ramieniu widnia³adziura na wylot, która w nastêpnym momencie zamieni³a siê w szkar³at itrysnê³a krwi¹.„Lazarus” wycofa³ siê ty³em z zatoki i zacz¹³ obracaæ siêwokó³ w³asnej osi.Woda kipia³a, wœciekle ubijana przez œrubê.Nie zdo³alizatrzymaæ statku wampirów.Zek pospieszy³a do Traska, by zobaczyæ, czymo¿e coœ dla niego zrobiæ.Mia³ skrzywion¹ bólem twarz.— Wszystko wporz¹dku.Owiñ to tylko, nic wiêcej — powiedzia³ zduszonymg³osem.P³etwonurkowie wynurzyli siê z wody.Zek zdziera³a w³aœniekoszulê z pleców Traska, próbuj¹c za³o¿yæ banda¿e.Darcy skierowa³ ³Ã³dŸ wstronê Jazza.Pomóg³ mu wgramoliæ siê na ³Ã³dŸ.Po chwili podp³yn¹³ Manolis.W tym momencie jednak silnik zgas³.— Zalany — krzykn¹³ Darcy.„Lazarus”obróci³ siê.Pulsowanie maszyn stawa³o siê coraz g³oœniejsze i szybsze.Pru³ wprost na mniejsz¹ ³Ã³dŸ z ca³kiem oczywistymi intencjami.Manolisspojrza³ na wodoodporny zegarek na przegubie.— Powinien ju¿ wylecieæ!— krzykn¹³.— Miny, powinny ju¿.Kiedy „Lazarus” znalaz³ siê w odleg³oœciznacznie mniejszej ni¿ piêædziesi¹t jardów, miny rzeczywiœcieeksplodowa³y.Nie jednym po³¹czonym wybuchem, ale czterema.Dwiepierwsze wybuch³y na rufie, w odstêpie sekundy czy dwóch.Maszynyprzerwa³y pracê, ale bia³y statek si³¹ rozpêdu sun¹³ do przodu.Wtedyrozerwa³y siê kolejne miny, podczepione pod przedni¹ czêœci¹ kad³uba.Tozupe³nie zmieni³o obraz sytuacji.Rufa ju¿ pogr¹¿a³a siê w morzu, szybkonabieraj¹c wody, a dziób podskoczy³ w górê na grzbiecie spienionej wody,nastêpnie opad³ z hukiem.W tym momencie wybuch³y maszyny.Statekprze³ama³ siê i jego tylna czêœæ otwar³a siê.Gor¹ce metalowe szcz¹tkipofrunê³y w górê, w ognistej kuli p³on¹cego paliwa.Wielki okr¹g dymuwzbi³ siê w niebo niczym ostatnie tchnienie.„Lazarus” wreszcie podda³ siê,osiad³ g³êboko w wodzie i zaton¹³.Morze wypuœci³o k³êby pary, wodabulgota³a jeszcze przez kilka sekund, po czym zapad³a cisza.— Po nim! —powiedzia³ Darcy, kiedy odzyska³ oddech.— Tak.— Skin¹³ g³ow¹ JazzSimmons.— Ale upewnijmy siê lepiej.Manolis uruchomi wreszcie silnik, którysapi¹c popchn¹³ ³Ã³dŸ do miejsca, gdzie znikn¹³ „Lazarus”.Na powierzchnirozpoœciera³a siê plama oleju, woda mieni³a siê kolorami têczy.Nagle zwody wychynê³a g³owa odchylona do ty³u, a za ni¹ powoli wyp³ynê³a dolnaczêœæ sczernia³ego cia³a.Ko³ysa³o siê tak na wodzie niczym ukrzy¿owanycz³owiek, z szeroko rozprostowanymi ramionami.Wpatrywali siê weñwstrz¹œniêci, a¿ nagle jego oczy otworzy³y siê i wbi³y w nich wœciek³y wzrok, aon sam zakaszla³ krwi¹, flegm¹ i s³on¹ wod¹.Grek nie myœla³ wiele, tylkowy³¹czy³ silnik, pochyli³ kuszê i wrazi³ harpun wprost w d³awi¹c¹ siêpierœ wampira.Kreatura rzuci³a siê raz i drugi, po czym znowuznieruchomia³a na powierzchni.Wci¹¿ jednak nie mogli mieæ pewnoœci.Przyci¹gnêli go wiêc do samej burty.Zek przywi¹za³a o³owiane ciê¿arki dojego stóp, zepchnê³a je do wody i cia³o potwora zanurzy³o siê i znik³o im zoczu.— G³êboka woda — skomentowa³ Manolis beznamiêtnie.— Nawet wampir matylko krew i koœci.Jeœli nie oddycha, nie prze¿yje.Ben Trask, bia³y jakœciana, trz¹s³ siê i ledwo panowa³ nad sob¹.— A co z tym, którego zmiot³emza burtê? — zapyta³.Grek zawróci³ ³Ã³dŸ na œrodek zatoki, gdzie uprzedniosta³ zakotwiczony „Lazarus”.Darcy krzykn¹³ i wskaza³ rêk¹ na coœniepozornie rozgarniaj¹cego wodê.Postrzelony wampir przeby³ ju¿ pó³drogi do l¹du.Zbli¿yli siê doñ, przeszyli go harpunem i wyci¹gnêli namorze, gdzie post¹pili tak samo, jak z poprzednim.— Teraz jest ju¿ po nich— parskn¹³ Ben Trask.— Niezupe³nie — przypomnia³a mu Zek, wskazuj¹c nawyrastaj¹c¹ z morza ¿Ã³³tobia³¹ ska³ê.— Jest ich jeszcze dwóch tam, nagórze.Po³o¿y³a rêkê na czole, zamknê³a oczy i zmarszczy³a brwi.— I.mo¿ebyæ coœ jeszcze.Ale nie jestem pewna, co.Przybili do pla¿y.Grek z kusz¹ ize swoj¹ berett¹ czu³ siê szczêœliwy.Darcy mia³ swój erkaem, którym umia³siê dobrze pos³ugiwaæ, a dziewczyna wziê³a drug¹ kuszê.Jazz zadowoli³siê broni¹ Harry'ego Keogha.Chcieli te¿ wzi¹æ jeszcze jeden karabinmaszynowy, ale Ben Trask zosta³ wy³¹czony z dalszej akcji.Mia³ zostaæ ipilnowaæ ³odzi.Zaczêli wspinaczkê.Trasa by³a ³atwa, bowiem cienka warstwaziemi zosta³a œciœniêta miêdzy g³azami, a w bardziej stromych miejscachwyciêto schody.W po³owie podejœcia zatrzymali siê dla zaczerpniêcia tchui popatrzyli do ty³u.Ben obserwowa³ ich przez lornetkê.Do tej pory niezauwa¿yli ¿adnych œladów ¿ycia, jednak kiedy podeszli do podnó¿a ska³y,Jazz wychwyci³ ruch u góry, w staro¿ytnym otworze strzelniczym.Natychmiastœci¹gn¹³ Zek i ruchem rêki nakaza³ Darcy'emu i Manolisowi skryæ siê poœródbez³adnie porozrzucanych g³azów.— Je¿eli te stworzenia na górze maj¹broñ — wyjaœni³ — mog¹ nas powystrzelaæ jak kaczki.— Ale nie maj¹, bo ju¿dawno by to zrobili — odpar³ Grek.— Z³apaliby nas, kiedy przybijaliœmy dopla¿y albo podczas walki z „Lazarusem”.— Ale oni nas obserwowali —powiedzia³a Zek.— Czu³am ich.— A teraz czekaj¹ na nas tam.— Jazz pokaza³oczami na wynios³e, oœlepiaj¹co bia³e œciany.— Œlizgamy siê po bardzocienkim lodzie — zwróci³ siê do pozosta³ych Darcy.— Mój talent mówi mi, ¿ezaszliœmy ju¿ wystarczaj¹co daleko.Od œcian odbi³ siê przeraŸliwy krzyk.Odwrócili siê i ujrzeli Bena Traska pod¹¿aj¹cego zboczem za nimi.—Zatrzymajcie siê! — krzycza³
[ Pobierz całość w formacie PDF ]