[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Sternik ubrany by³ w granatowy, marynarskimundur.Mia³ opalon¹ na ciemny br¹z skórê.Ca³e ¿ycie spêdzi³ na przewo¿eniu turystów pomiêdzy Barmouth aFairbourne.Oprócz tego w ³odzi znajdowa³o siê dwóch przedstawicieli Ministerstwa Spraw Wojskowych.Byli tom³odzi ludzie, przys³ani do ochrony profesora.Siedzieli patrz¹c na siebie niespokojnie.Z ty³u dochodzi³ ich warkot innej ³odzi, o znacznie bardziej op³ywowym kszta³cie.By³a to szybka motorówka-œlizgacz, na wypadek gdyby zasz³a potrzeba nag³ego odwrotu, ucieczki.Obok103p³ynê³a kanonierka, szara i groŸna.Od czasu do czasu ponad ich g³owami przelatywa³ helikopter, zakreœlaj¹c ko³a ioddalaj¹c siê w kierunku Bar-mouth.— Nawet jeœli za³o¿ymy, ¿e je znajdziesz — Pat myœla³a g³oœno — co wtedy zrobisz? Przecie¿ niekoniecznie musz¹gnieŸdziæ siê w jednym miejscu.Mog¹ ¿yæ w setkach jaskiñ.— Wiesz, nie s¹dzê — odpowiedzia³ Cliff.— Pamiêtasz tego olbrzyma, ich przywódcê? On je zorganizowa³.Musz¹byæ gotowe na jego skinienie w dzieñ i noc.Przypuszczam, ¿e jeœli w ogóle je znajdê, to bêd¹ wszystkie razem.— Ale przypuœæmy — z trudnoœci¹ przysz³o jej wymawiaæ te s³owa — przypuœæmy.¿e one ciebie znajd¹pierwsze!Wzruszy³ ramionami.— Ktoœ to musi zrobiæ — uœmiechn¹³ siê i klepn¹³ j¹ w udo.Pó³ godziny póŸniej zacz¹³ œci¹gaæ ubranie i przebieraæ siê w strój p³etwonurka.Marynarz spojrza³ na niego zwyczekiwaniem.— Pop³yniemy blisko brzegu w kierunku tamtej œciany — krzykn¹³ profesor ponad wyciem silnika.— Zaczniemystamt¹d.£Ã³dŸ zmieni³a kurs.W œlad za ni¹ ruszy³y œlizgacz i kanonierka.W odleg³oœci oko³o dwudziestu jardów od czo³aœciany skalnej wy³¹czono silniki i zarzucono kotwice.104Pat podesz³a do Cliffa.Ich wargi spotka³y siê.Spojrza³ na ni¹.Odziana w sweter i d¿insy, by³a dla niego teraznajdro¿sz¹ osob¹.Pomyœla³ o tym, co kryje siê w tych mrocznych g³êbinach pod jego stopami.Dlaczego wypad³ow³aœnie na mnie? Dlaczego nie mogê powróciæ z Pat do Londynu i zostawiæ w³adzom ca³ej tej sprawy z wielkimikrabami? Wiedzia³, ¿e nie ma jednak innego wyjœcia.Pomyœla³ znowu o lanie i Julie.Dopiero, gdy potwory znikn¹ zpowierzchni ziemi, bêdzie móg³ rozpocz¹æ ¿ycie na nowo.— Bêdê ostro¿ny — obieca³.Dwóch mê¿czyzn pomog³o mu przejœæ przez burtê.Jeszcze przez chwilê, zanim znikn¹³ w ciemnozielonej wodzie,widzia³ niespokojn¹ twarz Pat.Kiedy siê zanurzy³, zda³ sobie sprawê z tego, i¿ tu jest zupe³nie sam, zdany tylko nasiebie.Na dole, w wodzie, nikt mu nie pomo¿e.Kanonierka mog³aby byæ równie dobrze tysi¹c mil st¹d.Wkrótce znalaz³ siê na dnie u podstawy œciany skalnej.Ma³y krab czmychn¹³ przed nim w bok.Profesormimowolnie wzdrygn¹³ siê.Ruszy³ po chwili ze zdwojon¹ energi¹.Na dole by³o wiele grot — w wiêkszoœci zupe³nie ma³ych.W œwietle wodoodpornej latarki zorientowa³ siê szybko,i¿ nie kryj¹ one w sobie nic groŸniejszego, ni¿ kolonie zwyk³ych ukwia-³Ã³w.W przypadku wiêkszych jaskiñ stara³ siêbyæ ostro¿niej szy.Wiedzia³, ¿e nie jest to ruty-105nowe b?'"'? nie dna morskiego.Szuka³ znaków, które by³yby œwiadectwem obecnoœci wiêkszej iloœci krabów.Odciskipotworów mog³y byæ zmyte przez pr¹dy.Sprawdza³ zadrapania na skalnych œcianach.W³aœnie one mog³y powstawaæprzez ustawiczne przesuwanie siê setek masywnych kleszczy.Po up³ywie godziny wynurzy³ siê na powierzchniê.— Nic? — Pat pomog³a mu wejœæ na pok³ad i poda³a kubek herbaty.W jej g³osie by³a ulga.— Jeszcze nie — zbeszta³ j¹ na ¿arty.— Wcale nie mówi³em, ¿e bêdzie to proste i na pewno tutaj, ale przecie¿trzeba gdzieœ zacz¹æ.Jeœli tak dalej pójdzie, to przeszukanie dwustu mil wybrze¿a zajmie nam okropnie du¿o czasu.— Jak wiele razy jeszcze zamierzasz nurkowaæ? — zapyta³a widz¹c, ¿e jeden z pomocników nape³nia œwie¿¹ butlê ztlenem.— Dziœ prawdopodobnie jeszcze cztery lub piêæ razy — stara³ siê przybraæ obojêtny wyraz twarzy — a jutrozaczniemy od samego rana.Westchnê³a, pomagaj¹c mu za³o¿yæ nape³nion¹ butlê na plecy.Reszta dnia nie przynios³a ¿adnych interesuj¹cych odkryæ.Wracaj¹c w kierunku pozosta³oœci po przystaniHarbour, zauwa¿yli czo³gi zajmuj¹ce pozycje na zniszczonym nadbrze¿u.Armia Brytyjska nie uznawa³a pora¿ki.106Nastêpnego ranka rozpoczêli poszukiwania natychmiast po œniadaniu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]