[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.UsÅ‚yszaÅ‚em szum odsuwanej szyby i dostrzegÅ‚em bÅ‚ysk czerwieni.      - Wsiadaj, Merlinie - odezwaÅ‚ siÄ™ znajomy gÅ‚os.      - Fiona!      WsunÄ…Å‚em siÄ™ do Å›rodka.RuszyÅ‚a od razu.      - To ona? - zapytaÅ‚a.      - Ona co? - Nie zrozumiaÅ‚em.      - Czy byÅ‚a osobÄ…, z którÄ… miaÅ‚eÅ› siÄ™ spotkać?      Aż do tej chwili nie przyszÅ‚o mi to do gÅ‚owy.      - Wiesz - przyznaÅ‚em po chwili.- Chyba tak.      SkrÄ™ciÅ‚a na szosÄ™ i ruszyÅ‚a w kierunku, z którego tu przybyÅ‚em.      - JakÄ… grÄ™ prowadzi? - dopytywaÅ‚a siÄ™ Fiona.      - Wiele bym daÅ‚, żeby wiedzieć - odparÅ‚em.      - Opowiedz mi o tym - zaproponowaÅ‚a.- Nie krÄ™puj siÄ™, możesz wyciąć niektóre partie.      - Dobrze - mruknÄ…Å‚em i zaczÄ…Å‚em mówić.      Zanim skoÅ„czyÅ‚em, zatrzymaliÅ›my siÄ™ na klubowym parkingu.      - Po co tu wróciliÅ›my? - zdziwiÅ‚em siÄ™.      - StÄ…d wzięłam samochód.Może należeć do któregoÅ› z przyjaciół Bille.PomyÅ›laÅ‚am, że uprzejmość nakazuje go zwrócić.      - SkorzystaÅ‚aÅ› z mojego Atutu, żeby przenieść siÄ™ do baru?      - Owszem.Jak tylko poszliÅ›cie taÅ„czyć.ObserwowaÅ‚am was prawie godzinÄ™, głównie z tarasu.MówiÅ‚am, żebyÅ› byÅ‚ ostrożny.      - Przepraszam.ZawróciÅ‚a mi w gÅ‚owie.      - ZapomniaÅ‚am, że nie podajÄ… tu absyntu.MusiaÅ‚a mi wystarczyć mrożona marguerita.      - Za to też przepraszam.Potem uruchomiÅ‚aÅ› samochód na drut i pojechaÅ‚aÅ› za nami?      - Tak.CzekaÅ‚am na parkingu przed blokiem i przez twój Atut utrzymywaÅ‚am najbardziej peryferyjny kontakt.Gdybym wyczuÅ‚a zagrożenie, poszÅ‚abym za tobÄ….      - DziÄ™ki.Jak peryferyjny?      - Nie jetem podglÄ…daczem, jeÅ›li o to ci chodzi.No dobrze, teraz oboje wiemy, co siÄ™ dziaÅ‚o.      - Ta historia jest o wiele dÅ‚uższa niż ostatni rozdziaÅ‚.      - Zaczekaj z niÄ… - przerwaÅ‚a.- Na razie.W tej chwili interesuje mnie tylko jedna sprawa: nie masz przypadkiem fotografii tego Luke'a Raynarda?      - MogÄ™ mieć.- SiÄ™gnÄ…Å‚em po portfel.- Tak, chyba mam.      WyciÄ…gnÄ…Å‚em z tylnej kieszeni majtki i szukaÅ‚em dalej.      - Dobrze, że nie nosisz szortów - zauważyÅ‚a.      ZnalazÅ‚em portfel i zapalilem sufitowÄ… lampkÄ™.Kiedy przeglÄ…daÅ‚em zawartość, Fiona pochyliÅ‚a siÄ™ i oparÅ‚a mi dÅ‚oÅ„ na ramieniu.ZnalazÅ‚em wyraźne kolorowe zdjÄ™cie z plaży: Luke, ja, a obok Julia i dziewczyna imieniem Gail z którÄ… Luke wtedy chodziÅ‚.      PoczuÅ‚em, jak Å›ciska mi ramiÄ™.NabraÅ‚a tchu.      - O co chodzi? - spytaÅ‚em.- Znasz go?      Zbyt szybko pokrÄ™ciÅ‚a gÅ‚owÄ….      - Nie, nie - zapewniÅ‚a.- Nigdy w życiu go nie widziaÅ‚am.      - Marny z ciebie kÅ‚amca, cioteczko.Kto to jest?      - Nie wiem.      - Daj spokój.Niewiele brakowaÅ‚o, a na jego widok wykrÄ™ciÅ‚abyÅ› mi rÄ™kÄ™.      - Nie mÄ™cz mnie.      - Tu chodzi o moje życie.      - Tu chodzi o coÅ› wiÄ™cej niż twoje życie.      - A wiÄ™c?      - Zostawmy to na razie.      - Obawiam siÄ™, że nie mogÄ™ siÄ™ na to zgodzić.BÄ™dÄ™ nalegaÅ‚.      OdwrociÅ‚a siÄ™ w mojÄ… stronÄ™ i uniosÅ‚a dÅ‚onie.Z wypielÄ™gnowanych palców wydobyÅ‚y siÄ™ smużki dymu.      Frakir zaczęła pulsować, co oznaczaÅ‚o, że Fiona jest dostatecznie wÅ›ciekÅ‚a, by uderzyć, jeÅ›li nie bÄ™dzie miaÅ‚a innego wyjÅ›cia.      WykonaÅ‚em ochronny gest i uznaÅ‚em, że lepiej ustÄ…pić.      - No dobrze.Zostawmy tÄ™ sprawÄ™ i wracajmy do domu.      Zgięła palce i dym rozwiaÅ‚ siÄ™.Frakir znieruchomiaÅ‚a.      Fiona wyjęła z torebki zestaw Atutów i wybraÅ‚a kartÄ™ Amberu.      - Ale prÄ™dzej czy później musisz mi powiedzieć - uprzedziÅ‚em.      - Później - odparÅ‚a.Przed nami pojawiÅ‚a siÄ™ wizja Amberu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]