[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ale państwo są szczególnym przypadkiem. Nasz hotel zbudowano w czasach świetności, dla sypiących gotówką turystów i bogatych nierobów.Nasze apartamenty zostały urządzone według ich gustu.Ale nie według naszego.Ani ja, ani Essie nie przepadaliśmy za słomianymi matami ani wyrzeźbionymi w klocach drewna poduszkami, ale kierownictwo wyrzuciło je i wstawiło przyzwoite łóżko.Okrągłe i wielkie.Marzyłem sobie, że będę sporo z niego korzystał.Niewielki zaś pożytek był z hollu, który stanowił przykład znienawidzonej przeze mnie architektury: sklepione przejścia, więcej fontann niż w Wersalu i tyle luster, że kiedy spojrzałeś w górę, miałeś wrażenie, że jesteś w kosmosie.Kiedy przeszliśmy przez sympatyczne biura commissaris, dzięki młodemu policjantowi, którego oddelegowano, by eskortował nas w drodze do hotelu, oszczędzono nam tego.Przemycono nas kuchennym wejściem, wyściełaną tapicerką windą, która cuchnęła dowożonym do pokoi jedzeniem, na nasze piętro, gdzie nastąpiła zmiana dekoracji.Na klatce schodowej, naprzeciwko drzwi do naszego apartamentu, stała uskrzydlona marmurowa Wenus.Teraz miała towarzysza w niebieskim mundurze, mężczyznę wyglądającego dokładnie przeciętnie, który uważnie unikał mojego wzroku.Spojrzałem na eskortującego nas policjanta.Uśmiechnął się z zakłopotaniem, skinął koledze tkwiącemu na klatce schodowej i zamknął za nami drzwi. Byliśmy szczególnym przypadkiem, ale fajnie. Usiadłem i przyjrzałem się Essie.Wciąż miała spuchnięty nos, ale chyba nie przejmowała się tym.Mimo to zaproponowałem: - A może powinnaś się położyć? Spojrzała na mnie z pełną tolerancji sympatią. - Z powodu spuchniętego nosa? Ależ z ciebie głuptas.Czy może masz jakieś ciekawsze propozycje na myśli? Trzeba oddać sprawiedliwość mojej kochanej żonie - kiedy tylko wyszła z tą propozycją, mój zepsuty dzień i bolące jelito zaczęły akcję protestacyjną.Rzeczywiście miałem coś na myśli.Można by sądzić, że po dwudziestu pięciu latach nawet seks zaczyna być nudny.Mój specjalista od wyszukiwania danych, Albert, opowiedział mi raz, że badania przeprowadzone na zwierzętach laboratoryjnych wykazały, że to nieuniknione.Samce szczurów zostawiono z partnerkami i mierzono częstotliwość stosunków.Zaobserwowano stały spadek w czasie.Nuda.Zabrali więc tamte samice i wprowadzili nowe.Szczury ożywiły się i zabrały do roboty z ochotą.Jest to więc udowodniony naukowo fakt - w przypadku szczurów - ale ja chyba nie jestem szczurem, przynajmniej nie w tym sensie.Zabawiałem się całkiem przyjemnie, kiedy nagle, bez ostrzeżenia, jakby ktoś wpakował mi nóż w brzuch. Nie mogłem tego opanować.Wrzasnąłem. Essie odepchnęła mnie.Błyskawicznie usiadła i wywołała Alberta po rosyjsku.Jego hologram posłusznie ożył.Spojrzał na mnie spod półprzymkniętych powiek i pokiwał głową. - Tak - rzekł - pani Broadhead, proszę umieścić nadgarstek Robina na dozowniku przy stoliku nocnym. Byłem zgięty wpół, obejmując się ramionami z bólu.Przez chwilę myślałem, że zwymiotuję, ale to, co siedziało w moich bebechach było zbyt wredne, żeby tak łatwo się poddać. - Zrób coś! - krzyknęła Essie, histerycznie przyciskając mnie do nagiej piersi, kiedy przycisnąłem ramię do stolika. - Już coś robię, pani Broadhead - odparł Albert i rzeczywiście musiałem docenić nagłe odczucie obojętności, kiedy igła dozownika aplikującego leki pod
wysokim ciśnieniem wstrzyknęła coś w moje ramię.Ból cofnął się i stał się znośny.- Nie chciałbym cię za bardzo straszyć, Robin - rzekł Albert łagodnie.- Spodziewałem się tego ataku bólu spowodowanego niedokrwistością już od paru godzin.To tylko objaw
[ Pobierz całość w formacie PDF ]