[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.SkontaktowaÅ‚em siÄ™ z Benedyktem.WróciÅ‚.W tej chwili jest w Amberze, w sali Wzorca.Powinien już go przejść; pewnie stoi teraz w samym Å›rodku i czeka.Ty ruszasz do stóp schodów prowadzÄ…cych do miasta na niebie.Tam oczekujesz wschodu księżyca.Gdy tylko pojawi siÄ™ Tir-na Nog'th, przez Atut nawiążesz kontakt z Benedyktem.Powiesz, że wszystko gotowe, a on użyje mocy Wzorca i przeniesie siÄ™ do Tir-na Nog'th.Nieważne, jak szybko podróżuje Brand.Nie może go wyprzedzić.      - Twój plan ma same zalety - pochwaliÅ‚em.- To najszybszy sposób dotarcia na górÄ™, a Benedykt jest z pewnoÅ›ciÄ… odpowiednim czÅ‚owiekiem.Nie powinien mieć kÅ‚opotów z Brandem.      - NaprawdÄ™ sÄ…dzisz, że Brand nie poczyni żadnych przygotowaÅ„? - zapytaÅ‚ Ganelon.- Z tego, co sÅ‚yszaÅ‚em, jest sprytny, chociaż szalony.MógÅ‚ przewidzieć coÅ› takiego.      - Możliwe.DomyÅ›lasz siÄ™, co może zrobić?      ZatoczyÅ‚ rÄ™kÄ… krÄ…g, uderzyÅ‚ siÄ™ w szyjÄ™ i uÅ›miechnÄ…Å‚.      - Komar - wyjaÅ›niÅ‚.- Przepraszam.ZÅ‚oÅ›liwe stworzonka.      - Nadal uważasz.      - Uważam, że powinieneÅ› utrzymywać kontakt z Benedyktem przez caÅ‚y czas, gdy bÄ™dzie na górze.Oto, co uważam.JeÅ›li Brand zacznie zwyciężać, bÄ™dziesz musiaÅ‚ Å›ciÄ…gnąć go z powrotem jak najszybciej, by ocalić mu życie.      - Naturalnie.Ale wtedy.      - Wtedy przegramy rundÄ™.PrzyznajÄ™.Ale nie walkÄ™.Nawet z caÅ‚kowicie dostrojonym Klejnotem bÄ™dzie musiaÅ‚ siÄ™ dostać do pierwotnego Wzorca, żeby poważnie nam zaszkodzić.A przy pierwotnym Wzorcu postawiÅ‚eÅ› straże.      - Tak - mruknÄ…Å‚em.- PrzemyÅ›laÅ‚eÅ› wszystko.ZaskoczyÅ‚eÅ› mnie tym tempem.      - MiaÅ‚em ostatnio sporo wolnego czasu, a to niedobrze.chyba że zużyje siÄ™ go na myÅ›lenie.I tak zrobiÅ‚em.A teraz sÄ…dzÄ™, że powinieneÅ› ruszać jak najprÄ™dzej.DzieÅ„ nie robi siÄ™ coraz dÅ‚uższy.      - Tak.DziÄ™ki za dobrÄ… radÄ™.      - Zachowaj swoje podziÄ™kowania, dopóki siÄ™ nie przekonamy, co z tego wyjdzie - powiedziaÅ‚ i przerwaÅ‚ kontakt.      - To chyba byÅ‚o coÅ› ważnego - stwierdziÅ‚ Random.- Co siÄ™ dzieje?      - RozsÄ…dne pytanie - odparÅ‚em.- Ale nie mam już czasu.Na odpowiedź musisz poczekać do rana.      - Czy mogÄ™ ci w czymÅ› pomóc?      - WÅ‚aÅ›ciwie możesz - przyznaÅ‚em.- Jeżeli pojedziecie na jednym koniu albo wrócicie do Amberu przez Atut.PotrzebujÄ™ Gwiazdy.      - Jasne - zgodziÅ‚ siÄ™ Random.- Nie ma sprawy.      To wszystko?      - Tak.najważniejszy jest poÅ›piech.      PodeszliÅ›my do koni.      PoklepaÅ‚em GwiazdÄ™ po grzbiecie i wskoczyÅ‚em na siodÅ‚o.      - Spotkamy siÄ™ w Amberze! - zawoÅ‚aÅ‚ Random.- Powodzenia.      - W Amberze - przytaknÄ…Å‚em.- DziÄ™ki.      ZawróciÅ‚em i podążyÅ‚em do stopni.Po drodze przeciÄ…Å‚em cieÅ„ mojego grobu, wydÅ‚użajÄ…cy siÄ™ ku wschodowi.Strona główna Indeks
[ Pobierz całość w formacie PDF ]