[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.      - Tata? To Å›mieszne! Na pewno już nie żyje.To już tak dÅ‚ugo.      - Wiesz, że potrafiÅ‚by tego dokonać.Jest wystarczajÄ…co przebiegÅ‚y.Nigdy do koÅ„ca nie rozumieliÅ›my jego mocy.      Benedykt wstaÅ‚.PrzeciÄ…gnÄ…Å‚ siÄ™.PokrÄ™ciÅ‚ gÅ‚owÄ….      - Chyba za dÅ‚ugo siedziaÅ‚eÅ› na zimnie, Corwinie.Wracajmy do domu.      - Bez sprawdzenia? Daj spokój.To żadna zabawa.Siadaj i daj mi jednÄ… minutÄ™.Spróbujmy jego Atutu.      - Na pewno do tej pory już by siÄ™ z kimÅ› skontaktowaÅ‚.      - Nie sÄ…dzÄ™.A nawet.No, Benedykcie.Zrób mi przyjemność.Co mamy do stracenia?      - Zgoda.Czemu nie?      UsiadÅ‚ przy mnie.TrzymaÅ‚em Atut tak, żebyÅ›my obaj go widzieli.PatrzyliÅ›my.OczyÅ›ciÅ‚em umysÅ‚ i spróbowaÅ‚em kontaktu.NastÄ…piÅ‚ prawie natychmiast.      PrzyglÄ…daÅ‚ siÄ™ nam z uÅ›miechem.      - Dobry wieczór.To byÅ‚a dobra robota - powiedziaÅ‚ Ganelon.- CieszÄ™ siÄ™, że przynieÅ›liÅ›cie moje Å›wiecideÅ‚ko.Już wkrótce bÄ™dzie mi potrzebne.Strona główna Indeks
[ Pobierz całość w formacie PDF ]