[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Teraz sam sprawdzi, co tam słychać. Kantarię zamieszkiwała rasa niedojrzała, wspinająca się dopiero na wyższestopnie ewolucji społecznej.Były to ssaki, niskie i smukłe jak O'o'yanowie,ale pozbawione talentów tych ostatnich.Zostały prawie całkowicie podbiteprzez Ampliturów, na szczęście Gromada odkryła ich planetę i zainterweniowałaniemal w ostatniej chwili.Teraz Kaldaq miał ruszyć do walki za tę sprawę.Niewiedział wiele o Kantarii, tyle tylko, że Wspólnota usadowiła się tam dośćmocno, opanowała większość terytorium, i trzeba będzie odbijać je skrawek poskrawku. - I co powiesz, kochana? - spytał Jaruselkę. - Chętnie opuszczę Ziemię.Za długo już tu siedzę.Teraz dostaniemy krótkiurlop, zajrzymy do domu i potem przejmiemy nowy przydział.Twoi przodkowiebyliby dumni.To wielki zaszczyt dostać skierowanie na tak trudną placówkę. - Kto tam walczy? - Głównie Krygolici i jeszcze paru innych, pod nadzorem garstki Ampliturów.Sąteż Mazvekowie, nowi we Wspólnocie.Ampliturowie dopiero testują ich w walce.Widać uważają Kantarię za bezpieczny poligon.Nie jest to raczej szczególnazdobycz.Prymitywny świat, tacyż mieszkańcy.Ale gdyby odebrać ją Ampliturom,to sporo da się z nimi zrobić. - Mięso armatnie dla Celu - mruknął ponuro Kaldaq. - Właśnie.- Spojrzała w głąb jasnego korytarza.Tutaj było tak inaczej, niż wdawnej części bazy.- Polubiłam niektórych Ziemian, ale muszę wyznać, że jakogatunek nie budzą mojej sympatii.Gdy są w grupie, dzieje się z nimi cośdziwnego.Zmieniają się. - Badania trwają - powiedział Kaldaq.- Są sugestie, że to skutek działaniaferomonów, słyszałem też kilka innych, wysoce ryzykownych hipotez.Ale to jużnie nasze zmartwienie.Teraz mamy nowy przydział i jasno określone zadanie. - Ale niektórych będzie ci chyba brakowało - zauważyła.- Na przykład Dulaca. - Ani trochę. - Przecież zaprzyjaźniłeś się z nim.- Jaruselka nie kryła zaskoczenia. - I owszem, to był pierwszy Ziemianin, jakiego poznałem.Pod wieloma względami wciąż uważam go za godnego szacunku, nawetcywilizowanego, podobnie jak kilku wyjątkowych zgoła przywódców tutejszychszczepów.Ale jest człowiekiem, a ja już dość mam ludzi. Minęli panoramiczne okno.Na horyzoncie majaczyły sylwetki zielonych górkontynentu.Dalej, bardziej na północ, leżały ziemskie miasta pełnepotencjalnych rekrutów.Chętnych było znacznie mniej, niż obojętnych wobecsprawy.Jedni i drudzy uznawali się, wszyscy razem i każdy z osobna, za pępekwszechświata.Dla żołnierza to zaleta, dla istoty potencjalnie cywilizowanejkula u nogi. - Tak, bez żalu się stąd wyniosę.Strona główna Indeks
[ Pobierz całość w formacie PDF ]