[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Niech siê strze¿e, bym ja mu krwi nie upuœci³! - Nie czyñ tego;miej z nim cierpliwoœæ, póki siê dowodnie o oszustwie nieprzekonasz.Nie dawaj mu wiêcej pieniêdzy, a natomiast obiecujhojn¹ nagrodê, jeœli ci przyniesie wiadomoœæ pewn¹.Czyprzedsiêbierzesz coœ tak¿e na w³asn¹ rêkê?- Dwaj moi wyzwoleñcy, Nimfidiusz i Demas, szukaj¹ jej na czeleszeœædziesiêciu ludzi.Ten z niewolników, który j¹ odnajdzie, maQuo vadis 167Henryk Sienkiewiczobiecan¹ wolnoœæ.Wys³a³em prócz tego umyœlnych na wszystkiedrogi wiod¹ce z Rzymu, by w gospodach wypytywali o Liga idziewicê.Sam przebiegam miasto dniem i noc¹, licz¹c na trafszczêœliwy.- Cokolwiek bêdziesz wiedzia³, daj mi znaæ, bo ja muszê jechaædo Ancjum.- Dobrze.- A jeœli któregokolwiek rana obudziwszy siê powiesz sobie, ¿edla jednej dziewczyny nie warto siê drêczyæ i czyniæ dla niej tyluzabiegów, to przyje¿d¿aj do Ancjum.Tam nie zbraknie ni kobiet,ni uciech.Winicjusz pocz¹³ chodziæ szybkimi krokami, Petroniusz zaœspogl¹da³ czas jakiœ za nim, wreszcie rzek³: - Powiedz mi szczerze- nie jak zapaleniec, który coœ w siebie wmawia i sam siêpodnieca, ale jak cz³owiek rozs¹dny, który spowiadaprzyjacielowi: czy tobie zawsze jednakowo chodzi o tê Ligiê?Winicjusz zatrzyma³ siê na chwilê i spojrza³ tak na Petroniusza,jak gdyby go przedtem nie widzia³, po czym znów pocz¹³ chodziæ.Widocznym by³o, ¿e hamuje w sobie wybuch.Wreszcie w oczach,z poczucia w³asnej bezsilnoœci, z ¿alu, gniewu i niepokonanejtêsknoty, zebra³y mu siê dwie ³zy, które przemówi³y silniej doPetroniusza ni¿ najwymowniejsze s³owa.Wiêc zamyœliwszy siê przez chwilê rzek³:- Œwiat dŸwiga na barkach nie Atlas, ale kobieta.i czasem igranim jak pi³k¹.Quo vadis 168Henryk Sienkiewicz- Tak! - rzek³ Winicjusz.I poczêli siê ¿egnaæ.Lecz w tej chwili niewolnik da³ znaæ, ¿eChilon Chilonides czeka w przedsionku i prosi, aby móg³ byædopuszczony przed oblicze pana.Winicjusz kaza³ wpuœciæ go natychmiast, Petroniusz zaœ rzek³:- Ha! Nie mówi³em ci! Na Herkulesa! Zachowaj tylko spokój;inaczej on tob¹ ow³adnie, nie ty nim.- Pozdrowienie i czeœæ szlachetnemu wojskowemu trybunowi itobie, panie! - mówi³ wchodz¹c Chilon.- Niech szczêœcie waszerówne bêdzie waszej s³awie, a s³awa niech obiegnie œwiat ca³y, ods³upów Herkulesa a¿ po granice Arsacydów.- Witaj, prawodawco cnoty i m¹droœci! - odpowiedzia³ Petroniusz.Lecz Winicjusz spyta³ z udanym spokojem: - Co przynosisz?- Za pierwszym razem przynios³em ci, panie, nadziejê, obecnieprzynoszê pewnoœæ, ¿e dziewica zostanie odnaleziona.- To znaczy, ¿eœ jej nie odnalaz³ dot¹d?- Tak, panie, alem odnalaz³, co znaczy znak, który ci uczyni³a;wiem, kto s¹ ludzie, którzy j¹ odbili, i wiem, miêdzy jakiegobóstwa wyznawcami szukaæ jej nale¿y.Winicjusz chcia³ siê zerwaæ z krzes³a, na którym siedzia³, leczPetroniusz po³o¿y³ mu d³oñ na ramieniu i zwracaj¹c siê doChilona rzek³:Quo vadis 169Henryk Sienkiewicz- Mów dalej!- Czy jesteœ zupe³nie pewny, panie, ¿e dziewica nakreœli³a ci rybêna piasku?- Tak jest! - wybuchn¹³ Winicjusz.- A zatem jest chrzeœcijank¹ i odbili j¹ chrzeœcijanie.Nasta³a chwila milczenia.- S³uchaj, Chilonie - rzek³ wreszcie Petroniusz.- Krewny mójprzeznaczy³ ci za odszukanie dziewczyny znaczn¹ iloœæ pieniêdzy,ale niemniej znaczn¹ iloœæ rózeg, jeœli go zechcesz oszukiwaæ.Wpierwszym razie kupisz nie jednego, ale trzech skrybów, wdrugim filozofia wszystkich siedmiu mêdrców, z dodatkiem twojejw³asnej, nie stanie ci za maœæ goj¹c¹.- Dziewica jest chrzeœcijank¹, panie! - zawo³a³ Grek.- Zastanów siê, Chilonie.Tyœ cz³ek nieg³upi! Wiemy, ¿e JuniaSylana wraz z Kalwi¹ Kryspinill¹ oskar¿y³y Pomponiê Grecynê owyznawanie chrzeœcijañskiego zabobonu, ale wiemy tak¿e, ¿e s¹ddomowy uwolni³ j¹ od tego zarzutu.Czy¿byœ ty chcia³ go terazpodnosiæ? Czy chcia³byœ w nas wmówiæ, ¿e Pomponia, a z ni¹razem i Ligia mog¹ nale¿eæ do nieprzyjació³ rodu ludzkiego, dozatruwaczy fontann i studzien, do czcicieli oœlej g³owy, do ludzi,którzy morduj¹ dzieci i oddaj¹ siê najplugawszej rozpuœcie?Pomyœl, Chilonie, czy ta teza, któr¹ nam g³osisz, nie odbije siêjako antyteza na twoim grzbiecie.Chilon roz³o¿y³ rêce na znak, ¿e to nie jego wina, po czym rzek³:Quo vadis 170Henryk Sienkiewicz- Panie! Wymów po grecku nastêpuj¹ce zdanie: Jezus Chrystus,Boga Syn, Zbawiciel.- Dobrze.Oto mówiê!.Có¿ z tego?- A teraz weŸ pierwsze litery ka¿dego z tych wyrazów i z³Ã³¿ jetak, aby stworzy³y jeden wyraz.- Ryba! - rzek³ ze zdziwieniem Petroniusz.- Oto dlaczego ryba sta³a siê god³em chrzeœcijan - odpowiedzia³z dum¹ Chilon.Nasta³a chwila milczenia.W wywodach Greka by³o jednak coœtak uderzaj¹cego, ¿e obaj przyjaciele nie mogli siê oprzeæzdumieniu.- Winicjuszu - spyta³ Petroniusz - czy siê nie mylisz i czy istotnieLigia nakreœli³a ci rybê?- Na wszystkich bogów podziemnych, mo¿na oszaleæ! - zawo³a³ zuniesieniem m³ody cz³owiek.- Gdyby mi nakreœli³a ptaka,powiedzia³bym, ¿e ptaka!- A wiêc jest chrzeœcijank¹ - powtórzy³ Chilon.- To znaczy - rzek³Petroniusz - ¿e Pomponia i Ligia zatruwaj¹ studnie, morduj¹schwytane na ulicy dzieci i oddaj¹ siê rozpuœcie! G³upstwo! Ty,Winicjuszu, by³eœ d³u¿ej w ich domu, ja by³em krótko, ale znamdoœæ i Aulusa, i Pomponiê, doœæ nawet znam Ligiê, ¿ebypowiedzieæ: potwarz i g³upstwo! Jeœli ryba jest god³emchrzeœcijan, czemu istotnie zaprzeczyæ trudno, i jeœli one s¹chrzeœcijankami, to na Prozerpinê! widocznie chrzeœcijanie nie s¹tym, za co ich mamy.Quo vadis 171Henryk Sienkiewicz- Mówisz jak Sokrates, panie - odpowiedzia³ Chilon.- Kto kiedybada³ chrzeœcijanina? Kto pozna³ ich naukê? Gdym wêdrowa³przed trzema laty z Neapolis tu, do Rzymu (o, czemu¿ tam niezosta³em!), przy³¹czy³ siê do mnie cz³owiek, lekarz, imieniemGlaukos, o którym mówiono, ¿e by³ chrzeœcijaninem, a mimo tegoprzekona³em siê, ¿e by³ to dobry i cnotliwy cz³owiek.- Czy nie od tego cnotliwego cz³owieka dowiedzia³eœ siê teraz, coznaczy ryba?- Niestety, panie! Po drodze w jednej gospodzie pchn¹³ ktoœpoczciwego starca no¿em, a ¿onê i dziecko jego uprowadzilihandlarze niewolników, ja zaœ w obronie ich straci³em te oto dwapalce.Ale ¿e miêdzy chrzeœcijanami nie brak, jak mówi¹, cudów,wiêc mam nadziejê, ¿e mi odrosn¹.- Jak to? Zali zosta³eœ chrzeœcijaninem?- Od wczoraj, panie! Od wczoraj ! Uczyni³a mnie nim ta ryba
[ Pobierz całość w formacie PDF ]