[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Po prostu mia³am utarczkê z niekompetentnym z³odziejem.To by³o jednak coœ wiêcej.Teraz o tym wiedzia³a.Podziêkowa³a s³u¿¹cym i posz³a z Gabrielem na górê, do po³udniowej wie¿y.Stal, zaniepokojony i niecierpliwy, gdy ogl¹da³a Mg³ê i Fiaska; nak³ania³ j¹, aby najpierw zajê³a siê sob¹.Wê¿e nie odnios³y ¿adnych obra¿eñ, wiêc Gada zostawi³a je w przegródkach i posz³a do ³aŸni.K¹tem oka dostrzeg³a w lustrze swoje odbicie: twarz pokryta krwi¹, w³osy przylepione do czaszki i dwoje ledwo wyzieraj¹cych spod nich oczu.- Wygl¹dasz, jakby ktoœ omal ciê nie zamordowa³.- Gabriel odkrêci³ wodê, przyniós³ myjki i rêczniki.- Czy¿by?Gabriel zacz¹³ obmywaæ jej ranê pod w³osami na czole.Gada zobaczy³a j¹ w lustrze: rozciêcie by³o p³ytkie, musia³o byæ zrobione jakimœ pierœcieniem, a nie go³¹ rêk¹.- Mo¿e powinnaœ siê po³o¿yæ?- Rany na g³owie zawsze tak krwawi¹ - odpowiedzia³a.- To nie takie straszne, jak wygl¹da.- Spojrza³a po sobie i rozeœmia³a siê smutno.- Nowe koszule nigdy nie s¹ wygodne, ale to nie najlepszy sposób, aby je znosiæ.Ramiê i szew na ³okciu by³y rozdarte.Spodnie równie¿ nie by³y cale.Przez dziury widzia³a œwie¿e siniaki.- Dam ci nowe - powiedzia³ Gabriel.- Nie mogê uwierzyæ w to, co siê sta³o.W Podgórzu prawie nie ma rabunków, t wszyscy wiedz¹, ¿e jesteœ uzdrowicielk¹.Kto zaatakowa³by uzdrowiciela?Gada wyjê³a z rêki Gabriela p³Ã³cienko i dokoifczy³a obmywanie rany.On robi³ to zbyt delikatnie, a nie mia³a ochoty, aby rana zabliŸni³a siê z brudem i kawa³kami ¿wiru.- Nie zaatakowa³ mnie nikt z Podgórza - powiedzia³a.Gabriel moczy³ jej kolano wraz ze spodniami, ¿eby odkleiæ materia³, przylepiony zaschniêta krwi¹.Gada opowiedzia³a mu o sza-lelicu.- Dobrze chocia¿, ¿e nie by³ to nikt z naszych ludzi - powiedzia³.- Obcego ³atwiej bêdzie znaleŸæ".- Mo¿e i tak.Ale szaleniec umkn¹³ ludziom pustyni.A miasto daje o wiele wiêcej mo¿liwoœci ukrycia siê.Wsta³a.Kolano bola³ojeszcze bardziej.Pokuœtyka³a do ogromnej wanny i odkrêci³a gor¹ca wodê.Gabriel pomóg³ jej zdj¹æ ubranie i usiad³ obok, podczas gdy ona moczy³a w wodzie obola³e miejsca.Denerwowa³ siê, z³y na to, co siê sta³o.- Gdzie by³aœ, kiedy szaleniec ciê zaatakowa³? Rozka¿ê stra¿nikom miejskim, ¿eby przeszukali tej rejon.- Gabrielu, zostaw ju¿ to dzisiaj.Minê³a co najmniej godzina.Jego od dawna tam nie ma.Wszystko, co zdzia³asz, to tyle, ¿e wyrwiesz ludzi z ich ciep³ych ³Ã³¿ek, ¿eby biegali po mieœcie i wyrywali innych ludzi z ich ciep³ych ³Ã³¿ek.- Chcê coœ zrobiæ.- Wiem.Ale teraz nie mo¿na nic zrobiæ.- Po³o¿y³a siê i zamknê³a oczy.- Gabrielu - odezwa³a siê nagle po kilku minutach milczenia, - Co siê sta³o Melissie?- Komu?- Melissie.Ma³ej pomocnicy stajennego, która ma blizny po oparzeniu.Ma z dziesiêæ - jedenaœcie lat.I rude w³osy,- Nie wiem.Nie s¹dzê, ¿ebym j¹ kiedykolwiek widzia³.- Obje¿d¿a twojego konia.- Obje¿d¿a mojego konia?! Dziesiêcioletnie dziecko? To komiczne!- Powiedzia³a mi, ¿e go obje¿d¿a.Nie wygl¹da³o na to, ¿e k³amie.- Mo¿e siedzi na grzbiecie, kiedy Ras prowadzi go na pastwisko.Nie jestem jednak pewien, czy kod zniós³by nawet tyle.Ras nie potrafi na nim jeŸdziæ, a co dopiero dziecko.- Ach, nie ma sprawy - ust¹pi³a Gada.Mo¿e Melissa chcia³a po prostu wywrzeæ na niej wra¿enie? Nie zdziwi³aby siê, gdyby dziecko fantazjowa³o.Ale nie mog³a tak ³atwo zw¹tpiæ w stówa Melissy.- To nieistotne - powiedzia³a do Gabriela.- Chcia³abym tylko wiedzieæ, jak siê poparzy³a.- Nie wiem.Gada, skrajnie wyczerpana, obawia³a siê, ze uœnie, jeœli pole¿y w wodzie chwilê d³u¿ej.Wygramoli³a siê z wanny.Gabriel okry³ j¹ ogromnym rêcznikiem; wytar³ jej plecy i nogi, gdy¿ Gada nie mog³a siê schyliæ.- W stajni by³ po¿ar - powiedzia³ nagle.- Cztery, czy piêæ lal temu.Ale nie myœla³em, ¿e ktoœ zosta³ poparzony.Ras zdo³a³ uratowaæ wszystkie konie.- Melissa ukrywa³a siê przede mn¹ - powiedzia³a Gada.- Czy mo¿liwe, ¿eby ukrywa³a siê przez cztery lata? Gabriel milcza³ przez moment.- Je¿eli ma blizny.- Wzruszy³ zak³opotany ramionami.- Nie lubiê o tym myœleæ, ale ja ukrywa³em siê przed wszystkimi prawie trzy'lata.Myœlê, ze to mo¿liwe.Pomóg³ jej dojœæ do sypialni i zatrzyma³ siê tu¿ przed drzwiami.Nagle sta³ siê nieporadny jak dziecko.Gada zorientowa³a siê natychmiast, ¿e znów go prowokowa³a swym zachowaniem, tym razem zupe³nie nieœwiadomie.Bardzo chcia³a zaoferowaæ mu miejsce w swoim ³Ã³¿ku tej nocy.Chêtnie zasnê³aby w czyimœ towarzystwie.Ale nie by³a niezmordowana.W tym momencie nic mia³a zupe³nie si³y na seks, nawet na okazywanie sympatii, a nie chcia³a podra¿niæ go jeszcze bardziej, ka¿¹c mu le¿eæ niewinnie obok przez ca³¹ noc.- Dobranoc.Gabrielu - powiedzia³a.- Chcia³abym, abyœmy mogli prze¿yæ ostatni¹ noc jeszcze raz.Dobize zapanowa³ nad rozczarowaniem.Poca³owali siê na dobranoc.Wszystko, co wstrzymywa³o j¹ przed zaproszeniem go do ³Ã³¿ka, to œwiadomoœæ, jak bêdzie czu³a siê rano po dzisiejszym fizycznym i emocjonalnym stresie.Dodatkowy wysi³ek - choæby nawet by³a nim daj¹ca zadowolenie namiêtnoœæ - móg³ tylko pogorszyæ jej stan.- Cholera! - powiedzia³a Gada, gdy Gabriel przesta³ ja ca³owaæ.-Ten szaleniec ci¹gle powiêksza swoje konto.Ha³asy obudzi³y Gadê z g³êbokiego, pe³nego snu.Pomyœla³a sobie, ¿e to Larril przysz³a wezwaæ j¹ do burmistrza, ale nikt siê nie odzywa³.Œwiat³o z korytarza rozœwietli³o na chwilê pokój, póŸniej drzwi siê zamknê³y i znów zapanowa³ mrok.Gada le¿a³a bez ruchu.S³ysza³a, jak bije jej serce, kiedy przygotowywa³a siê do obrony, przypominaj¹c sobie, co Melissa mówi³a o no¿u.W obozie zawsze mia³a go pod rêk¹, choæ bardziej spodziewa³a siê ataku teraz, kiedy spa³a w domu burmistrza
[ Pobierz całość w formacie PDF ]