[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ptaszysko, mierz¹ce od dzioba do ogona oko³o dwudziestu piêciu centymetrów, unios³o ³ebek - rozbrzmia³o poklepywanie i uderzenia o kowad³o.Z trzepotem skrzyde³ przysiad³a obok niego jasnozielona samiczka o ciemnozielonym ³ebku i ¿Ã³³tym brzuszku.- A niech to wieloryb po³knie! - mrukn¹³ zdumiony Nowicki.- By³em œwiêcie przekonany, ¿e gdzieœ w pobli¿u jest kuŸnia!W tej chwili znów siê rozleg³y metaliczne tony, którym jak echo odpowiedzia³y inne uderzenia w kowade³ka.Zapewne kilka tych ptaków znajdowa³o siê w pobli¿u.Fantastyczne dŸwiêki by³y porywaj¹ce, sprawia³y wra¿enie, jakby liczne dzwonki odzywa³y siê jeden po drugim.- Có¿ to za dziwne ptaszyska?! - szepn¹³ zachwycony Nowicki.- To arapongi - wyjaœni³ Smuga.- Ma³o o nich wiemy, gdy¿ s¹ bardzo p³ochliwe i trzymaj¹ siê wysokiego piêtra lasu.Widzisz ju¿ ich nie ma!Arapongi sp³oszone poderwa³y siê i zniknê³y w g¹szczu.Smuga i Nowicki powrócili do rozpinania hamaków.- Przed wypoczynkiem warto by siê trochê posiliæ.Kiszki marsza graj¹ - odezwa³ siê Nowicki.- Mówi³eœ, ¿e masz suszone ryby.- Tak, mam, ale uwa¿am, ¿e nie powinniœmy ju¿ uszczuplaæ skromnego zapasu - odpar³ Smuga.- W d¿ungli nale¿y naœladowaæ krajowców, którzy siê dostosowali do lokalnych warunków bytowania.- Œwiête s³owa! - przytakn¹³ Nowicki.- Zawsze jestem zdania, ¿e gdy wejdziesz miêdzy wrony, musisz krakaæ jak i one!- Wobec tego na pewno nie pogardzisz indiañskim przysmakiem.Jak mi siê wydaje, znajdziemy go tutaj pod dostatkiem.- Zapewne bêdzie to jakieœ paskudztwo, ale wiesz przecie¿, ¿e nie jestem grymaœny - odpowiedzia³ Nowicki.- To ty w³aœnie wybrzydza³eœ na masato, a ja teraz chêtnie bym sobie ³ykn¹³ przed drzemk¹!- Skoro tak, to rozejrzyjmy siê za spi¿arni¹ - powiedzia³ Smuga, ostukuj¹c gnij¹ce pnie powalonych drzew.- Przecie¿ nie bêdziemy jedli próchna! - oburzy³ siê Nowicki.- Oczywiœcie, ¿e nie! - uspokoi³ go Smuga.- Daj mi nó¿!Mówi¹c to pochyli³ siê nad grubym murszej¹cym pniem.Odci¹³ szeroki pas kory i zdar³ go z pnia, w którym ukaza³y siê setki wy¿³obionych kana³Ã³w.Po chwili z jednego z nich wydoby³ grub¹ larwê kremowego koloru podobn¹ do jedwabnika.Oderwa³ jej g³Ã³wkê, po czym, zerkaj¹c na przyjaciela, wcisn¹³ sobie w usta wyp³ywaj¹c¹ z larwy bia³aw¹, doœæ gêst¹ ciecz.Obliza³ jêzykiem lepkie wargi i mrukn¹³:- Bez obaw, kapitanie, czêstuj siê œmia³o!- Widzê, ¿e chcesz mnie uraczyæ glistami - powiedzia³ Nowicki.- W Azji u jednego Kitajca pokosztowa³em cukrzonych pijawek, to w Ameryce dla odmiany mogê siê posiliæ glistami.Jak one siê zw¹?- S¹ to larwy koro.Gnie¿d¿¹ siê w pniach pewnych gnij¹cych drzew.To one w³aœnie ¿³obi¹ kana³y - wyjaœni³ Smuga.- S¹ nawet doœæ smaczne, spróbuj!Nowicki bez poœpiechu wygrzeba³ z kana³u pnia du¿¹, grub¹ larwê, mru¿¹c oczy prze³kn¹³ oryginalny “smako³yk”.Jego chmurna twarz wypogodzi³a siê, ¿wawo rozpocz¹³ ³owy.- No, kapitanie, co powiesz o indiañskim smako³yku? - przekornie zagadn¹³ Smuga.- Niczego sobie przek¹ska.W smaku podobna do mleka z orzecha kokosowego, a gêstoœci¹ i delikatnoœci¹ przypomina roztopione mas³o.Po¿ywne musi byæ to robactwo, w brzuchu przesta³o mi burczeæ.- Indianie uwa¿aj¹ koro za nie lada od¿ywczy przysmak.W pierwszym rzêdzie przeznaczaj¹ go dla wodzów i starców - wyjaœni³ Smuga.- Co kraj, to obyczaj - sentencjonalnie powiedzia³ Nowicki.- Wiem przecie¿, ¿e w d¿ungli dzikusy jedz¹ wszystko, co tylko porusza siê po ziemi, w ziemi i w powietrzu.Termity, mrówki, szarañczê, gady, p³azy, nawet wszy.Nie przypuszcza³em jednak, ¿e sam bêdê jad³ glisty.- Có¿, ci biedni ludzie uwa¿aj¹, ¿e nic z darów bo¿ych nie powinno siê zmarnowaæ - rzek³ Smuga.- G³Ã³d jest najwiêkszym wrogiem cz³owieka.- Pewno, pewno, ale uwa¿aæ glisty za przysmak?! Nie chcia³byœ us³yszeæ tego, co by powiedzia³ mój staruszek na Powiœlu, gdybyœ mu podsun¹³ ten indiañski smako³yk, a przecie¿ moi staruszkowie i ja tak¿e jesteœmy biednymi ludŸmi.Dla mnie nie ma nic lepszego nad schaboszczak z kiszon¹ kapust¹, udeptan¹ osobiœcie przeze mnie, a z napitków rum jamajka!- Wyobra¿am sobie, co bym us³ysza³! - powiedzia³ rozweselony Smuga.- Czas na odpoczynek.Gdy s³oñce nieco pochyli siê ku zachodowi, musimy ruszaæ w drogê.Najpierw jednak wyjaœniê, co siê wydarzy³o po moim wyjœciu po rzeczy przygotowane do ucieczki.- W³aœnie chcia³em ciê o to zapytaæ - odrzek³ Nowicki.- Mów, w jaki sposób doszed³eœ do koltów i z³ota, ja zaœ s³uchaj¹c ³yknê jeszcze kilka glistek!Smuga medytowa³ przez chwilê, po czym odezwa³ siê:- Jak wiesz, Kampowie pozwalali mi siê poruszaæ w obrêbie ruin.Mia³em sporo czasu, tote¿ uda³o mi siê przenikn¹æ niektóre tajemnice staro¿ytnego miasta nie znane nawet Kampom.- Zapewne masz na myœli ró¿ne tajemne przejœcia - wtr¹ci³ Nowicki.- Nie tylko to, kapitanie!Nowicki zaintrygowany przerwa³ ³owy na larwy i zawo³a³:- Ha, to mi niespodzianka! Coœ tam wyniucha³?!- W zamaskowanych podziemiach odkry³em grobowce Inków oraz ich skarbiec, w którym ukryli to, co uda³o im siê ocaliæ przed grabie¿cami hiszpañskimi.Nowicki znieruchomia³.Na jego, twarzy odzwierciedla³o siê olbrzymie napiêcie.Wreszcie st³umionym g³osem zapyta³:- Czy powiedzia³eœ o tym naszym dzieciakom?!- Zwierzy³em siê tylko Tomkowi, pokaza³em mu tak¿e groby i skarbiec - odpar³ Smuga.- A Tomek?! Co on powiedzia³?!- Powiedzia³, ¿e na tych skarbach ci¹¿y krew pomordowanych Inków.Nie tylko sam nie chcia³ nic z nich uszczkn¹æ, lecz tak¿e postanowi³, ¿e nie powiemy nikomu o moim odkryciu.Nowicki rozpromieni³ siê, wzruszony zawo³a³:- Kochane ch³opaczysko! By³em pewny, ¿e tak w³aœnie post¹pi³.Pozna³em go przecie¿ tak dobrze!- Przyznam ci siê, ¿e ja równie¿ by³em prawie tego pewny - rzek³ Smuga.- To po jakie licho pokazywa³eœ mu te skarby?!- Widzisz, Tomek wyzna³ mi, ¿e kaza³eœ sprzedaæ otrzymany od maharani jacht, ¿eby zdobyæ pieni¹dze na ratunek dla mnie.Wiedzia³em, czym by³ dla ciebie ten statek, myœla³em wiêc.- Brachu, jak mog³eœ?! - oburzy³ siê Nowicki.- Dla ciebie da³bym sobie odci¹æ ³epetynê, a ty s¹dzi³eœ, ¿e móg³bym po¿a³owaæ jachtu?! Je¿eli dlatego da³eœ mi garœæ z³ota zabranego stamt¹d wbrew temu, co postanowiliœcie razem z Tomkiem, to zaraz rozrzucê je tutaj!Porywczo wydoby³ zawini¹tko z kieszeni i zacz¹³ je rozsup³ywaæ.Ciep³e b³yski przewinê³y siê w oczach Smugi, wzruszonym g³osem odezwa³ siê:- Poczekaj chwilê! Teraz ja pytam: jak mo¿esz przypuszczaæ, ¿e z³ama³em postanowienie podjête z Tomkiem?- Ba, przecie¿ wzi¹³eœ z³oto! - zawo³a³ Nowicki
[ Pobierz całość w formacie PDF ]