[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Fantastycznie by³o pomyœleæ, ¿e ojciec bylpierwszym bia³ym cz³owie-i kiem, który dotar³ do tego miejsca.Jednak Pennefather, w ca³ej swojej nieograniczonej m¹droœci¹ zdecydowa³, ¿e jest tu za ma³o wody i musieliœmy siê przenieœæ^ osiemnaœcie kilometrów dalej.Oczywiœcie ten cz³owiek jest tu nowy, œwie¿utki nabytek, prosto z Anglii, wiêc niby sk¹d ma wiedzieæ, ¿e z pierwszym deszczem to miejsce zamieni siê w bagno.(Zanim to nast¹pi, ja bêdê ju¿ daleko!)W czasie swoich podró¿y widzia³em wiele zapomnianych przez Boga miejsc, ale drugiego takiego jak to chyba nie ma.Tu jest pe³no lwów —po¿ar³y mi ju¿ piêtnaœcie wo³Ã³w.Pastwiska s¹ sk¹pe i roœnie na nich kwaœna trawa.Przypominaj¹ mi siê pastwiska kraju Ma tabele, ci ludzie wiedzieli, gdzie za³o¿yæ swoje pañstwo.Wcale nie bêdê zdziwiony, jeœli inni równie¿ zaczn¹ myœleæ o pastwiskach i stadach Lobenguli.¯eby tylko ten stary, przebieg³y grubas rzuci³ wojenn¹ dzidê i da³ nam pretekst, nasz sztandar powiewa³by teraz nad GuBulawayo — a nie nad tym koszmarnym miejscem.No, ale przynajmniej tylko ja mam tu whisky — pe³ne dwa wozy — i robiê doskona³y biznes bior¹c po dziesiêæ funtów za butelkê.Kiedy wrócê, bêdziesz mia³a najpiêkniejszy kapelusz w ca³ym Kimberley, moje serduszko.Jak tylko Pennefather wci¹gn¹³ flagê, ch³opcy mogli zabraæ siê do roboty — co to byl za rejwach! Wszyscy rwali siê do wyznaczania dzia³ek na z³otonoœnym terenie, o którym wszyscy tyle s³yszeliœmy.444Niektórzy ju¿ wracaj¹ z podwiniêtymi ogonami.To nie jest Eldorado, jeœli tu w ogóle jest z³oto, trzeba na nie zapracowaæ, a potem — oczywiœcie — pan Rhodes i jego Brytyjskie Towarzystwo Po³udniowoafrykañskie zabierze im po³owê.Nie przeszkadza³o im to, kiedy podpisywali umowy, ale teraz zaczynaj¹ pluæ sobie w brodê.Dostaliœmy dzisiaj wiadomoœæ, ¿e w Londynie akcje Towarzystwa sprzedaj¹ po trzy funty i piêtnaœcie szylingów i ¿e w ci¹gu pierwszego tygodnia zdobyliœmy piêæ tysiêcy nowych udzia³owców.Wiem tylko jedno — ktokolwiek p³aci tak¹ cenê, nigdy nie widzia³ Fortu Salisbury!„M³ody Ballantynie — mówi do mnie Leander Stan Jameson — mia³eœ cholernego nosa bior¹c po³owê swojego wynagrodzenia w akcjach B.T.P.po funcie za jedn¹.— Jameson — ja mu na to — strasznie to dziwne, ¿e im ciê¿ej pracujê i wiêcej g³Ã³wkujê, tym mam wiêksze szczêœcie."A wiêc mam czterdzieœci tysiêcy akcji B.T.P., moja najdro¿sza.Za³¹czam list do Aarona Fagana, mojego prawnika w Kimberley, polecaj¹cy mu sprzedanie wszystkich akcji — co do jednej.Zanieœ mu go proszê, jak grzeczna dziewczynka.Pozbêdziemy siê ich z zyskiem dwóch funtów i piêtnastu szylingów za jedn¹, a jak wrócê, kupiê ci mo¿e dwa kapelusze.Gdybyœmy tylko mieli kraj Matabele — nic dziwnego, ¿e Lobengula zostawi³ Maszonê Maszonom! Choæ ta nazwa jest ju¿ w³aœciwie nieaktualna, teraz w modzie jest inna — Rodezja!Co za okropna nazwa, nie mam jednak w¹tpliwoœci, ¿e spodoba siê panu Rhodesowi, a Jordan bêdzie ni¹ zachwycony.Mam nadziejê, ¿e bêd¹ chcieli odkupiæ moje rodezyjskie akcje — nie zapomnij tylko dostarczyæ listu Faganowi!Mimo wszystko, mo¿na zarobiæ tu jeszcze parê groszy.Znalaz³em sobie wspólnika, razem budujemy i poprowadzimy sklep i bar.Wygl¹da na przyzwoitego faceta, jest pracowity, wiêc da³em mu piêæ funtów miesiêcznie i dziesiêæ procent zysku — nie ma go co psuæ! Jak tylko postawimy budynek i zape³nimy pó³ki, zostawiê mu wszystko i przyjadê do ciebie.Pan Rhodes zaproponowa³ mi poci¹gniêcie linii telegrafu z Kimberley do Fortu Salisbury za dwadzieœcia piêæ tysiêcy funtów.Coœ mi mówi, ¿e mo¿na na tym zarobiæ jakieœ dziesiêæ tysiêcy na czysto.Bêdziesz mia³a trzy kapelusze.Przyrzekam!445JMuszê wyjechaæ przed dziesi¹tym przysz³ego miesi¹ca, jeœli cht zd¹¿yæ przed deszczem.Jak zacznie padaæ, Fortem Salisburyzaw³adn komary, a wszystkie rzeki miêdzy tym miejscem a Shashi wylej¹ tak ¿e nawet Noe by sobie z nimi nie poradzi³.Jak wszystko pójdzie po mojej myœli, bêdê w Kimberley prze, koñcem paŸdziernika, wiêc napatrz siê teraz dobrze na pod³ogê, moji najdro¿sza Cathy, bo jak przyjadê, bêdziesz patrzy³a tylko na sufit obiecujê ci to!Twój kochaj¹cy; Ralph Ballant (eks-major policji B.j— Musimy zdobyæ kraj Matabele i kropka — powied; Zouga Ballantyne, a Jordan spojrza³ na niego znad zeszytu u.stenotypowania.iOjciec siedzia³ na jednym z obitych skór¹ krzese³ stoj¹cyclj przed biurkiem pana Rhodesa.Za jego plecami zielone aksamitny zas³ony by³y rozchylone i podwi¹zane paskami ¿Ã³³tego jedwabiu Z ostatniego piêtra budynku przedsiêbiorstwa „De Beers" rozci¹g siê widok na Gri¹ualand i na znajduj¹c¹ siê znacznie bli¿e ha³dê niebieskiej ziemi z kopalñ Kimberley, któr¹ z³o¿ono tan czekaj¹c, a¿ s³oñce wydobêdzie z niej plon w postaci drogocennych diamentów.Jordan jednak nie zwraca³ uwagi na widok za oknem; s³owa jego ojca przerazi³y go.Pan Rhodes natomiast tylko zas³oni³ oczy i usiad³ ciê¿ko przy biurku, prosz¹c Zougê, aby kontynuowa³.— Akcje Towarzystwa spad³y do szeœciu szylingów w porównaniu z trzema funtami i piêtnastoma szylingami w dniu, w którym nad Fortem Salisbury za³opota³a flaga, trzy lata temu.— Wiem, wiem — Rhodes pokiwa³ g³ow¹.\— Rozmawia³em z ludŸmi, którzy tam zostali; spêdzi³em j ostatnie trzy miesi¹ce podró¿uj¹c, zgodnie z pañskim poleceniem, miedzy Fortem Victoria i Salisbury.Oni tam d³u¿ej nie zostan¹, nie ! zostan¹, jeœli nie pozwoli im pan wzi¹æ tego w swoje rêce.'— Matabele — Rhodes podniós³ swoj¹ siw¹ g³owê, a Jordan pomyœla³, jak bardzo ten cz³owiek siê postarza³ w ci¹gu tych trzech lat.— Matabele — powtórzy³ cicho.446— Maj¹ ju¿ dosyæ ci¹g³ego zagro¿enia ze strony wojowników Lobenguli; ubzdurali sobie, ¿e z³oto, którego nie znaleŸli w Maszo-nie, le¿y na ziemiach Lobenguli; poza tym widzieli stada jego dorodnego byd³a i porównali je ze swoimi chuderlawymi zwierzakami g³oduj¹cymi na sk¹pych pastwiskach, do których ograniczony jest ich wypas.— Proszê dalej — Rhodes kiwn¹³ g³ow¹.— Wiedz¹, ¿e telegraf i linia kolejowa dotrze do nich, tylko jeœli przetnie terytorium Matabelów.Nie mog¹ ju¿ znieœæ ci¹g³ego zagro¿enia malari¹ lub atakami tubylców.Panie Rhodes, jeœli chce pan utrzymaæ Rodezjê, musi pan zniszczyæ Matabele.— Zawsze o tym wiedzia³em.Myœlê, ¿e wszyscy to przeczuwaliœmy.Ale musimy zachowaæ ostro¿noœæ.Musimy liczyæ siê z polityk¹ liberalnego rz¹du Gladstone'a.— Rhodes wsta³ i zacz¹³ chodziæ wzd³u¿ pó³ek z oprawionymi w skórê ksi¹¿kami.— Musimy siê przygotowaæ.Niech pan pamiêta, Ballantyne, ¿e mamy prawo tylko do poszukiwania z³ota.Je¿eli Lobengula nie bêdzie nam tego utrudnia³, nie mo¿emy wypowiedzieæ mu wojny.— A jeœli Lobengula wyst¹pi przeciwko naszym ludziom i ich prawom?— Wtedy to co innego.— Rhodes zatrzyma³ siê przed krzes³em, na którym siedzia³ Zouga.— Wtedy musielibyœmy dokoñczyæ za niego tê grê.— A tymczasem akcje towarzystwa spad³y do szeœciu szylingów — przypomnia³ mu Zouga.— Musimy poczekaæ na jakiœ pretekst — powiedzia³ Rhodes — a teraz rozpocz¹æ przygotowania.Nie mogê przes³aæ tej wiadomoœci przez telegraf, chcia³bym, ¿eby pojecha³ pan niezw³ocznie do Fortu Victoria i pomówi³ z Jamesonem.— Rhodes odwróci³ g³owê w kierunku Jordana.— Nie zapisuj tego — poleci³, a Jordan pos³usznie od³o¿y³ pióro.— Niech pan powie Jamesonowi, ¿eby wys³a³ do mnie kilka telegramów, w których opowie siê przeciwko jakimkolwiek zbrojnym interwencjom.Kiedy to wszystko siê skoñczy, bêdziemy mieli co pokazaæ ludziom i brytyjskiemu rz¹dowi.A tymczasem niech rozpocznie przygotowania do wojny
[ Pobierz całość w formacie PDF ]