[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Uchyli³ drzwi na tyle, aby móc zajrzeæ do œrodka.Tygrys wygl¹da³ zza rogu litery L zielonym, roziskrzonym okiem.Charlesowiwyda³o siê, ¿e dostrzega w lœni¹cej g³êbi tej zieleni maleñki niebieskipy³ek, jakby oko Tygrysa poch³onê³o jego w³asne.Jakby.Czyjaœ rêka przeœliznê³a siê po jego szyi.Charles wyda³ zd³awiony krzyk i poczu³, jak serce i ¿o³¹dek podchodz¹ mu dogard³a.Przez jedn¹ przeraŸliw¹ chwilê myœla³, ¿e narobi w spodnie.Kenny Griffin uœmiecha³ siê zadowolony ze swego dowcipu.- Panna Birdprzys³a³a mnie po ciebie, bo znikn¹³eœ jak kamfora.Bêdziesz mia³ drakê.- Wiem, ale nie mogê wejœæ do piwnicy - odpar³ Charles, czuj¹c jak kolanauginaj¹ siê pod nim i z³y, ¿e Kenny napêdzi³ mu strachu.- Masz zatwardzenie! - oznajmi³ radoœnie Kenny.- Poczekaj, niech no tylkopowiem o tym Caathy!- Tylko spróbuj! - pospieszy³ z pogró¿k¹ Charles.- A poza tym, wcale niemam zatwardzenia.Tam siedzi Tygrys.- I co robi? Sika?- Nie wiem - przyzna³ Charles odwracaj¹c siê do œciany.- Chcia³bym tylko,¿eby sobie poszed³ - dokoñczy³ i ³zy zaczê³y sp³ywaæ mu po twarzy.- Co ty - powiedzia³ Kenny, nieco sp³oszony tym widokiem.- No co ty.- Przecie¿ muszê tam wejœæ! Czy to moja wina? Panna Bird powie, ¿e.- Przestañ.- Kenny wzi¹³ Charlesa za rêkê, a drug¹ popchn¹³ drzwi.-Zmyœlasz coœ.ZnaleŸli siê w œrodku jeszcze zanim Charles, œmiertelnie przera¿ony, móg³siê uwolniæ i skryæ za drzwiami.- Tygrys, te¿ coœ - oznajmi³ z niesmakiem Kenny.- Jezu, panna Bird ciêzabije.- Jest w drugim koñcu.Kenny ruszy³ wzd³u¿ umywalek.- Kici-kici-kici! Kici-kici!- Nie idŸ tam! - sykn¹³ Charles.Kenny znikn¹³ za rogiem.- Kici-kici! Kici-kici! Ki.Charles skoczy³ za drzwi, przylgn¹³ do œciany i czeka³, zas³aniaj¹c ustad³oñmi, zaciskaj¹c z ca³ej si³y powieki, czeka³, czeka³ na wrzask.Nie by³o wrzasku.Nie wiedzia³ jak d³ugo tak stoi, zmartwia³y, z pêcherzem na granicywytrzyma³oœci.Patrzy³ na drzwi do mêskiej toalety.Nie mówi³y mu nic.Ot,zwyczajne drzwi.Za nic w œwiecie.Nie ma mowy.W koñcu jednak wszed³.Umywalki i lustra pozosta³y czyste, a zapach chloru nadal wype³nia³ ca³epomieszczenie.A jednak w powietrzu dawa³ siê te¿ wyczuæ inny, niemi³yaromat, jakby œwie¿o ciêtej miedzi.Z niemym jêkiem rozpaczy Charles zbli¿y³ siê do za³amania œciany i wyjrza³za róg.Tygrys le¿a³ rozci¹gniêty na pod³odze, li¿¹c ³apy d³ugim, ró¿owym jêzorem.Popatrzy³ na Charlesa bez zainteresowania.Spomiêdzy pazurów wystawa³ muoddarty strzêp koszuli.Charles nie móg³ wytrzymaæ ju¿ d³u¿ej, cierpienie przerodzi³o siê w agoniê.Musia³.Na palcach podszed³ do porcelanowej umywalki - tej, któraznajdowa³a siê najbli¿ej drzwi.Panna Bird wpad³a do toalety w chwili, gdy zapina³ spodnie.- Ach tyniedobry, brzydki ch³opcze - powiedzia³a tonem niemal rozmarzonym.Charles nie spuszcza³ wzroku z rogu, za którym.- Przepraszam, panno Bird.Tygrys.Ja zaraz wszystko wymyjê.Wezmêmyd³o.Przyrzekam, panno.- Gdzie jest Kenneth? - zapyta³a spokojnie panna Bird.- Nie wiem.Rzeczywiœcie nie wiedzia³.- Tam?- Nie!Panna Bird podesz³a do miejsca, w którym litera L tworzy³a k¹t prosty.-Kenneth, przywo³ujê ciê do porz¹dku.Masz tu natychmiast przyjœæ.- Panno Bird.Ale panna Bird by³a ju¿ za rogiem.Mia³a zamiar zaskoczyæ Kennetha.Charlespomyœla³, ¿e panna Bird dowie siê zaraz, jak naprawdê smakuje zaskoczenie.Ponownie wyszed³ na korytarz.Napi³ siê wody z fontanny.Popatrzy³ naamerykañsk¹ flagê wisz¹c¹ nad wejœciem do sali gimnastycznej.Rzuci³ okiemna tablicê og³oszeñ.Sowa Przem¹drza³a upomina³a: WIEDZCIE DZIECI, ¯E NIEWOLNO ŒMIECIÆ.Przyjaciel Policjant ostrzega³: NIE ROZMAWIAJ ZNIEZNAJOMYMI.Charles przeczyta³ wszystko dwa razy.Potem wróci³ do klasy, podszed³ do swojej ³awki nie podnosz¹c wzroku z nadpod³ogi i ostro¿nie usiad³ na krzeœle.By³ kwadrans po jedenastej.Wyj¹³ ztornistra Drogi do œwiata i zacz¹³ czytaæ o tym, jak Bill uje¿d¿a³ konie narodeo.t³um.GAMBIT
[ Pobierz całość w formacie PDF ]