[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.— Czy i mnie chcecie wzruszyæ?.Lepiej pomówmy o sprawach praktycznych.Jak wiecie, musimy wyjechaæ jutro o œwicie.Czy wszystko bêdzie gotowe? Mówiê wszystko, co nie znaczy, ¿e bêdzie potrzebna ca³a wyprawa.Pojedziemy samami tylko do Bergen, a tam przesi¹dziemy siê na poci¹g.Erik bêdzie potrzebowa³ raptem trochê bielizny, resztê znajdzie w Sztokholmie.— Wszystko bêdzie gotowe — odrzek³a z prostot¹ pani Hersebom.— Vanda — dorzuci³a z norwesk¹ uprzejmoœci¹ — pan doktor ci¹gle stoi!Dziewczyna spiesznie podsunê³a Schwaryencronie wielki fotel z politurowanego dêbu.— Muszê ju¿ iœæ — oœwiadczy³ doktor.— Malarius czeka na mnie z kolacj¹.No có¿, panienko — doda³, k³ad¹c d³oñ na jasnej g³Ã³wce dziewczynki — bardzo masz mi za z³e, ¿e ci zabieram braciszka?— Nie, panie doktorze — odpowiedzia³a powa¿nie Vanda.— Erik bêdzie tam szczêœliwszy.On nie jest stworzony do ¿ycia na wsi!— A ty, moja ma³a, bêdziesz nieszczêœliwa bez niego?— Pla¿a opustoszeje — odpar³o dziecko ze s³odycz¹.— Mewy daremnie bêd¹ go szuka³y.Ma³e, niebieskie fale zdziwi¹ siê, ¿e ju¿ go nie spotkaj¹, a mnie dom bêdzie siê wydawa³ pusty.Ale Erik bêdzie szczêœliwy, maj¹c ksi¹¿ki, i stanie siê uczony.— A jego dzielna siostrzyczka bêdzie siê cieszy³a jego szczêœciem, prawda, moje dziecko? — rzek³ doktor, ca³uj¹c dziewczynkê w czo³o.— I bêdzie dumna z niego, kiedy wróci!.No to sprawa za³atwiona! Muszê ju¿ koniecznie iœæ! Do jutra!— Panie doktorze — wyszepta³a nieœmia³o Vanda — ja tak¿e chcia³abym prosiæ pana o ³askê.— Mów, panieneczko.— Powiedzia³ pan, ¿e wyje¿d¿acie saniami? Czy mog³abym, za pozwoleniem ojca i matki, powoziæ do pierwszej zmiany koni?— Hm, hm.tylko ¿e ja umówi³em ju¿ w tym celu Regnild, córkê mojego zarz¹dcy.— Wiem o tym, i to od niej samej.Ale ona zgadza siê ust¹piæ mi swoje miejsce, jeœli pan zechce wyraziæ zgodê.— Skoro tak, to pozostaje ci tylko uzyskaæ pozwolenie taty i mamy.— Mam je.— Masz wiêc i moje, drogie dziecko — rzek³ doktor na odchodnym.Nastêpnego dnia rano, kiedy wielkie sanie zatrzyma³y siê przed domem pañstwa Hersebom, ma³a Vanda, tak jak o to prosi³a, trzyma³a lejce siedz¹c na koŸle.Mia³a powoziæ do najbli¿szej wioski, gdzie doktor wynajmie innego konia i inn¹ dziewczynkê, i tak dalej a¿ do Bergen.Ten rodzaj woŸnicy na pewno zdziwi³by obcokrajowca, ale taki jest zwyczaj w Szwecji i Norwegii.Mê¿czyŸni uwa¿aliby za stratê czasu pe³nienie podobnych funkcji i nie jest rzadkoœci¹ powierzanie dzieciom dziesiêcio- czy dwunastoletnim ciê¿kich zaprzêgów, którymi potrafi¹ kierowaæ z ca³kowit¹ swobod¹.Doktor siedzia³ ju¿ w g³êbi pojazdu, starannie otulony futrami.Erik zaj¹³ miejsce obok Vandy, uca³owawszy uprzednio serdecznie ojca i brata, niemym smutkiem wyra¿aj¹cych ból, jaki im sprawia³ jego wyjazd, a nastêpnie zacn¹ Katrinê.Ta by³a bardziej wylewna.— ¯egnaj, mój synu! — mówi³a przez ³zy.— Nie zapomnij nigdy, czego nauczyli ciê twoi biedni rodzice! B¹dŸ uczciwy i mê¿ny! Nigdy nie k³am! Pracuj najlepiej, jak bêdziesz umia³! Broñ zawsze s³abszych od siebie! A jeœli nie znajdziesz szczêœcia, na jakie zas³ugujesz, wracaj poszukaæ go wœród nas!Vanda popêdzi³a konia, który ruszy³ wyci¹gniêtym k³usem, pobrzêkuj¹c dzwoneczkami.Powietrze by³o mroŸne, a droga twarda, jakby ze szk³a.Nisko nad horyzontem blade s³oñce k³ad³o swój z³oty p³aszcz na œnie¿ny krajobraz.W kilka minut Nore zniknê³o w oddali.IV.W SztokholmieDoktor Schwaryencrona mieszka³ w Sztokholmie we wspania³ej rezydencji na wyspie Stadsholmen.To najstarsza i najwytworniejsza dzielnica tej uroczej stolicy, jednej z najpiêkniejszych, najprzyjemniejszych w Europie, jednej z tych, które cudzoziemcy zwiedzaliby najczêœciej, gdyby moda i uprzedzenia nie mia³y na plany podró¿y zwyk³ego turysty co najmniej takiego wyp³ywu jak na kszta³t jego kapelusza
[ Pobierz całość w formacie PDF ]