[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nastêpny krok i Cam zapina³ ju¿ pasek na nadgarstku.Teraz pozosta³a mu najniebezpieczniejsza czêœæ zadania.Wyobra¿a³ sobie, co z nim zrobi¹, jeœli go zobacz¹.B³yskawicznie obróci³ siê i pobieg³ na z³amanie karku w stronê dziury.Pentarn zobaczy³ to, a jego krzyk przebi³ siê przez wrzaski ¿elazorów:- £apaæ go! Zatrzymaæ! Dwie ¿elazne siekiery dla tego, kto mi go przyprowadzi!¯elazory przerwa³y ujadanie i rzuci³y siê za Fentonem.Ciarki przesz³y mu po plecach, bo zda³ sobie sprawê, ¿e je¿eli obra³ z³y kierunek w stronê Bramy, albo dziury, to umrze powoln¹, straszliw¹ œmierci¹.Tym razem nie by³ ju¿ Cieniem, lecz Przechodniem.Przez chwilê wydawa³o mu siê, ¿e biegnie prosto na œcianê i ¿e ¿elazory zapêdz¹ go w œlepy zau³ek, ale kiedy czu³ ju¿ na karku ich k³y i doszed³ go œmierdz¹cy oddech bestii, ziemia zako³ysa³a mu siê pod nogami, zatoczy³ siê i zrobi³ d³ugi krok, a potem upad³ na tward¹ ziemiê.Za nim zawirowa³a œcie¿ka i zniknê³a.Sta³ bezpiecznie na tarasie widokowym nad Greckim Teatrem na kampusie w Berkeley i z trudem ³apa³ oddech.S³oñce w³aœnie wschodzi³o.By³ zmêczony ci¹g³ym dostosowywaniem siê do ró¿nic czasu miêdzy œwiatami.Spojrza³ w dó³ na migocz¹ce œwiat³a Berkeley i na zatokê, która z tego miejsca wygl¹da³a jak roztopiona plama ¿elaza.Tym razem nie by³o ju¿ srebrnej pêpowiny, która zaprowadzi³aby go do domu.Bêdzie musia³ wracaæ stopem do centrum kampusu.Spojrza³ na nadgarstek.Jasny metalowy pasek, który za³o¿y³ w pokoju Pentarna, mia³ ci¹gle na rêce.Pasek nie by³ ju¿ z jasnego metalu, ale z dziwnej zielonkawej substancji - Fenton nie mia³ nawet pewnoœci czy to metal.Poœrodku paska dostrzeg³ ma³y kr¹¿ek, który wygl¹da³ jak bia³y gumowy guzik.Jeœli go naciœnie, znajdzie siê bezpoœrednio w prywatnych apartamentach Wielkiego Wodza Pentarna.Nie wiedzia³, czy w ogóle go u¿yje.Jeszcze nie wiedzia³.Wiedzia³ jednak, ¿e w obecnej trudnej sytuacji okolicznoœæ ta mo¿e siê okazaæ bardzo sprzyjaj¹ca.ROZDZIA£ 18Fenton dotar³ na miejsce, ale gabinet Garnocka podobnie jak ca³y budynek parapsychologii - by³ ciemny i opuszczony.Wed³ug zegara na wie¿y bibliotecznej dochodzi³a czwarta rano.Zastanawia³ siê, czy Garnock trafi³ do œwiata Alfarów lub mo¿e ugrz¹z³ pomiêdzy wymiarami.Przypomniawszy sobie, ¿e profesor jest ca³y czas w posiadaniu talizmanu Irielle, stwierdzi³, ¿e nie ma co siê o niego obawiaæ.Rozwa¿a³, czy nie pójœæ do swojego mieszkania, ¿eby coœ zjeœæ, wzi¹æ prysznic i przespaæ siê, ale uœwiadomi³ sobie, ¿e mieszkanie jest wci¹¿ nie do u¿ytku po dwóch nalotach, pierwszym dokonanym przez nieszczêsn¹ Amy Brittman, a drugim przez policjê.Po drodze wszed³ do ca³odobowej knajpki, gdzie zjad³ hamburgera i wypi³ dwa kubki kawopodobnej cieczy.Zdecydowa³ siê pójœæ do Sally.Kiedy dotar³ pod jej dom, zastanawia³ siê, czy postêpuje w³aœciwie.Czy Sally otworzy komukolwiek drzwi o czwartej rano? Gdy jednak nacisn¹³ guzik domofonu, jej g³os natychmiast odezwa³ siê z g³oœnika:- Kto tam? Czy to pan, profesorze?Czeka³a wiêc ca³y czas na któregoœ z nich.Wynika³o z tego, ¿e Garnock jeszcze nie wróci³.Gdyby by³o inaczej, Sally z pewnoœci¹ skontaktowa³aby siê z nim w Smythe Hall albo pod jego domowym numerem.- To ja, Cam.- Och, dziêki Bogu.- Otworzy³a Fentonowi drzwi.W progu rzuci³a mu siê na szyjê.- Gdzie by³eœ? Co siê sta³o?W kilkunastu zdaniach streœci³ jej wydarzenia ostatnich godzin.Kiedy zbli¿a³ siê do koñca, przerwa³a mu w pó³ zdania:- Musisz umieraæ z g³odu.- Zakrz¹tnê³a siê w kuchni i ju¿ wbija³a jajka na patelniê.Zacz¹³ mówiæ, ¿e jad³ po drodze, ale zda³ sobie sprawê, ¿e jest zbyt poruszona, by zwróciæ na to uwagê i ¿e najprawdopodobniej, czekaj¹c na nich, sama nic nie jad³a.Powiedzia³ wiêc, ¿e z przyjemnoœci¹ zje coœ przyzwoitego, bo od kilku dni nie mia³ w ustach nic godnego uwagi.To akurat by³o prawd¹, poniewa¿ ani dieta aresztancka, ani strawa regeneracyjna u Pentarna, ani te¿ md³awy hamburger nie by³y doprawdy niczym specjalnym.Omlet Sally zdecydowanie okaza³ siê arcydzie³em kulinarnym.Kiedy postawi³a przed Fentonem talerz, odezwa³ siê:- Mam nadziejê, ¿e nigdy nie bêdziesz uwa¿a³a, i¿ musisz zarzuciæ pracê zawodow¹, by zostaæ dla mnie kucht¹, kochanie.Ale nie obrazisz siê, je¿eli powiem, ¿e twój omlet jest wart nieznacznej dyskryminacji p³ciowej?Pochyli³a siê nad nim i uœcisnê³a go z ca³ej si³y.- Wiem, ¿e nieczêsto gotujê, ale mi³o mi, jeœli doceniasz, kiedy to robiê.Na³o¿y³a sobie solidny kawa³ omletu na talerz i nala³a szklankê mleka.Kiedy zmyli naczynia, usiad³a naprzeciw Fentona i przygl¹da³a mu siê uwa¿nie marszcz¹c brwi.- Rozumiem, ¿e manipulowanie przy Bramach zaczê³o siê w koñcu mœciæ na Pentarnie, prawda?- Tak myœlê.- Przypomnia³ sobie przera¿aj¹cy widok Pentarna otoczonego rozwœcieczonymi, wrzeszcz¹cymi ¿elazorami.- Zaryzykowa³bym twierdzenie, ¿e straci³ równie¿ kontrolê nad ¿elazorami.Pentarn nie wzbudza mojej sympatii, zas³uguje na wszystko, co mu siê teraz dostaje.Obawiam siê jednak, ¿e zechce utrzymaæ lojalnoœæ ¿elazorów i da im woln¹ rêkê w kwestii Alfarów.Szczerze mówi¹c, nie s¹dzê, ¿e Alfarowie bêd¹ w stanie obroniæ siê przed zmasowanym atakiem wszystkich ¿elazorów, podobnie jak nie powstrzymaj¹ machiny wojennej Pentarna.Nie znasz Alfarów, Sally.To dobry, nieszkodliwy lud.Czujê siê tak, jakbym ogl¹da³ najazd oddzia³Ã³w SS na kokosow¹ wyspê Polinezji, zamieszkan¹ przez tubylców.Nie mo¿na tak po prostu staæ i patrzeæ, kiedy morduj¹ ca³y gatunek.- Oczywiœcie, ¿e nie mo¿na - zgodzi³a siê natychmiast.- ¯aden normalny cz³owiek by nie móg³, jeœli by³by jakiœ sposób, ¿eby je powstrzymaæ.Czujê siê temu czêœciowo winna, Cam.Gdybym potraktowa³a was oboje powa¿nie i po³¹czy³a to, co mówi³eœ o Alfarach i to, co Amy mówi³a o Pentarnie, mo¿e uda³oby mi siê przekonaæ Garnocka.Myœlê, ¿e nawet on nazwa³by to niezale¿n¹ weryfikacj¹.- Nie obwiniaj siê - pocieszy³ j¹.- Nie mog³aœ wiedzieæ.Myœla³aœ w kategoriach podœwiadomoœci zbiorowej, któ¿ móg³by ciê za to oskar¿aæ? Wszechœwiat jest bardziej zadziwiaj¹cy, ni¿ mo¿emy sobie wyobraziæ, nie oskar¿aj siebie, ¿e nie by³aœ nadcz³owiekiem.- Masz racjê, poczucie winy nic tu nie pomo¿e.Co siê sta³o, to siê nie odstanie.A Garnock, mój Bo¿e, myœla³, ¿e przeprowadza eksperyment nad now¹ metod¹ bezb³êdnego odczytywania kart przy podwy¿szonym ESP, bez wdawania siê w politykê co najmniej kilku wymiarów.Ciekawe, gdzie on teraz jest? Czy myœlisz, ¿e ma szansê ostrzec Alfarów?- Móg³by - odpar³ Fenton trzeŸwo - ale nie ma powodów, ¿eby to robiæ.On nie widzia³ ¿elazorów, nie wie, jakie s¹.Nawet nie musia³ ogl¹daæ zw³ok Amy Brittman.- Patrz¹c na smuk³¹ d³oñ Sally le¿¹c¹ przed nim pomyœla³ o pociemnia³ych, nadpalonych palcach Kerridis
[ Pobierz całość w formacie PDF ]