[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Tylko że. - Należy zdecydować, kiedy to zrobić - dokończyła Lessa, kiedyF'lar się zająknął.W jej oczach pojawił się osobliwy błysk, po którymHarfiarz zorientował się, że nie jest to jedyne jej zastrzeżenie. - Mam nadzieję, że nie będziemy musieli czekać do końca tegoPrzejścia - powiedział zrzędliwie Sangel. - Nie, tylko tak długo, aż minie niebezpieczeństwo, że naszesłowo okryje hańba - powiedział F'lar.- Jeżeli cofniesz się myślami, Weyryzobowiązały się, że zbadają Kontynent Południowy. - Weyry zobowiązały się również, że uwolnią nas od Nicioraz Czerwonej Gwiazdy - powiedział poirytowany już Sangel.- F'nor i Canthwciąż jeszcze noszą blizny po tej Gwieździe przypomniała mu Lessa, oburzona nakrytykę Weyrów. - Bez obrazy, Władczyni Weyru, F'larze, F'norze - powiedziałSangel mamrocząc i niezbyt subtelnie maskując swoje rozdrażnienie. - To jeszcze jeden powód, dla którego mogłobyokazać się zbawienne ćwiczenie młodych umysłów w odkrywaniu nowychsposobów na robienie różnych rzeczy - powiedział Robinton, gładkoodwracając uwagę Sangela. Robinton był ogromnie zadowolony z nastawienia Sangela.Przypominał ostatnio F'larowi i Lessie, że starsi Lordowie Warowni uparcietrwali w przekonaniu, że gdyby jeźdźcy smoków naprawdę się do tegoprzyłożyli, to mogliby spopielić Nici u ich źródła na Czerwonej Gwieździei na zawsze skończyć z zagrożeniem, które przywiązywało ludzi do Warowni.Uznał jednak, że wystarczy napomknąć o tym i szybko zmienił temat. - Mój archiwista, mistrz Arnor, oczy trafi,próbując odcyfrować niszczejące skóry Kronik.Radzi sobie dobrze,ale czasami wydaje mi się, że wcale nie rozumie tego, co ocala, i stąd popełniabłędy przy kopiowaniu zatartych słów.Fandarel też mówił o tymproblemie.Stanowczo uważa, że źródłem niektórych niejasności wtych starych Kronikach jest błędne kopiowanie.No, ale jeżeli mielibyśmykopistów, którzy znaliby się na tym. - Chciałbym, żeby Jaxom trochę się w tym poćwiczył powiedziałLytol. - Miałem nadzieję, że to zaproponujesz. - Nie wycofuj się z oferty, że weźmiesz mojego syna, Lytolu -powiedział Groghe. - No, jeżeli Jaxom. - Nie widzę powodów, żebyśmy nie mieli zastosować obydwurozwiązań - powiedział Robinton.- Tutaj, gdzie Jaxom musi uczyć się kierowaćWarownią, wychowywaliby się chłopcy w jego wieku i o jego randze, ale Jaxomnabywałby również nowych umiejętności z innymi ludźmi, o odmiennej randzei przeszłości. - Po głodzie uczta? - powiedział N'ton tak cichym głosem, żeusłyszeli go tylko Robinton i Menolly.- A mówiąc o ucztach, oto naszhonorowy gość! Jaxom stanął wahaniem w progu, pamiętając na tyle o dobrychmanierach, by oddać zebranym ukłon. - Ruth już się umościł i czuje się dobrze, prawda, Jaxomie?zapytała Lessa życzliwie, gestem przywołując chłopca do swego boku. - Tak, Lesso. - Tu również uporządkowaliśmy rozmaite inne sprawy,krewniaku - ciągnęła dalej uśmiechnąwszy się, kiedy zobaczyła jego pełneniepokoju spojrzenie. - Znasz mojego syna, Horona, czyż nie? Jest w twoim wieku? -zapytał Groghe. Jaxom zaskoczony skinął głową. - No to będzie się tu wychowywał jako twój towarzysz. - I prawdopodobnie jeszcze jacyś inni chłopcy - powiedziałaLessa.- Chciałbyś? Robinton zauważył, jak Jaxom z niedowierzaniem szeroko otwieraoczy, popatrując to na Lessę, to na Groghe'go, to z powrotem na Lytola, naktórym jego spojrzenie zatrzymało się, aż Lytol uroczyście skinął głową
[ Pobierz całość w formacie PDF ]