[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nigdy wiêcej nie wolno ci próbowaæ widzieæ stra¿nika.W twoim charakterze nie le¿y przekroczenie tej równiny, chocia¿ by³em przekonany, ¿e mo¿esz to zrobiæ.Nie mówmy ju¿ o tym wiêcej.To by³a tylko jedna z wielu mo¿liwych dróg.W jego g³osie wyczu³em dziwn¹ ociê¿a³oœæ.– A co mi siê stanie, jeœli jeszcze raz spróbujê widzieæ stra¿nika?– Stra¿nik zabierze ciê ze sob¹ – rzek³.– Z³apie ciê w paszczê, zaniesie na tamt¹ równinê i zostawi tan na zawsze.Oczywiœcie stra¿nik wiedzia³, ¿e to nie w twoim stylu i ostrzeg³ ciê, ¿ebyœ siê trzyma³ zda³a.– Jak myœlisz, sk¹d stra¿nik o tym wiedzia³?Don Juan obrzuci³ mnie d³ugim, nieruchomym spojrzeniem.Chcia³ coœ powiedzieæ, ale zrezygnowa³, jakby nie móg³ znaleŸæ w³aœciwych s³Ã³w.– Twoje pytania zawsze mnie rozbrajaj¹ – powiedzia³ uœmiechaj¹c siê.– Nie myœla³eœ, zanim zada³eœ mi to pytanie, prawda?Zaprotestowa³em i przyzna³em, ¿e zadziwia mnie, sk¹d stra¿nik zna moje usposobienie.Don Juan powiedzia³ z dziwnym b³yskiem w oku:– A ty przecie¿ nawet nie wspomnia³eœ mu o swoim charakterze, prawda?Ton jego g³osu by³ tak komiczny, ¿e obaj rozeœmialiœmy siê.Po chwili jednak don Juan powiedzia³, ¿e stra¿nik jako opiekun, obserwator œwiata, zna wiele sekretów, a brujo ma prawo je poznaæ.– To jeden ze sposobów, dziêki którym brujo w koñcu zaczyna widzieæ – powiedzia³.– Lecz nie bêdzie to twoj¹ domen¹, wiêc nie ma co o tym mówiæ.– Czy palenie jest jedynym sposobem, ¿eby widzieæ stra¿nika? – zapyta³em.– Nie.Mo¿na go równie¿ widzieæ bez tego.Mnóstwo ludzi to potrafi.Ja wolê dymek, poniewa¿ jest bardziej efektywny i mniej niebezpieczny.Kiedy próbuje siê widzieæ stra¿nika bez pomocy dymku, mo¿na nie zd¹¿yæ zejœæ mu z drogi.W twoim przypadku stra¿nik ostrzeg³ ciê, odwracaj¹c siê ty³em, ¿ebyœ móg³ zobaczyæ nieprzyjazny dla ciebie kolor.Potem odszed³, a kiedy wróci³, ty ci¹gle tam by³eœ, wiêc zaatakowa³ ciê.Ty jednak by³eœ na to przygotowany i uskoczy³eœ.Dymek zapewni³ ci ochronê, której potrzebowa³eœ.Gdybyœ uda³ siê do tamtego œwiata bez jego pomocy, nie by³byœ w stanie wyzwoliæ siê z uœcisku stra¿nika.– Dlaczego?– Twoje ruchy by³yby zbyt wolne.¯eby prze¿yæ w tamtym œwiecie, trzeba byæ szybkim jak b³yskawica.Pope³ni³em b³¹d, wychodz¹c z pokoju, ale chcia³em, ¿ebyœ przesta³ gadaæ.Jesteœ gadu³¹, wiêc mówisz nawet wtedy, kiedy nie chcesz.Gdybym by³ wtedy z tob¹, poci¹gn¹³bym ciê za g³owê do góry.Ty sam skoczy³eœ, co by³o nawet lepsze.Ja jednak a¿ tak nie ryzykowa³bym, ze stra¿nika nie mo¿na sobie ¿artowaæ
[ Pobierz całość w formacie PDF ]