[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.On mnie nie dosięgnie.Na pewnozauważyliście, że wszędzie rozplenia się zieleń - dodał, jakby chcąc zmienićtemat. F'lar skrzywił się. - Nie tylko to zauważyliśmy.Fax wprowadza odmienneobyczaje. - W swoim postępowaniu kieruje się jedynie wojskowymizasadami.Sąsiedzi jego zbroili się, podczas gdy on podbił ich zdradą.Pamiętajo tym.I jeszcze jedno - Lytol wskazał palcem na schronienie - jawnie drwi zopowieści o Niciach.Szydzi z harfiarzy, mówi, że prawią dyrdymały, a ze starychballad kazał usunąć fragmenty mówiące o smokach.Nowe pokolenie wychowa się bezwiedzy o obowiązkach, tradycji i ostrożności. F'lara nie zdziwiło to, co tu usłyszał, choć zaniepokoiłogo bardziej niż wszystko inne.Co gorsza, także inni zaczęli wątpić w słowaharfiarzy, a Czerwona Gwiazda pojawiła się już na niebie.I niedługo nadejdzieczas, gdy mieszkańcy Pernu zaczną histerycznie bać się zagrożenia. - Czy patrzyłeś wczesnym porankiem na niebo.- spytałF'nor złowieszczym głosem. - Patrzyłem - wydyszał Lytol ochrypłym, zduszonym szeptem.- Patrzyłem.- z piersi jego wydarł się jęk.Odwrócił twarz.Idźcie już -powiedział przez zaciśnięte zęby. F'lar szybko wyszedł z pokoju.F'nor podążył za nim.Spokojnym krokiem przeszli przez izbę i wyszli na zewnątrz, w oślepiający blasksłonecznego światła. - Tyle samo czasu będziemy musieli poświęcić na pobyt winnych izbach - oznajmił F'lar. - Żyć bez smoka.- wymamrotał ze współczucia F'nor.Rozmowa z Lytolem wywarła na nim przygnębiające wrażenie. - Nie ma innego sposobu, by znaleźć odpowiedniąkandydatkę.I wiesz o tym doskonale - zmusił swój głos, by nabrał surowegotonu.następny
[ Pobierz całość w formacie PDF ]