[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Obok jęczał Osima, a Leonid klął.Ta fala przeciążeń byłanajsłabsza, krążowniki wyemitowały ją tuż przed zniszczeniem i najwidoczniej ichdziała nie miały już wtedy pełnej mocy.Jestem przekonany, że oni sami wiedzielio wyczerpaniu zasobów energii grawitacyjnej i starali się po prostu nasstaranować, unicestwić nas i siebie w zderzeniu czołowym. Druga fala przeciążeń była za to tak potężna, żezabrakło mi powietrza w płucach nawet na jęk.Leonid straciłprzytomność, z jego ust wydobywał się przedśmiertny, jak mi się wydawało,charkot.Jedynie Olga, wczepiwszy się w poręcze fotela, potrafiła ustrzec sięprzed omdleniem.Wiedziała, że musi być przytomna i zachowałaprzytomność. - Olgo! - wychrypiałem starając sięunieść.Olgo, trzeciego uderzenia. - Trzymajsię, Eli! - krzyknęła tracąc oddech.Trzymajcie się, przyjaciele.Zaraz ichzniszczymy! Trzecia fala przeciążeń runęła na nas wchwili, kiedy rozpadła się przeklęta planeta.Ogromna tarcza rozjarzyła się wobszarze nadświetlnym i natychmiast rozprysnęła na strzępy, by po chwilizamienić się w mgławicę.W przestrzeni optycznej zobaczyliśmy gigantycznąeksplozję, gejzer płomieni tryskający z wnętrza planety.Olgaprecyzyjnie obliczyła salwę i wystrzeliła ją w odpowiedniej chwili.Wszystko skończyło się w ułamku sekundy.Okropna planeta, zagradzająca namswymi gigantycznymi mechanizmami grawitacyjnymi wyjście ze skupiskagwiezdnego, przestała istnieć.Na jej miejscu rozwarła się nowa jama w pustce,dziura w przestrzeni kosmicznej.Ostatnią rzeczą, jaką ujrzałem, zanim straciłemprzytomność od trzeciego ciosu grawitacyjnego, który spadł zbyt późno, abyuratować Niszczycieli, był obraz odrzuconej daleko w bok, zamienionejw czerwony punkcik Groźnej na tle czystego nieba, połyskującego dalekimigwiazdami.Dostrzegłem jeszcze wspanialszą Drogę Mleczną.Zrozumiałem, żeuciekliśmy z gwiezdnego więzienia, które omal nie stało się naszym grobem.następny
[ Pobierz całość w formacie PDF ]