[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Jason odzyskał przytomność i sprawność umysłową dopiero napokładzie "Argo".Tylko dwaj członkowie załogi ucierpieli tak mocno - on i Gryf:Ale Gryf był jeszcze młody Pyrrusanie dorośleli szybciej niż większość ludzi,ale fizjologii nie da się za bardzo oszukać.Nie do końca ukształtowany organizmplus młodzieńcze nieumiarkowanie we wszystkim.Gryf zjadł i wypił niemal tylesamo co cała reszta razem wzięta.A Jason.Czego się można spodziewać poprzybyszu, rozłożyłby ręce Pyrrusanin.Sam Jason miał inne zdanie w tej sprawie.Na razie nie spieszył się z wygłaszaniem: pomysł musiał dojrzeć.Uważał, żepowodem jego wpadki jest nadwrażliwość psychiczna espera, a poza wszystkimwyczuwał tu świadome działanie zmierzające do usunięcia z gry właśnie jego.Aleczyj to był plan? Najważniejsze pytanie, które pozostawało na razie bezodpowiedzi.Musi zlokalizować złoczyńcę. Teca bardzo łatwo i prosto wyjaśnił, co się właściwie stało.Kilka magicznych owoców zabrał ze sobą i wraz z Brucco tym razem zbadali jedokładnie.Sok kuromago zawierał, jak się okazało, końską dawkę bardzo mocnegopsychodelicznego halucynogenu z grupy lizerdów, zakamuflowanego biochemiczniejako nieszkodliwy złożony związek molekularny. - Kto mógł coś takiego sprokurować?! - zawołał zaskoczonyArchie. - Przyroda, ewolucja - spokojnie odpowiedział Brucco. - Oj, nie wierzę - oponował młody astrofizyk, ale nie sprzeczałsię z doświadczonym biologiem. Co się tyczy aspektu społecznego, sprawa była jeszcze prostsza.Elesdianki nie rozmnażały się ludzkim sposobem, podział komórki jajowejinicjowany był za pomocą substancji zawartych w owocach kuromago.Partenogeneza.Na tym nie koniec wszystkie kobiety planety były nieuleczalnie chore, zatrutetoksynami i żyły właściwie tylko dzięki psychodelikom.Nic dziwnego, że w ich oddawna irracjonalnym świecie ataki histerycznego zachwytu i miłości dowszystkiego zmieniały się w ataki nienawiści, niekontrolowanego strachu isadystycznego dążenia do cięcia i szarpania żywego ciała. Clif, nieodrodny syn swojej planety, proponował zrzucićplanetarną bombę na przeklęte miasto narkomanek - lesbijek. - Należy takie potwory niszczyć jak szkodliwe owady, wypalaćniczym pyrrusańską florę, wybijać jak kolcoloty! - gorączkował się. - Ależ nie - odpowiedział mu zmęczonym tonem Kerk.Nawetpyrrusańską florę, jak się okazało, lepiej jest zachować, a tu mamy przecież doczynienia z ludźmi.Ty sobie zrzucisz bomby, a kto się będzie tłumaczył naposiedzeniu Komisji do spraw Człowieka w Lidze Światów? Ty? Czy może wujek Kerkpoleci tam z podwiniętym ogonem? Nie wolno, bracie, tępić ludzi jak owady.Niewolno.Tu trzeba trochę pomyśleć.Jason też ci to powie.Dobrze mówię, Jasonie? - Nad czym się tu zastanawiać? - rzucił Gryf, nie czekając nasłowa Jasona.- Kobiety trzeba ewakuować, a świństwo, którym nas nafaszerowały,wykorzenić co do sztuki. - Może to jakieś wyjście - w zadumie powiedział Brucco.Ale nicnie jest takie proste, jak ci się wydaje, Gryfie. - A co najważniejsze - przerwał mu Stan - nie mamy teraz na toczasu. - Właśnie! - poparła go Meta.- Wesolutki glob sobie wybraliśmyna pierwszy kontakt, nie ma co.Jeśli tak dalej pójdzie, możemy nigdy niedotrzeć do błogosławionej ziemi Agreasy.A właśnie, gdzie jest mapa, którądostał Jason? - Tu - powiedział Stan, wskazując rożek chusteczki do nosasterczący mu z kieszeni.- Po tym kuromago dostałem potwornego kataru, nic niepomaga.Teca powiedział, że to hiperalergia i że niedługo się skończy.A tkaninaświetnie się nadaje na chusteczki, miękka taka i w ogóle. - Nie rozumiem - pokręciła głową Meta. - Zupełny kit, a nie mapa - wyjaśnił Stan i kichnął.następny
[ Pobierz całość w formacie PDF ]