[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Takiœ zawziêty?- Ka¿dy niech bêdzie przy swoim.A ja, jakom sobie obieca³, tak i do Turek bym za nim pojecha³.Ju¿ nie mo¿e inaczej byæ.A teraz ja z jegomoœci¹ do Tarnopola pojadê, a potem na wesele.Ale czemu to jegomoœæ do Baru na Tarnopol jedzie? W¿dyæ to nie po drodze.- Bo muszê chor¹gwie odprowadziæ.- Rozumiem, mój jegomoœæ.- Teraz daj co zjeœæ - rzek³ pan Skrzetuski.- Ju¿ ja o tym myœla³em.Brzuch to grunt.- Zaraz po œniadaniu ruszymy.- To i chwa³a Bogu, choæ koniska mam zmizerowane okrutnie.- Ka¿ê ci daæ powodnego.Bêdziesz ju¿ na nim jeŸdzi³.- Dziêkujê pokornie jegomoœci ! - rzek³ Rzêdzian uœmiechaj¹c siê z zadowoleniem na myœl, ¿e licz¹c trzosik i pas kropiasty, trzeci to ju¿ go dar spotyka
[ Pobierz całość w formacie PDF ]