[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Severn.Może to przewodnicząca Meina Gladstone, dźwigająca na swoich barkachodpowiedzialność za całą Hegemonię? A może inni pielgrzymi? Może M.Silenus,który, jak twierdzisz, nie chcąc sprzeniewierzyć się swej poezji wciąż cierpikatusze na drzewie Chyżwara? Albo M.Lamia, która straciła tak wiele niewyrzekając się miłości? M.Weintraub, cierpiący z powodu dylematu Abrahama.anawet jego córka, która wróciła do dziecięcej niewinności.A może konsul. - Konsula widzę raczej w roli Judasza niż Chrystusa -zaprotestowałem.- Zdradził Hegemonię, a także Intruzów, pomimo pokładanej w nimogromnej wiary. - Z tego co mówił Paul, konsul działał zgodnie z własnymprzekonaniem, wierny pamięci babki Siri.- Starszy z mężczyzn uśmiechnął się.-Ponadto w tej grze rzeczywiście bierze udział sto miliardów graczy.Bóg niewybrał Heroda, Poncjusza Piłata czy cesarza Augusta jako narzędzie w swoichrękach.Wybrał tylko nieznanego syna nieznanego cieśli w jednym z najbardziejzagubionych zakątków Imperium Rzymskiego. - To prawda - przyznałem wstając i spacerując po mozaikowejpodłodze naprzeciw ołtarza.- Ale co teraz? Ojcze, musisz udać się ze mną naspotkanie z Meiną Gladstone.Ona wie o waszej pielgrzymce.Może twoja historiapomoże uniknąć totalnej rzezi, która nam zagraża. Ojciec Dure także wstał.Splótł ramiona na piersiach i podniósłoczy ku górze, jakby spodziewał się znaleźć tam rozwiązanie nurtujących goproblemów i wątpliwości. - Myślałem o tym - rzekł.- Ale nie sądzę, by należało zaczynaćwłaśnie od tego.Muszę udać się na Bożą Knieję, by pomówić z odpowiednikiempapieża templariuszy - Prawdziwym Głosem Drzewoświata. Zamymałem się nagle. - Na Bożą Knieję? A jaki to ma związek z naszymi sprawami? - Mam przeczucie, że templariusze stanowią klucz do pewnychbrakujących elementów tej szarady.Mówiłeś, że Het Masteen nie żyje.MożePrawdziwy Głos wyjaśni nam, jakie nadzieje wiązali z tą pielgrzymką.Możepoznamy historię Masteena.Był przecież jedynym z całej siódemki, który nieujawnił, co łączy go z Hyperionem. Ruszyłem ponownie, przyśpieszając kroku i starając sięzapanować nad wzbierającym we mnie gniewem. - Mój Boże, Dure.Nie mamy czasu na zaspokajanie ciekawości.Zostało tylko - skonsultowałem się z komlogiem - półtorej godziny do chwili, gdyrój inwazyjny Intruzów zaatakuje system Bożej Kniei.To, co tam się terazdzieje, musi przypominać pożar w domu wariatów. - Być może, ale i tak się tam wybieram.Dopiero później pomówięz Meiną Gladstone.Może zgodzi się, abym powrócił na Hyperiona. Przytaknąłem, mając jednak poważne wątpliwości, czyprzewodnicząca zdecyduje się narazić na niebezpieczeństwo tak cenną dla siebieosobę. - A więc ruszamy - rzekłem odwracając się w stronę, gdziespodziewałem się znaleźć wyjście. - Chwileczkę.Powiedziałeś, że czasami potrafisz."śnić" opielgrzymach wcale nie śpiąc.To jakiś trans, prawda? - Tak mi się wydaje. - A więc spróbuj zobaczyć, co teraz się z nimi dzieje, M.Severn. Popatrzyłem na niego zaskoczony. - Tutaj? Teraz? Dure wskazał krzesło. - Proszę.Muszę wiedzieć, jaki jest los moich przyjaciół.Pozatym te informacje mogą okazać się bezcenne w trakcie rozmów z Prawdziwym Głosemoraz M.Gladstone. Pokręciłem głową, ale mimo wszystko usiadłem. - Nic może z tego nie wyjść. - Przecież niczego nie ryzykujemy. Przyznałem mu rację, przymknąłem oczy i odchyliłem się wniezbyt wygodnym krześle.Miałem świadomość obecności obu kapłanów, czułem lekkizapach kadzidła i deszczu, słyszałem dźwięki spotęgowane ogromem bazyliki
[ Pobierz całość w formacie PDF ]