[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Teraz, zupełnie już wyzuta z sił, padła na kanapę, usiłując oniczym nie myśleć i pozwalając podświadomości przebić się przez dżunglę powstałąw jej umyśle.Zdrzemnęła się i od razu zaczęła śnić. Nagle usiadła i zanim jeszcze otworzyła oczy, sięgnęła dokomlogu na nadgarstku. - Sedeptro! Niech generał Morpurgo i admirał Singh zameldująsię u mnie za trzy minuty. Weszła do przylegającej do gabinetu łazienki, wzięła szybki,chłodny prysznic i włożyła świeże ubranie: oficjalny welwetowy uniformprzepasany złoto - czerwoną szarfą łączoną złotą spinką w kształcie symboluHegemonii.Strój uzupełniła kolczykami pochodzącymi jeszcze ze Starej Ziemi orazbransoletką z topazami mieszczącą komlog, podarowaną jej dawno temu przezsenatora Byrona Lamię.Wróciła do gabinetu akurat na czas, by powitać obuwojskowych. - M.przewodnicząca, wybrałaś bardzo nieodpowiednią porę zacząładmirał Singh.- Właśnie rozpoczęła się analiza kompletnych danych z MareInfinitus i mieliśmy zająć się rozlokowaniem sił przed obroną Asquitha. Meina Gladstone uaktywniła prywatny portal i skinęła na obumężczyzn, by podążyli za nią. Singh popatrzył dookoła, gdy znaleźli się pośród złotych traw,pod brązowymi chmurami. - Kastrop - Rauxel - rzekł.- Krążyły plotki, że poprzedniaadministracja zleciła Armii-kosmos zbudowanie tu prywatnego transmitera. - Został przyłączony do Sieci za czasów przewodniczącegoYevshensky'ego - wyjaśniła Meina Gladstone.Machnęła ręką i portal zniknął.-Stwierdził, że potrzebuje miejsca, które znajdzie się poza zasięgiemTechnoCentrum. Morpurgo spojrzał niespokojnie na odległą ścianę chmur, przedktórej frontem krążyły kuliste pioruny. - Żadne miejsce nie jest w pełni bezpieczne przed infiltracjąCentrum.Już wspominałem admirałowi o naszych podejrzeniach. - To nie podejrzenia, to są fakty - stwierdziła przewodnicząca.Poza tym wiem, gdzie znajduje się TechnoCentrum. Obaj żołnierze zareagowali tak, jakby trafił ich któryś zpiorunów. - Gdzie? - zapytali jak na komendę. Przewodnicząca zaczęła chodzić w tę i z powrotem.Jej krótkie,siwe włosy zdawały się świecić w przesyconym elektrycznością powietrzu. - W sieci transmiterów.Między portalami.Sztuczne Inteligencjeżyją w pseudoświatach osobliwości jak pająki na pajęczynie.I to my właśnie jądla nich utkaliśmy. Generał pierwszy odzyskał mowę: - Mój Boże! - wyszeptał.- Co teraz zrobimy? Mamy niecałe trzygodziny, do chwili gdy eskortowiec z bronią Centrum na pokładzie znajdzie się wprzestrzeni kosmicznej Hyperiona. Meina Gladstone wyjaśniła im dokładnie, jaki plan zamierzazrealizować. - To niemożliwe - rzekł Singh; nerwowo szarpiąc swą krótkoprzyciętą brodę.- Po prostu niemożliwe. - Nie - zaprotestował Morpurgo.- To ma szanse powodzenia.Iwystarczy nam czasu.A dodatkowo biorąc pod uwagę chaos, jaki występuje wruchach floty w ciągu dwóch ostatnich dni. Admirał pokręcił głową. - Z logistycznego punktu widzenia niewykluczone, że to możliwe.Ale przeczy temu racjonalizm.Nie, to niewykonalne.Przewodnicząca podeszła doniego. - Kushwancie - powiedziała miękko, zwracając się do niego poimieniu po raz pierwszy od czasów, kiedy ona była młodym senatorem, a on jeszczemłodszym komandorem Armii-kosmos - nie pamiętasz, jak senator Lamia skontaktowałnas ze Stabilnymi? Ze Sztuczną Inteligencją imieniem Ummon? Pamiętacie jego dwascenariusze zdarzeń: jeden, w którym zapanuje tylko chaos, i drugi, mówiący oniemal pewnym zniszczeniu ludzkości? Singh spuścił wzrok. - Moim obowiązkiem jest służba Armii i Hegemonii. - Oboje służymy jednemu - warknęła przewodnicząca.- Ludzkości. Admirał uniósł ręce z zaciśniętymi w pieści dłońmi, jakby chcącbronić się przed niewidzialnym przeciwnikiem
[ Pobierz całość w formacie PDF ]