[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.przyznał konsul.- Podejrzewam, że jakiś Chyżwari opowieści o nim towarzyszyły nam od zawsze. Theo Lane, jak zwykle z zakłopotaną miną, odchrząknął i odezwałsię cicho: - Patrzcie co znalazłem pośród bagaży złożonych u podnóżaSfinksa.- Pokazał trójstrunowy instrument, z długim gryfem i barwnymi rysunkamina pudle rezonansowym.- To gitara? - Bałałajka - wyjaśniła Brawne.- Należała do ojca Hoyta. Konsul sięgnął po instrument i zagrał na nim kilka akordów. - Znacie tę piosenkę? Zagrał kolejnych kilka dźwięków. - Jakaś świńska przyśpiewka? - palnął poeta. Dyplomata pokręcił głową. - To musi być coś starego - stwierdziła dziewczyna. - Wydaje mi się, że to "Gdzieś ponad tęczą" - rzekł wolnoMelio. - To musi być coś nie z moich czasów - mruknął Theo Lane. - Skomponowano ją, zanim się urodziliśmy - wyjaśnił konsul.Chodźcie.Przez drogę nauczę was słów. Idąc ramię przy ramieniu w ciepłych promieniach słońca,próbując chórem śpiewać coraz to dłuższe fragmenty piosenki, wspinali się pozboczu ku czekającemu statkowi.następny
[ Pobierz całość w formacie PDF ]