[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Na widok kurków i prysznica ka¿dy rzygacz zacz¹³by radoœnie parskaæ.Zdawa³o siê strasznie nie na miejscu, ¿e coœ takiego dominuje nad central¹ dowodzenia statku kosmicznego.Drugi oficer zbli¿y³ siê do wanny z zawziêt¹ min¹ cz³owieka, który doskonale zdaje sobie z tego sprawê.- Panie kapitanie! - wrzasn¹³ przez zaciœniête zêby.Jest to bardzo trudna sztuczka, ale przez lata doprowadzi³ j¹ do perfekcji.Zza krawêdzi monstrualnej wanny wy³oni³a siê pucu³owata przyjazna twarz i przyjazne, pokryte pian¹ ramiê.- O, drugi, witam - przywita³ oficera kapitan.Zamacha³ radoœnie g¹bk¹.- Co s³ychaæ?Drugi zap³on¹³ jeszcze wiêksz¹ chêci¹ bycia oœrodkiem zainteresowania.- Przyprowadzi³em jeñców, których zlokalizowa³em w ³adowni numer siedem, panie kapitanie!Ford i Artur odchrz¹knêli z za¿enowaniem.- Eee.czeœæ - rzucili chórem.Kapitan obdarowa³ ich promiennym uœmiechem.„A wiêc drugi naprawdê wytrzasn¹³ sk¹dœ jeñców - pomyœla³.- Na pewno siê cieszy.To mi³e, ¿e czasem ludziom udaje siê robiæ to, na czym siê najlepiej znaj¹”.- Czeœæ wam! - odezwa³ siê.- Wybaczcie, ¿e nie wstajê, ale muszê siê szybko wyk¹paæ.No to dla wszystkich ¿insto nikem! Niech pan zajrzy do lodówki, pierwszy!- Tak jest, panie kapitanie.Jest czymœ niezwyk³ym i nikt dok³adnie nie wie, jakie przypisywaæ temu znaczenie, ¿e oko³o 85% znanych œwiatów w Galaktyce, zarówno prymitywnych, jak i wysoko rozwiniêtych, wymyœli³o koktajl o nazwie ¿insto nikem - albo d¿ii-N’Z-TO’N-ykem, albo d¿yngs-to-nikkiem, albo jakiœ inny z ponad tysi¹ca wariantów tego samego fonetycznego tematu.Koktajle nie s¹ takie same - siêgaj¹ od silvoviañskiego czinsto/mnikiem, czyli zwyk³ej wody podawanej w temperaturze wy¿szej o kilka stopni od pokojowej, a¿ po gagrakakañskiego szijn-stonik-M, zabijaj¹cego krowê z odleg³oœci stu metrów.Jedyne, co ³¹czy wymienione koktajle, oczywiœcie poza brzmieniem nazwy, jest to, ¿e wszystkie zosta³y odkryte i nazwane, zanim dany œwiat nawi¹za³ kontakt z innymi œwiatami.Co pocz¹æ z tym faktem? Istnieje sam w sobie, nie ma ¿adnego kontekstu.Nie jest dyskutowany w teoriach lingwistów strukturalnych, a mimo to istnieje dalej.Starzy lingwiœci strukturalni bardzo siê z³oszcz¹, kiedy m³odzi lingwiœci strukturalni siê nim zajmuj¹.M³odych lingwistów strukturalnych niezmiernie to wzburza i nie chodz¹ spaæ do póŸna w nocy, s¹ bowiem przekonani, ¿e lada chwila odkryj¹ coœ wielkiego.Efektem jest przedwczesne starzenie siê, a nowi starzy lingwiœci strukturalni s¹ jeszcze bardziej Ÿli na m³odych.Lingwistyka strukturalna to zaciekle sk³Ã³cona i nieszczêœliwa dziedzina nauki, wielu jej zwolenników spêdza wiele za wiele nocy na topieniu swych problemów w ³iski z wodomsodowom.Drugi oficer sta³ przed wann¹ i dr¿a³ z rozczarowania.- Nie chce pan przes³uchaæ jeñców, panie kapitanie? - pisn¹³.Kapitan spojrza³ na niego rozbawiony.- Dlaczego, na Golgafrincham, mia³bym ich przes³uchiwaæ?- Aby wydobyæ z nich informacje, panie kapitanie! Aby dowiedzieæ siê, sk¹d przybywaj¹!- Nie, nie, nie.Myœlê, ¿e wpadli po prostu na dwa czy trzy ¿inysto nikem.- Ale¿ panie kapitanie, to moi jeñcy! Muszê ich przes³uchaæ!Kapitan patrzy³ z pow¹tpiewaniem.- Jeœli pan musi, proszê spytaæ, czego siê napij¹.Oczy drugiego b³ysnê³y twardo, zimno.Powoli podszed³ do Forda i Artura.- Œwietnie, ³obuzy - warkn¹³.- Robale.- pchn¹³ Forda zabójcomatem.- Spokojnie, drugi - przyjaŸnie skarci³ go kapitan.- Czego siê napijecie?!!!!! - wrzasn¹³ drugi.- No, myœlê, ¿e ¿insto nikem brzmi nieŸle - odpar³ Ford.- Co ty na to, Artur?Artur zamruga³ zdezorientowany.- Co? Och, eee.poproszê.- Z lodem czy bez?!! - warkn¹³ drugi.- Poproszê z lodem - odpar³ Ford.- Z cytryn¹?!!- Bardzo proszê - doda³ Ford.- Macie mo¿e takie ciasteczka, wie pan, z serem?- Ja tu zadajê pytania!!! - wydar³ siê drugi, dr¿¹c jak przed atakiem apopleksji.- No, no, drugi.- wtr¹ci³ ³agodnie kapitan.- Tak jest?- Zmyj siê st¹d, dobrze? B¹dŸ grzecznym ch³opcem, w³aœnie próbujê siê trochê odprê¿yæ.Oczy drugiego siê zwêzi³y.W bran¿y krzykaczy i zabójców zjawisko to znane jest pod nazw¹ „lodowatych szparek”, przy czym chodzi chyba o zrobienie takiej miny, by przeciwnik zacz¹³ myœleæ, ¿e zgubi³o siê okulary lub walczy siê z sennoœci¹.Jest do dziœ nie wyjaœnione, dlaczego ma to wywo³ywaæ strach.Podszed³ do kapitana, jego (znaczy siê, drugiego) usta by³y jedynie w¹sk¹, cienk¹, prost¹ kresk¹.Te¿ trudno zrozumieæ, dlaczego uwa¿a siê to za agresywne.Wêdruj¹c przez d¿unglê na planecie Traal i spotkawszy ¿ar³ocznego ¿uka paplacza, bardzo szczêœliwym zbiegiem okolicznoœci by³oby zobaczenie w miejscu, gdzie ma paszczê, cienkiej prostej kreski, a nie tego co zwykle: szeroko rozdziawionej masy kapi¹cych trucizn¹ zêbów
[ Pobierz całość w formacie PDF ]