[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Naj¿ywotniejsze prawdy p³yn¹ od martwych mêczenników.Mnisi mimo woli rozpropagowali herezje Sartoriirwrasza, które pad³y na podatny grunt.W ci¹gu paru dni sami mnisi mieli siê znaleŸæ pod gradem kamieni.Do takiego sza³u przywiod³a ludzi wymowa objawieñ Sartoriirwrasza, z której sam ich objawiciel nie zdawa³ sobie sprawy.Jego s³uchacze musieli prêdzej czy póŸniej spojrzeæ na to wszystko przez pryzmat swej wiary, do czego Sartoriirwrasz nie by³ zdolny, nigdy nie maj¹c zrozumienia dla uczuæ bliŸnich.Nagle zobaczyli, jak od dawna têpiona przez Koœció³ pog³oska staje siê nag¹ prawd¹.Wszelka m¹droœæ istnia³a od pocz¹tku œwiata.Oni sami, a przed nimi ich ojcowie, spêdzili ¿ycie na oddawaniu boskiej czci Akhanabie, który by³ fagorem.Zanosili mod³y do jednej z tych bestii, na które polowali."Nie pytaj wiêc, czy jestem cz³owiekiem, czy zwierzêciem, czy kamieniem" - sta³o w Piœmie Œwiêtym.Teraz tê wygodn¹ enigmê zast¹pi³a trywialna rzeczywistoœæ.Ich wychwalany bóg, bóg spajaj¹cy polityczny system, by³ po prostu ancipit¹.Co teraz ludzie winni odrzuciæ, aby ich ¿ycie sta³o siê mo¿liwe do zniesienia? Nieznoœn¹ prawdê? Czy religiê nie do zniesienia? Nawet pa³acowa s³u¿ba zaniedbywa³a swoje obowi¹zki, zadaj¹c sobie pytanie: czy jesteœmy niewolnikami niewolników? Panowie prze¿ywali duchowe za³amanie.Panowie, jak to panowie, przyjmowali za naturalny porz¹dek rzeczy to, ¿e s¹ panami.Naraz planeta zmieni³a siê w inny œwiat - œwiat, gdzie panowie byli niemal¿e przyb³êdami, i to podejrzanej konduity.Rozgorza³y gor¹ce dyskusje.Wielu wiernych ca³kowicie odrzuca³o hipotezê Sartoriirwrasza, przed samymi sob¹ udaj¹c, ¿e nie przyjmuj¹ do wiadomoœci tego steku k³amstw.Lecz inni wierni, jak zwykle w takich sytuacjach, podpisywali siê pod ni¹ i dopisywali do niej, i nawet twierdzili, ¿e prawda by³a im znana przez ca³y czas.Pog³êbia³y siê duchowe mêki.Sayrena Stunda interesowa³a jedynie praktyczna strona religii.Wiara nie by³a dlañ czymœ ¿ywym, jak dla JandolAnganola.Obchodzi³a Stunda tylko w roli366oliwy do smarowania mechanizmu jego w³adzy.Niespodziewanie wszystko stanê³o pod znakiem zapytania.Nieszczêsny król oldorandzki spêdzi³ resztê popo³udnia zaszyty w komnacie królowej ma³¿onki, gdzie raje szczebiota³y mu nad g³ow¹.Co chwila wysy³a³ Bathkaarnetkê, by spróbowa³a siê dowiedzieæ, gdzie te¿ mo¿e byæ Milua Tal, albo przyjmowa³ goñców z wieœciami o w³amaniach do sklepów i walnej bitwie toczonej w jednym z najstarszych klasztorów.- Nie mamy ¿o³nierzy - biadoli³ Sayren Stund.- Ani wiary - rzek³a królowa ma³¿onka z niema³ym zadowoleniem.- Potrzebujesz jednego i drugiego do utrzymania porz¹dku w tym okropnym mieœcie.- A JandolAnganol pewnie wzi¹³ i zwia³, ratuj¹c g³owê.Powinien zaczekaæ na egzekucjê syna.Myœl o niej pociesza³a króla do wieczora, do nadejœcia Krispana Mornu.Wygl¹d doradcy œwiadczy³ o istnieniu w nim rezerw chudoœci, o jakie nikt by go nie podejrzewa³.- Wasza Królewska Moœæ - rzek³ Mornu z uk³onem - jeœli siê nie mylê w ocenie obecnej zagmatwanej sytuacji, to prêgierz omin¹³ JandolAnganola.Pod prêgierzem znalaz³a siê nasza wiara.Pozostaje tylko mieæ nadziejê, ¿e popo³udniowa oracja szybko pójdzie w niepamiêæ.Cz³owiek d³ugo nie zdzier¿y w³asnego mniemania o sobie, ¿e jest czymœ gorszym ni¿ fagorze byd³o.Pora chyba jest sposobna, aby siê uwolniæ od JandolAnganola na dobre.W œwietle prawa kanonicznego on nie ma rozwodu, a dziœ rano utarliœmy mu nosa.JandolAnganol to ju¿ przebrzmia³a œpiewka.Przeto powinniœmy usun¹æ go z miasta, zanim zdo³a siê rozmówiæ ze Œwiêtym C'Sarrem - sam czy te¿ za poœrednictwem pos³a Esomberra albo Ulbobega.C'Sarr bêdzie mia³ szerszy problem na g³owie, problem kryzysu wiary.A przy okazji mo¿emy za³atwiæ œlub waszej córki z jakimœ odpowiednim kandydatem.- Och, ja wiem, kogo masz na myœli, Mornu - zaœpiewa³a Bathkaarnetka.W aluzyjnej formie Mornu przypomnia³ Jego Królewskiej Moœci, ¿e Miluê Tal nale¿y czym prêdzej wydaæ za Tayntha Indredda, ksiêcia Pannowalu; w ten sposób uda³oby siê na³o¿yæ ciaœniejszy kaganiec religijny na Oldorando.Kñspan Mornu puœci³ uwagê królowej mimo uszu.- Co Wasza Królewska Moœæ uczyni?- Och, doprawdy, chyba wezmê k¹piel.Gdzieœ z zakamarków swej czarnej szaty Krispan Mornu doby³ kopertê.- Matrassylski raport z tego tygodnia zapowiada, ¿e wkrótce wiele spraw mo¿e stan¹æ tam na ostrzu no¿a.Unndreid M³ot, Plaga Mordriatu, zabi³ siê spadaj¹c z mus³anga podczas jakiejœ utarczki.Dopóki zagra¿a³ Borlien, w stolicy panowa³a jako taka zgoda.Teraz, gdy Unndreid jest martwy, a JandolAnganol daleko.- nie koñcz¹c zdania uœmiechn¹³ siê, jakby pokazywa³ go³e ostrze.- Zaofiarujcie JandolAnganolowi szybki statek, Wasza Królewska Moœæ - dwa,367jeœli trzeba - aby razem ze swoj¹ Fagorz¹ Gwardi¹ co rychlej pop³yn¹³ sobie Valvoralem do domu.Mo¿e siê zgodziæ.Postraszcie go, ¿e mamy tutaj trudn¹ do opanowania sytuacjê i ¿e jeœli nie zabierze st¹d swych bezcennych zwierz¹t, to bêd¹ z nich jatki.On siê przechwala tym, ¿e zawsze p³ynie z pr¹dem rzeki.Dopilnujemy, aby rzeczywiœcie pop³yn¹³.Sayren Stund otar³ czo³o, rozwa¿aj¹c ca³¹ sprawê.- JandolAnganol nigdy nie przyjmie takiej dobrej rady ode mnie.Niech jego przyjaciele przed³o¿¹ mu tê propozycjê.- Jego przyjaciele?- Tak, tak, jego pannowalscy przyjaciele
[ Pobierz całość w formacie PDF ]