[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Nie zrozumiaa mnie.Nie myl jej przebagiwa ani przekupywa.Jestem jej jednak co winien, a kuracja, jakiej ona chce si podda, jest podobno bardzo kosztowna.Chc jej pomóc, to wszystko.- Jeste wikszym gupcem, ni mylaam - Nenneke podniosa koszyk z ziemi.- Kosztowna kuracja? Pomoc? Geralt, dla niej te twoje kamyczki to drobiazg nie warty plunicia.Czy ty wiesz, ile Yennefer potrafi zainkasowa za usunicie ciy u wielkiej damy?- To akurat wiem.Jak i to, ze za wyleczenie bezpod-217GOS ROZSDKU 6noci bierze jeszcze wicej.Szkoda, ze sobie samej nie potrafi pomóc pod tym wzgldem.Dlatego szuka pomocy u innych, take u ciebie._ Jej nikt nie pomoe, to absolutnie niemoliwe.Jest czarodziejk.Jak wikszo magiczek ma zatrofizowane, zupenie niewydolne gonady i to jest nieodwracalne.Nigdy nie bdzie moga mie dziecka.- Nie wszystkie czarodziejki s upoledzone pod tym wzgldem.Wiem co o tym, ty wiesz o tym równie.- Owszem - Nenneke zmruya oczy.- Wiem.- Nie moe by regu co, od czego s wyjtki.Nie serwuj mi aby, prosz, banalnych nieprawd o wyjtkach, które reguy potwierdzaj.Powiedz mi co o wyjtkach jako takich.- O wyjtkach - odrzeka chodno - mona powiedzie wycznie jedno.Ze s.Wicej nic.A Yennefer.Có, niestety, wyjtkiem nie jest.Przynajmniej nie pod wzgldem upoledzenia, o którym mówimy.Bo pod innymi wzgldami trudno o wikszy wyjtek ni ona.- Czarodziejom - Geralt nie przej si chodem ani aluzj - udawao si ju wskrzesza zmarych.Znam udokumentowane przypadki.A wskrzeszanie zmarych jest trudniejsze ni cofnicie atrofii narzdów lub organów, jak mi si zdaje.- le ci si zdaje.Bo ja nie znam ani jednego udokumentowanego, w peni udanego przypadku cofnicia atrofii lub regeneracji gruczoów dokrewnych.Geralt, wystarczy ju, to ju zaczyna przypomina konsylium.Ty si na tym nie znasz, ja si znam.I jeeli ci mówi, ze Yennefer zapacia za pewne zdolnoci utrat innych, to tak jest.- Jeeli to a tak oczywiste, nie rozumiem, dlaczego ona wci stara si.- Ty bardzo mao rozumiesz - przerwaa kapanka.- Cholernie mao.Przesta przejmowa si dolegliwociami Yennefer, pomyl o wasnych.Twój organizm tez poddano zmianom, które s nieodwracalne.Dziwisz si jej, a co powiesz o sobie samym? Dla ciebie te powinno by oczywiste, e nigdy nie bdziesz czowiekiem, a przecie cigle218Andrzej Sapkowskistarasz si nim by.Popeniajc ludzkie bdy.Bdy, których wiedmin popenia nie powinien.Opar si o cian jaskini, otar pot z brwi.- Nie odpowiadasz - stwierdzia fakt Nenneke, umiechajc si lekko.- Nie dziwi si.Nieatwo dyskutuje si z gosem rozsdku.Ty jeste chory, Geralt.Jeste niepenosprawny.le reagujesz na eliksiry.Masz przyspieszone ttno, zwolnion akomodacj oka, opónione reakcje.Nie wychodz ci najprostsze Znaki.I ty chcesz rusza na szlak? Ty musisz si leczy.Konieczna jest terapia.A przed ni trans.- To dlatego przysaa do mnie Iol? W ramach terapii? Dla uatwienia transu?- Gupi jeste!- Nie a tak.Nenneke odwrócia si, wsuna rce pomidzy misiste odygi nie znanych wiedminowi pnczy.- No, niech ci bdzie - rzeka swobodnie, - Tak, przysaam j do ciebie.W ramach terapii.I powiem ci, e si udao.Duo lepiej reagowae nazajutrz.Bye spokojniejszy.Oprócz tego Iola te potrzebowaa terapii.Nie zo si.- Nie zoszcz si na terapi ani na Iol.- Ale na gos rozsdku, który syszysz? Nie odpowiedzia.- Konieczny jest trans - powtórzya Nenneke, obrzucajc wzrokiem swój jaskiniowy ogródek.- Iola jest gotowa.Nawizaa z tob kontakt fizyczny i psychiczny.Jeeli chcesz wyjeda, zróbmy to dzi w nocy.- Nie.Nie chc.Zrozum, Nenneke, w transie Iola moe zacz wieszczy.Prorokowa, czyta przyszo.- O to wanie chodzi.- Wanie.A ja nie chc zna przyszoci.Jak mógbym robi to, co robi, gdybym j zna? Zreszt, ja j i tak znam.- Jeste pewien? Nie odpowiedzia.- No, dobrze - westchna.- Chodmy ju.Aha, Geralt? Nie chc by niedyskretna, ale powiedz mi.Powiedz, jak wycie si poznali? Ty i Yennefer? Jak to si zaczo?219GOS ROZSDKU 6Wiedmin umiechn si.- Zaczo si od tego, e ja i Jaskier nie mielimy niczego na niadanie i postanowilimy naowi ryb.- Mam rozumie, e zamiast ryby zowie Yennefer?- Opowiem ci, jak to byo.Ale moe po wieczerzy, bozgodniaem nieco.- Chodmy wic.Mam ju wszystko, czego potrzebowaam.Wiedmin ruszy do wyjcia, powiód jeszcze raz wzrokiem po jaskiniowej cieplarni.- Nenneke?- Aha?- Poowa z tgo, co tu masz, to roliny, które nie rosn ju nigdzie na wiecie.Nie myl si, prawda?- Nie mylisz si.Wicej ni poowa.- Czym to wytumaczy?- Jeli powiem, e ask bogini Melitele, pewnie ci to nie wystarczy?- Pewnie nie.- Tak sdziem - Nenneke umiechna si.- Widzisz, Geralt, to nasze jasne soce cigle jeszcze wieci.Ale ju nie tak, jak dawniej.Chcesz, poczytaj sobie ksigi.Jeeli za nie chce ci si traci na to czasu, to moe zadowoli ci wyjanienie, e kryszta, z którego zrobiony jest dach, dziaa jak filtr.Eliminuje zabójcze promienie, których coraz wicej w wietle sonecznym.Dlatego rosn tu roliny, których nigdzie na wiecie dziko rosncych nie-zobaczysz.- Zrozumiaem - kiwn gow wiedmin.- A my, Nenneke? Co z nami? Na nas te wieci soce.Czy i my nie powinnimy schroni si pod taki dach?- W zasadzie powinnimy - westchna kapanka.-Ale.- Ale co?- Ju za póno.OSTATNIE YCZENIESum wystawi nad powierzchni wsaty eb, targn si z moc, zachlapa, wzburzy wod, bysn biaym brzuchem.- Uwaaj, Jaskier! - krzykn wiedmin, zapierajc si obcasami w mokry piach.- Trzymaj, do cholery!- Trzymam.- stkn poeta.- Matko, ale potwór! Lewiatan, nie ryba! Ale bdzie jedzenia, bogowie!- Popuszczaj, popuszczaj, bo linka pknie! Sum przymurowa do dna, nagym atakiem ruszy podprd, w kierunku zakola rzeki.Linka zasyczaa, rkawiceJaskra i Geralta zadymiy.- Cignij, Geralt, cignij! Nie popuszczaj, bo zapacze si w korzenie!- Linka pknie!- Nie pknie! Cignij!Zgarbili si, pocignli.Linka z sykiem cia wod, wibrowaa, siaa kropelkami poyskujcymi jak rt w blasku wschodzcego soca.Sum nagle wynurzy si, zakotowa pod sam powierzchni, napicie sznura zelao.Zaczli szybko wybiera luz
[ Pobierz całość w formacie PDF ]