[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Justynka nie próbowa³a zaprzeczaæ, w g³osie ciotki bowiem zadŸwiêcza³o wyraŸne roztargnienie.Ponadto ostatnie s³owa przypomnia³y jej w³asny problem.Zabra³a torbê i posz³a na górê.Myœleæ zaczê³a ju¿ na schodach.Nieprawd¹ by³o, ¿e nie mia³a powodzenia.Mia³a, oczywiœcie, nawet doœæ du¿e.Tyle ¿e nie u tych, na których jej akurat zale¿a³o.No dobrze, nie u tych, liczba mnoga by³a niew³aœciwa.U tego jednego.W zesz³ym tygodniu spotka³y siê z Basi¹ w cztery oczy, pogada³y od serca, zdenerwowana Basta musia³a siê zwierzyæ i poradziæ, bo tak siê jakoœ g³upio wmiesza³a w to nieudane ma³¿eñstwo Natalii i Piotra.Natalia by³a jej przyjació³k¹ od szkolnych lat, Piotr pojawi³ siê póŸniej, te¿ jako przyjaciel, a co najmniej dobry kumpel.W³aœnie Piotr stanowi³ przedmiot starannie skrywanych zainteresowañ Justynki.Znali siê, no i co z tego? Nic.Piotr na ni¹ nie lecia³.Ma³¿eñstwo siê rozpada³o po dwóch latach, nic mia³o ¿adnych szans przetrwania.Basta zosta³a obarczona w wielkim zaufaniu sekretami obu stron i co w³aœciwie mia³a z tym zrobiæ? Piotr szuka³ nowej partnerki, trochê by³ zestresowany, nie chcia³ siê staraæ, wola³, ¿eby siê o niego starano, niekonsekwentnie przy tym okreœla³ Nataliê mianem nachalnej i natrêtnej.Basiê obowi¹zywa³a lojalnoœæ w stosunku do Natalii, galimatias uczuciowy, o mój Bo¿e, tylko siê powiesiæ!Justynce Piotr wpad³ w oko ju¿ dawno, podobny by³ do Gregory Pecka, podoba³ siê jej szaleñczo! Rozpad ma³¿eñstwa stwarza³ okazjê, której nie umia³a wykorzystaæ, nie nadawa³a siê do takiej walki, starania, zdobywanie, agresja, o nie, to nie le¿a³o w jej charakterze.Zreszt¹, podobno Natalia wziê³a sobie Piotra przebojem i co z tego wysz³o? Klêska.Justynka posunê³a siê tak daleko, ¿e raz sama zaproponowa³a mu jakiœ wyskok na kawê.Piotr zaproszenie przyj¹³ chêtnie, posiedzieli, pogadali o ¿yciu i czeœæ.Nic wiêcej.Nie chcia³ jej, nie pasowa³a mu.Wszyscy inni, okazuj¹cy jej wzglêdy, byli do kitu.Nie nadawali siê do niczego, partnerstwo usi³owali zaczynaæ od ³Ã³¿ka, a Justynka ¿yczy³a sobie inaczej.Nie bêdzie przecie¿ sypiaæ z ca³ym miastem! Ani nawet nie z ca³¹ uczelni¹! Chcia³a byæ doceniona i upragniona w pe³ni, chcia³a siê podobaæ i byæ akceptowana nie tylko ze wzglêdu na opakowanie.Mia³a przecie¿, do licha, tak¿e jak¹œ zawartoœæ!Niepowodzenie z Piotrem to nie by³o coœ, przez co nale¿a³oby zaraz skakaæ do Wis³y, ale gryz³o i gniot³o.Gnêbi³o.Odbiera³o dobre samopoczucie i wiarê w siebie.I dziœ w³aœnie zaczê³a nabieraæ nieœmia³ej nadziei.Konrad jej siê spodoba³ od pierwszej chwili, ale samo podobanie to nie by³o wszystko.Spodobaæ siê jej móg³by piêkny koñ, piêkny obraz, piêkny budynek.Nie poleci wszak do ³Ã³¿ka z koniem ani, tym bardziej, z obrazem czy budynkiem! W trakcie rozmowy wysz³o tak¿e coœ z jego wnêtrza i nadzieja nabra³a rumieñców, a tu proszê.Cha³a.Udawa³ zainteresowanie ni¹, a de facto zainteresowany byt wujem, mo¿liwe, ¿e tak¿e ciotk¹.Klientk¹.Prywatnie z pewnoœci¹ mia³ swoj¹ dziewczynê i harem nie by³ mu potrzebny.Obrzydliwoœæ, ale jakoœ trzeba siê do niej ustosunkowaæ.A w³aœciwie po co jej to, skoro wiêcej prawdopodobnie ju¿ siê z nim nie zobaczy.?Zasnê³a, zanim zd¹¿y³a w pe³ni uporz¹dkowaæ w³asne uczucia.Zasnê³a w koñcu tak¿e Malwina, zmêczona okropnym mêtlikiem w g³owie.Czy ci z³odzieje na parkingu pod kasynem maj¹ jakiœ sens, skoro Karol powinien z Danii wróciæ w trumnie? I czy, wobec tego, brama mo¿e mieæ jakiekolwiek znaczenie.?* * *Karol wróci³ wieczorem z Kopenhagi w doskona³ym stanie, za to równie wœciek³y, jak zdumiony.W znaczeniu prezentowanych nowoœci po³apa³ siê b³yskawicznie, z miejsca rozpocz¹³ pertraktacje i nagle go zastopowa³o.Musia³ siê porozumieæ ze swoj¹ firm¹, z pracownikami, œci¹gn¹æ faksami parê dokumentów, podaæ rozmaite informacje na piœmie, zadzwoni³ zatem do biura krótko po dziesi¹tej i nie zasta³ nikogo.Z wyj¹tkiem osamotnionej Beatki, która w niepokoju i wrêcz panice powiadomi³a go o tajemniczej absencji ca³ego personelu.— Za kwadrans chcê wiedzieæ, co siê sta³o — rzek³ zimno.— Czekam na telefon.— Kolskiego ¿ona.— wydusi³a z siebie Beatka— Co Kolskiego ¿ona? Umar³a?— Nie.Dzwoni³a dopiero co, ¿e ca³¹ noc by³ chory.Dopiero o siódmej zasn¹³.— O siódmej powinien by³ obudziæ siê i przyjœæ do pracy.—.i ona go zamknê³a na klucz w mieszkaniu, ¿eby nie wyszed³, bo jest nie do ¿ycia.Karol pomyœla³, ¿e Kolskiego ¿ona musia³a znienacka zwariowaæ.No dobrze, to Kolski, a reszta.— Za kwadrans czekam na konkretne informacjePrzera¿ona Beatka rzuci³a siê do telefonu.Z osiemnastu osób, zatrudnianych przez Karola, osobiœcie podnios³a s³uchawkê tylko jedna.W pozosta³ych wypadkach odezwa³y siê trzy ¿ony, jedna gosposia i dwie mamusie, komunikuj¹c sucho, i¿ delikwent jest ciê¿ko chory, w³aœnie zasn¹³ i NIE ZOSTANIE obudzony.O rodzaju choroby nie ¿yczy³y sobie rozmawiaæ.Reszta nie odbiera³a telefonów
[ Pobierz całość w formacie PDF ]