[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nigdy wiêcej nie bêdzie grzeczny! Ju¿ i tak swoje odcierpia³, omal siê nie utopi³ w rozszala³ym morzu, straci³ wszystko, narazi³ siê narzeczonej, teraz ma same k³opoty, wiêc b³aga o zmi³owanie!Klementyna nie widzia³a powodu, ¿eby mu robiæ coœ z³ego.- Rozumiem - rzek³a spokojnie.- Jeœli o to chodzi, zapewniam ciê, ¿e bêdê milczeæ, bo wicehrabiemu de Pouzac ani to nie pomo¿e, ani nie zaszkodzi.Jest inna sprawa.Dajmy spokój sztucznym zêbom, obydwoje dobrze wiemy, ¿e nie zêby z tej ksi¹¿ki wypad³y.Gdzie masz diament?Dopiero teraz pomocnik jubilera zdrêtwia³ rzetelnie.Omal nie zacz¹³ t³uc g³ow¹ w pod³ogê, ale nie usi³owa³ wmawiaæ w hrabinê, ¿e o ¿adnym diamencie nic nie wie.- Ja wiem, ¿e tego to ju¿ mi jaœnie pani nie przebaczy.Ja go chyba zgubi³em.Mia³em go, przyznajê, z dywanu podnios³em i sam nie wiem po co, od razu wiedzia³em, ¿e Ÿle robiê, a potem siê okaza³o, ¿e go nie mam.Na morzu.Sam nie wiem, gdzie i kiedy mi wylecia³, ale na morzu chyba, jak mnie fala zala³a.- Ty g³upcze - powiedzia³a Klementyna ze œmiertelnym wstrêtem.- A ta twoja narzeczona? Nie zostawi³eœ go u niej?Pomocnik by³ gotów g³owê na pniu po³o¿yæ, ¿e niczego u narzeczonej nie zostawia³.Od pierwszej chwili wydarzenia otumani³y go do tego stopnia, ¿e prawie straci³ pamiêæ.O swoim sakwoja¿yku zapomnia³ doszczêtnie, majaczy³o mu siê, ¿e ogólnie przy sobie coœ mia³, ale straci³ to w burzliwych odmêtach.Diamentu u narzeczonej nie wyjmowa³, wcale go jej nie pokazywa³, nie zd¹¿y³, ledwo o tragedii powiedzia³ i ju¿ musia³ uciekaæ, gdzie go mia³ wtedy, sam nie wie.Ale z pod³ogi podniós³ i w rêku œciska³, a potem ju¿ nie œciska³, wiêc chyba gdzieœ w³o¿y³, mo¿liwe, ¿e do kieszeni.Klementyna pojê³a, ¿e ma do czynienia z kretynem.WyraŸnie by³o widaæ, i¿ kretyn mówi prawdê, bo wymyœlenie ³garstwa przekracza jego mo¿liwoœci.Da³a spokój wypytywaniu i z³a jak diabli, machnê³a rêk¹ na stratê.Pomocnik jubilera jednak¿e wystraszy³ siê ciê¿ko.Dotychczas mia³ nadziejê, ¿e o diamencie nikt nie wie, teraz wysz³o na jaw istnienie jego w³aœcicielki.Orientowa³ siê w wartoœci klejnotu i w g³owie mu siê nie mieœci³o, ¿e ktoœ móg³by tak¹ stratê darowaæ.Wyraz twarzy starej hrabiny daleki by³ od anielskiej s³odyczy, wyobrazi³ sobie zatem, ¿e Klementyna bêdzie siê mœciæ.Po prostu powinna siê mœciæ, wrêcz by³o to jej obowi¹zkiem! W dodatku mia³a na niego haka potê¿nego, sam jej wyjawi³ w³asny udzia³ w rozbijaniu g³owy wicehrabiego, co z tego, ¿e obieca³a milczenie, wielcy pañstwo nie musz¹ dotrzymywaæ obietnic sk³adanych prostym ludziom! Nie ma dla niego ¿ycia na tej samej ziemi!Z bólem serca rezygnuj¹c z narzeczonej, która korespondencyjnie odmówi³a opuszczenia ojczystego kraju, z dnia na dzieñ znik³ z horyzontu.Jubilera o porzuceniu pracy zawiadomi³ na piœmie, bez podawania przyczyn, i odp³yn¹³ do Ameryki.By³ to oczywisty idiotyzm, ale myœleæ m³odzieniec nie umia³ i odpornoœci ducha nie posiada³.Gdyby grozi³o mu zwyczajne mordobicie, stawi³by czo³o niebezpieczeñstwu, ale perturbacje natury moralnej, niepewnoœæ, wyrzuty sumienia i obawy przed konsekwencjami pope³nionych czynów, by³y dla niego nie do zniesienia.Musia³ uciec od tego wszystkiego na inny kontynent i ta ucieczka wreszcie mu siê powiod³a.Antoinette nie wpad³a ani w bezdenn¹ rozpacz, ani w dzik¹ furiê tylko dziêki temu, ¿e pocieszyciel by³ pod rêk¹.Stanowi³ sob¹ rzadki zbieg okolicznoœci.***Florek niepokoi³ siê o Justynê bardziej ni¿ jej rodzona babka.Zna³ jaœnie panienkê i doskonale wiedzia³, ¿e jest zdolna do wybryków, wobec których wpadanie do b³otnistych stawów stanowi drobiazg, niegodzien wzmianki.Odjecha³a do tej Anglii sama, bez ¿ywej duszy przy sobie, Bóg raczy wiedzieæ co j¹ tam mog³o spotkaæ! Upar³ siê dostarczyæ jej opieki.Ju¿ piêæ lat wczeœniej œci¹gn¹³ do Francji swojego m³odszego brata.Polska wieœ nie p³ynê³a mlekiem ³ miodem do tego stopnia, ¿eby ch³opak z wielodzietnej rodziny wzdraga³ siê j¹ porzuciæ.Ca³e rodzeñstwo Florka op³ywa³o wprawdzie w dostatki z racji zas³ug najstarszego brata, ale gruntu im przez to nie przyby³o i kolejna gêba, bogac¹ca siê gdzieœ w œwiecie, stanowi³a sam¹ korzyœæ.Edukacja m³odzie¿y, dziêki pañstwu Przyleskim, sta³a na wysokim poziomie, m³odszy brat Florka szko³y ukoñczy³ i nawet jêzyków obcych poduczy³ siê nieco, bo wysy³any bywa³ do Gdañska, gdzie pañstwo likwidowali dawne interesy.Przenosili je do Anglii i ów¿e Marcinek, brat Florka, ju¿ po kilku woja¿ach w charakterze goñca ró¿ne angielskie s³owa zapamiêta³.Francuskie zna³ nieŸle, bo za przyk³adem brata u pañstwa siê uczy³.Klementyna na przyjazd kolejnego wiernego s³ugi chêtnie siê zgodzi³a, a Marcinek nadawa³ siê do wszystkiego i po piêciu latach prawie móg³ ju¿ zast¹piæ jej francuskiego plenipotenta.Wyrós³ przy tym na piêknego ch³opaka, za którym dziewczyny ostro lata³y, w nim jednak¿e cechy narodowe trwa³y i rozpusta mu nie by³a w g³owie.Jeszcze pomocnik jubilera pêta³ siê po trasie z Havru do Pary¿a, kiedy ju¿ Marcinek wysiada³ z poci¹gu w Calais.Zatroskany Florek wys³a³ go do ostatniego miejsca pobytu panienki z zaleceniem pod¹¿enia za ni¹ dalej, do Anglii, gdyby zasz³a taka potrzeba
[ Pobierz całość w formacie PDF ]