[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Bardzo kochaDona.Jego gesty, manierki, subtelności, dotknięcie ręki, podniecenie przystosunku, namiętność pocałunków - wszystko to przechowuje wsymboliczno-matematycznej formie.I kiedy go pragnie, musi jedynie włączyćurządzenie, a będzie go miała. Don oczywiście ma Dorę.Dryfując w mieście orbitalnym tysiąckilometrów nad jej głową albo okrążając Arcturusa oddalonego o pięćdziesiąt latświetlnych Don musi tylko włączyć swój własny manipulator symboli, aby zferrytowej kartoteki wydobyć Dorę i powołać ją do życia.I oto ona; a wtedy wuniesieniu niestrudzenie spółkują całą noc.Oczywiście nie w sensie cielesnym,to nie byłaby radocha, skoro większa część jego członków została wymieniona.Niepotrzebuje ciała, aby odczuwać przyjemność.Genitalia nie czują niczego.Aniręce, ani piersi, ani usta; one są tylko receptorami przyjmującymi iprzesyłającymi impulsy.To mózg jest tym organem, który odczuwa, a interpretacjaimpulsów daje cierpienie czy orgazm.Manipulator symboli Dona przekazuje muodpowiednik pieszczoty, odpowiednik pocałunków, odpowiednik najbardziejszalonych i żarliwych chwil z subtelnym, wiecznym i zawsze świeżym analogiemDory.Albo Diany.Albo rozkosznej Róży, albo roześmianej Alicji, gdyż zpewnością wszyscy oni wymieniali już przedtem swoje analogi i będą je jeszczewymieniać. Gówno prawda, powiesz, wygląda mi to na jakiś obłęd.A ty zeswoim płynem po goleniu, ze swoim czerwonym samochodzikiem, ty, który przez całydzień przekładasz papierki z jednego miejsca na drugie, a nocą gonisz w piętkę,powiedz mi, do cholery, jakżeż by na ciebie patrzył Tiglatpileser albo powiedzmyAttyla wódz Hunów?Przełożyli Grażyna Grygiel Piotr Staniewski powrót
[ Pobierz całość w formacie PDF ]