[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- A obiekt jest wyjÄ…tkowo ostrożny.Strasznie trudno bÄ™dzie go prowadzić.-.a co najważniejsze, wcale nie trzeba - rozeÅ›miawszy siÄ™, dokoÅ„czyÅ‚ Jakuzzi.Teraz już czuÅ‚ zdecydowanie, że Fortuna jest po jego stronie; przeczucie zwyciÄ™stwa, sÅ‚odsze nawet od samego zwyciÄ™stwa, przepeÅ‚niaÅ‚o go, wypÅ‚ywaÅ‚o na zewnÄ…trz pienistymi bryzgami nurneÅ„skiego wina.- Zdejmujcie obserwacjÄ™, caÅ‚kowicie.Grupa przejÄ™cia - dziaÅ‚ać wedÅ‚ug wariantu drugiego.53Umbar, ulica Jaspisowa 7Noc z 26 na 27 czerwca 3019 rokuCTej nocy Jaspisowa byÅ‚a pusta, ale nawyk sprawdzania zakotwiczyÅ‚ siÄ™ w jego Å›wiadomoÅ›ci na trwaÅ‚e."ZresztÄ… - uÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™ w duchu Tangorn - jeÅ›li naprawdÄ™ ktoÅ› mnie obserwuje, to nie zazdroszczÄ™ Å›ledziom: to nie port z jego odwiecznym, nigdy nie zamierajÄ…cym skupiskiem ludzkim, a szacowna arystokratyczna dzielnica, na ulicach której po zapadniÄ™ciu zmroku pozostaje tylko tylu ludzi, ile na oÅ›wietlajÄ…cym jÄ… księżycu.Chociaż, jeÅ›li siÄ™ zastanowić, komu teraz jest potrzebny baron Tangorn po aresztowaniu baÅ‚wana Marandila.Najważniejsze - czy potrzebny jest teraz samemu sobie? A może Elwiss? Czego mu teraz najbardziej trzeba to cichej norki, w której siedzÄ…c, można siÄ™ do woli zastanawiać nad tym: czy w »Zielonej makreli« nie mógÅ‚ wygrać, czy nie chciaÅ‚? W ostatniej chwili wystraszyÅ‚o go wÅ‚asne zwyciÄ™stwo, ponieważ zawszepamiÄ™taÅ‚ swojÄ… milczÄ…cÄ… umowÄ™ z SiÅ‚ami Wyższymi, że wraz z zakoÅ„czeniem misji zakoÅ„czy siÄ™ jego ziemski żywot.I nie o to chodzi, że stchórzyÅ‚, nie.Po prostu w decydujÄ…cej chwili pojedynku z Elandarem nie potrafiÅ‚ zacisnąć zÄ™bów i zrobić »przez niemoc«.Nie siÅ‚, nie umiejÄ™tnoÅ›ci mu zabrakÅ‚o, i nawet nie szczęścia - a uporu i odwagi."MyÅ›lÄ…c tak, doszedÅ‚ do kramu jubilera czcigodnego Chakti-Wariego.Na wejÅ›ciowych drzwiach żmijka z brÄ…zu informowaÅ‚a potencjalnego zÅ‚odzieja, że chroniÄ… lokal, wedÅ‚ug wendotenijskiego obyczaju, królewskie kobry; może to byÅ‚o kÅ‚amstwo,ale kto by tam sprawdzaÅ‚.Potem przeciÄ…Å‚ jezdniÄ™ i, jeszcze raz sprawdziwszy tyÅ‚y, otworzyÅ‚ wÅ‚asnym kluczem furtkÄ™ w oÅ›miostopowej wysokoÅ›ci murze z muszlowca.DwupiÄ™trowa willa Elwiss znajdowaÅ‚a siÄ™ w gÅ‚Ä™bi ogrodu, przez który prowadziÅ‚a wysypana piaskiem Å›cieżka.MaźniÄ™cia księżycowego pÄ™dzla szczodrze obsiadÅ‚y nawoskowane listowie oleandrów, zagÄ™szczajÄ…c do nieprzeniknionego mroku cieÅ„ pod nimi.Cykady brzÄ™czaÅ‚y na swych cymbaÅ‚kach tak, że dzwoniÅ‚o w uszach.A ci, którzy oczekiwali barona w tym księżycowym ogrodzie mogliby z Å‚atwoÅ›ciÄ… ukryć siÄ™ nawet w jasne poÅ‚udnie na Å›wieżo skoszonym lÄ™gu i absolutnie bezszelestnie taÅ„czyć po rozeschniÄ™tym parkiecie, posypanym suchymi liśćmi, przez co nie dziw, że uderzenie w tyÅ‚ gÅ‚owy - płócienna "kieÅ‚baska", wypakowana piaskiem: tanio i soczyÅ›cie - kompletnie go zaskoczyÅ‚o.OdlatujÄ…cy w mrok Tangorn nie widziaÅ‚ ani tego, jak pochyliÅ‚o siÄ™ nad kilka postaci w czarnych strojach, ani tego, że dokoÅ‚a nich pojawiÅ‚y siÄ™, jakby ucieleÅ›niajÄ…c siÄ™ z mroku, inne jeszcze postacie - też w czerni, ale nieco innego kroju.Tego, co siÄ™ staÅ‚o potem, nie widziaÅ‚ również, a gdyby nawet widziaÅ‚, to na pewno nic by z tego nie zrozumiaÅ‚: walka ninjokwe to nie taka sprawa, że może jÄ… przeÅ›ledzić oko dyletanta.Bardziej przypomina to taniec fruwajÄ…cych na wietrze liÅ›ci.Starcie odbyÅ‚o siÄ™ w caÅ‚kowitej, zupeÅ‚nie nienaturalnej ciszy, przerywanej tylko odgÅ‚osami siÄ™gajÄ…cych celuciosów.Gdy barona po siedmiu czy oÅ›miu minutach wyszarpniÄ™to z omdlenia za pomocÄ… ohydnego zapachu soli trzeźwiÄ…cych, wszystko już siÄ™ skoÅ„czyÅ‚o.WystarczyÅ‚o, że otworzyÅ‚ oczy, a czÅ‚owiek w czerni odsunÄ…Å‚ flakonik od jego twarzy i, nie odzywajÄ…c siÄ™ ani sÅ‚owem, zniknÄ…Å‚ gdzieÅ›.Baron leżaÅ‚ na czymÅ› twardym i niewygodnym, i dopiero po kilku sekundach zrozumiaÅ‚, że zostaÅ‚ przeniesiony pod same drzwi willi, gdzie teraz siedzi, opierajÄ…c siÄ™ plecami o stopnie ganku.DokoÅ‚a rzeczowo i absolutnie bezszelestnie snuÅ‚y siÄ™ ciemne postacie; dwie, trafiwszy akurat w plamÄ™ księżycowego Å›wiatÅ‚a, wlokÅ‚y tÅ‚umok o charakterystycznym ksztaÅ‚cie, z którego sterczaÅ‚y na zewnÄ…trz miÄ™kkie buty.GdzieÅ› za plecami Tangorna toczyÅ‚a siÄ™ rozmowa dwóch mężczyzn - jeden miaÅ‚ wyraźny, Å›piewny akcent mieszkaÅ„ca Półwyspu.Baron, nie odwracajÄ…c gÅ‚owy, wsÅ‚uchaÅ‚ siÄ™ w ich dialog.- Same trupy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]