[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- WczeÅ›niej nie miaÅ‚y, a teraz, jak widzicie, majÄ…! Nie wiem, kto zrobiÅ‚ taki prezent WÅ‚adczyni Galadrieli - Aragorn, Faramir czy orokueni - ale ona z jakiegoÅ› powodu uÅ‚ożyÅ‚a obok siebie oba krysztaÅ‚y.W poÅ‚udnie orokueni, a może i nie oni, skÄ…d mam wiedzieć, zrzucÄ… swój palantir w gardziel Orodruiny, Odwieczny OgieÅ„ przeskoczy z orodruiÅ„skiego palantira na lorieÅ„ski, a z niego na ZwierciadÅ‚o, i wtedy nastÄ…pi koniec wszystkiego! A gdy sczeźnie ZwierciadÅ‚o, w skrzepy Odwiecznego Ognia zmieniÄ… również pozostaÅ‚e Kamienie Jasnowidzenia - i nasz w tej liczbie.- SÅ‚yszÄ…c te sÅ‚owa, magowie odruchowo odsunÄ™li siÄ™ na boki, jak gdyby Å›miercionoÅ›ny ogieÅ„ już osmaliÅ‚ ich twarze.- Oto i jest "Przepowiednia Wakalabaty".Szybciej, staÅ„cie w trójkÄ…cie! Pomagajcie mi, może jeszcze zdążymy.Gandalf opadÅ‚ na podÅ‚ogÄ™ i przez kilka sekund po prostu siedziaÅ‚ nieruchomo, zamknÄ…wszy oczy.Korek manierki z elfickim winem przyszÅ‚o wyciÄ…gać zÄ™bami, palce skostniaÅ‚y jak odmrożone.i tak już bÄ™dzie zawsze.WypiÅ‚ kilka Å‚yków, zaciskajÄ…c manierkÄ™ miÄ™dzy zgrabiaÅ‚ymi dÅ‚oÅ„mi, i, nie patrzÄ…c, podaÅ‚ jÄ… Radagastowi."ZdążyliÅ›my.Jednak zdążyliÅ›my." Åšwietlny sznur, odchodzÄ…cy od ich palantira do orodruiÅ„skiego, miaÅ‚ teraz barwÄ™ nie bÅ‚Ä™kitnÄ…, a purpurowo-floletowÄ….Gdy tylko te zuchy wyjmÄ… swój krysztaÅ‚ z ochronnej srebrnej plecionki, dokoÅ‚a niego owinie siÄ™, jak bÅ‚Ä™kitnÄ… iskrzÄ…cÄ… niciÄ…, zaklÄ™cie Gandalfa.Och, nie chciaÅ‚by być tym, który weźmie tÄ™ kulÄ™ w rÄ™ce.Cóż, można teraz odsapnąć i spokojnie wszystkoprzemyÅ›leć.Jak przechwycić ten palantir? Przecież na pewno bÄ™dzie sobie leżaÅ‚ wÅ›ród orodruiÅ„skich gÅ‚azów na zboczu.Haladdin oderwaÅ‚ siÄ™ od kontemplowania lÅ›niÄ…cego zÅ‚otem purpurowego stopu, który wrzaÅ‚ niemal u jego stóp w trzewiachwulkanicznego tygla i, mrużąc i osÅ‚aniajÄ…c dÅ‚oniÄ… oczy, oceniaÅ‚ poÅ‚ożenie już znajdujÄ…cego siÄ™ poza kreskÄ… poÅ‚udnia sÅ‚oÅ„ca.Lorien leży wyraźnie bardziej na zachód niż Mordor, tak wiÄ™c ichniejsze - "orodruiÅ„skie" - poÅ‚udnie winno wyprzedzać poÅ‚udnie lorieÅ„skie o jakieÅ› piÄ™tnaÅ›cie minut.Tak, chyba już można wyjąć palantir z worka i czekać, kiedy w nim pojawi siÄ™ ZwierciadÅ‚o - jeÅ›li rzecz jasna Kumai wykonaÅ‚ swe zadanie."Nie wolno ci tak myÅ›leć, sÅ‚yszysz?! - osadziÅ‚ sam siebie.- ZrobiÅ‚ to, co trzeba, i dobrze to wiesz.Ale ty za kilka minut bÄ™dziesz musiaÅ‚ zabić tÄ™ kobietÄ™.Może nie kobietÄ™, a elfijkÄ™, ale co to za różnica.ZresztÄ…, co tam siÄ™ drÄ™czyć.Wszystko już byÅ‚o waÅ‚kowane w gÅ‚owie tysiÄ…cerazy.Można, pewnie że tak, podrzucić »wykonanie wyroku« Cerlegowi - kima sobie spokojnie za kamieniami, ten ma nerwy! -ale to by byÅ‚o już zupeÅ‚nie."Droga do Orodruiny okazaÅ‚a siÄ™ stosunkowo prosta.Do przeÅ‚Ä™czy Hotont prowadziÅ‚ ich Rankorn - ranger i tak chciaÅ‚ wyszukaćmiejsce na postój w górnym biegu Wydrzego Potoku, a tam przejÄ…Å‚ ich Marun.Dla Maruna "spotkanie podgrupy Haladdina" byÅ‚oniemal krótkoterminowym urlopem z frontu: w domu, w Mordorze, trwaÅ‚a wojna, a tu, za Górami Cienia, panowaÅ‚y cisza i spokój.Faramir do tego czasu przedsiÄ™wziÄ…Å‚ wszelkie możliwe kroki w celu osiÄ…gniÄ™cia pokoju z trollami z Gór Cienia, i w ubiegÅ‚ym tygodniu jego dyplomatyczne wysiÅ‚ki zostaÅ‚y uwieÅ„czone peÅ‚nym sukcesem: do Emyn Arnen przybyÅ‚a delegacja trzech trollijskich nestorów.Niektórym - nie bÄ™dziemy wskazywali palcem - to zbliżenie bardzo siÄ™ nie spodobaÅ‚o, tak wiÄ™c na podjeździe do Osady na starszyznÄ™ czekaÅ‚a specjalnie przygotowana grupa dywersyjna.Jednakże sÅ‚użby barona Gragera pokazaÅ‚y swÄ… prawdziwÄ… wartość: nie tylko zamach zostaÅ‚ udaremniony, ale udowodniono, że nici tej prowokacji ciÄ…gnÄ… siÄ™ w stronÄ™ "drugiego brzegu Anduiny".Pozostali przy życiu dywersanci zostali wypuszczeni na wolność z poleceniem przekazania Jego Królewskiej MoÅ›ci, że powinien podszlifować i urozmaicić swoje chwyty.W każdym razie nestorów okazane im dowody przekonaÅ‚y caÅ‚kowicie: przeÅ‚amali siÄ™ z ksiÄ™ciem Ithilien tradycyjnym plackiem i odjechali, pozostawiwszy swoich starszychsynów na sÅ‚użbie w książęcej ochronie osobistej - sojusz zawarty.Nawiasem mówiÄ…c, ithilieÅ„scy chÅ‚opi, do tego czasu od dawna już handlowali z trollami na caÅ‚ego i handel wymienny kwitÅ‚, nie czekajÄ…c na żadne Wysokie Ustalenia.KontrolujÄ…ce Kirith Ungol elfy patrzyÅ‚y na to i wÅ›ciekaÅ‚y siÄ™, ale niczego nie mogÅ‚y zrobić - za krótkie Å‚apki.- A co tam u Iwara, Marunie? Jak mistrz Haddami? CiÄ…gle bawi was swoimi sztuczkami?- ZginÄ…Å‚ Haddami - spokojnie odpowiedziaÅ‚ troll.- Niech mu ziemia.Dobry byÅ‚ chÅ‚op.Nawet bym nie powiedziaÅ‚, żeUmbarczyk.W tym momencie przyjrzaÅ‚ siÄ™ twarzy Haladdina i, skonfundowany, mruknÄ…Å‚:- ProszÄ™ o wybaczenie, sir! JakoÅ› nie pomyÅ›lawszy, ja.A gdzie ten wasz Gondorczyk?- Też zginÄ…Å‚.- No tak.W oddziale Iwara goÅ›cili dosÅ‚ownie kilka godzin.Porucznik chciaÅ‚ dać im eskortÄ™ do Orodruiny - "Na równinach teraz niespokojnie, wastackie rozjazdy włóczÄ… siÄ™ tam i z powrotem" - ale kapral tylko siÄ™ uÅ›miechaÅ‚: "SÅ‚yszysz, Matunie? Oni chcÄ… mnie przeprowadzić przez pustyniÄ™!" MiaÅ‚ racjÄ™: pomagać orokuenowi na pustyni, to jakby uczyć rybÄ™ pÅ‚ywać, a maÅ‚y oddziaÅ‚ w ich sytuacji byÅ‚ lepszy niż duży.Tak wiÄ™c doszli we dwóch.Jak zaczÄ™liÅ›my - tak i skoÅ„czymy.A wÅ‚aÅ›nie.Czas.Haladdin rozwiÄ…zaÅ‚ wÄ™zeÅ‚ na worku, rozsunÄ…Å‚ sztywnÄ… tkaninÄ™ z wplecionymi w niÄ… srebrnymi nićmi i wziÄ…Å‚ w rÄ™ce ciężkÄ… krysztaÅ‚owÄ… kulÄ™, wyszukujÄ…c w jej blado opalizujÄ…cym wnÄ™trzu sÅ‚użące do strojenia pomaraÅ„czowe iskierki.Tu, pod sklepieniem Amon Sul, niezmiernie odlegÅ‚y orodruiÅ„ski palantir odbija siÄ™ w postaci ogromnej, piÄ™cioszeÅ›ciostopowejbaÅ„ki mydlanej.Widać byÅ‚o, jak nieznany posiadacz obraca krysztaÅ‚ w rÄ™ce - na powierzchni kuli co i rusz powstawaÅ‚y jasno amarantowe odbicia ogromnych dÅ‚oni, tak wyraźne, że można byÅ‚o odróżnić rysunek linii papilarnych.- Co siÄ™ dzieje? Gandalfie, wyjaÅ›nij! - nie wytrzymaÅ‚ w koÅ„cu mag w bÅ‚Ä™kitnym pÅ‚aszczu.- Nic.O to wÅ‚aÅ›nie chodzi - nic siÄ™ nie dzieje.- SÅ‚owa Gandalfa zabrzmiaÅ‚y spokojnie i caÅ‚kowicie martwo.- Moje zaklÄ™cie nie zadziaÅ‚aÅ‚o.Dlaczego, nie wiem.- Chcesz powiedzieć, że to kres wszystkiego?- WyglÄ…da, że tak.NastaÅ‚a cisza; wydawaÅ‚o siÄ™, że wszyscy wsÅ‚uchujÄ… siÄ™, jak opadajÄ… ostatnie drobiny piasku w klepsydrze odmierzajÄ…cej czas ich życia.- No i jak? DoigraliÅ›cie siÄ™? - ciszÄ™ przerwaÅ‚ ironiczny gÅ‚os, który nie straciÅ‚, nawiasem mówiÄ…c, przez te lata swojej czarujÄ…cej intonacji.- "Historia mnie usprawiedliwi."- Saruman?!ByÅ‚y przywódca BiaÅ‚ej Rady, nie czekajÄ…c na zaproszenie i pozwolenie, przemierzaÅ‚ już salÄ™ twardym zamaszystym krokiem,i wszyscy jakoÅ› jednoczeÅ›nie poczuli, że okreÅ›lenie "byÅ‚y" jest tu zupeÅ‚nie nie na miejscu.- "Przepowiednia Wakalabaty", co, RadagaÅ›cie? - zwróciÅ‚ siÄ™ do leÅ›nego maga, uważnie wpatrujÄ…c siÄ™ w Å›wietlne sznury,biegnÄ…ce od palantira.PozostaÅ‚ych czÅ‚onków Rady zignorowaÅ‚.- Aha.Ten promieÅ„, jak rozumiem, prowadzi do Orodruiny?- Oni chcÄ… zniszczyć ZwierciadÅ‚o.- wtrÄ…ciÅ‚ siÄ™ Gandalf, który odzyskaÅ‚ nieco kontenans
[ Pobierz całość w formacie PDF ]