[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Dlaczego Rolan pojawi³ siê akurat w takiej chwili, dlaczego zwabi³ j¹ na swoje siod³o, i nade wszystko: dlaczego wióz³ j¹ do miejsca, które pragnê³a odwiedziæ najbardziej ze wszystkich miejsc znajduj¹cych siê na ziemi i w piêciu Niebiosach? Dziêki tej zagadce niemal zapomnia³a o bezczynnych d³oniach.Szóstego dnia zjad³a ostatni pasztet i postanowi³a sprawdziæ wartoœæ otrzymanych rad: mo¿e dowie siê wiêcej od drugiego Stra¿nika.Straci³a ju¿ nadziejê na samodzielne wyjaœnienie wszystkiego, co dzia³o siê dooko³a niej.OdpowiedŸ - byæ mo¿e - kry³a siê w nastêpnej wiosce.TRZECIOko³o po³udnia stwierdzi³a, ¿e zbli¿a siê do obrze¿y sporych rozmiarów osady, po³o¿onej w niewielkiej, pe³nej drzew dolinie.I tutaj domy i szopy by³y kolorowe, bogato zdobione, z okiennicami pomalowanymi na niebiesko, czerwono i ¿Ã³³to.Jaskrawe kolory kontrastowa³y weso³o z bia³ym tynkiem œcian i z³otem œwie¿o po³o¿onych strzech.Sceneria tak bardzo ró¿ni³a siê od wyp³owia³ych szaroœci Grodu, jakby to by³ zupe³nie inny kraj.W oddali Talia dostrzeg³a budkê Stra¿nika: wydawa³a siê taka malutka w porównaniu ze stoj¹cymi obok dwu- lub trzypiêtrowymi budynkami.To by³a pierwsza tego typu budka, jak¹ widzia³a od wczesnego rana - widocznie zbli¿a³a siê do centrum Valdemaru i obecnoœæ Stra¿ników Dróg mniej rzuca³a siê w oczy.Wydawa³o siê, ¿e to dobre miejsce, by dowiedzieæ siê, na czym polega ta ca³a tajemnica i przy okazji ponownie zaopatrzyæ siê w ¿ywnoœæ.Budka Stra¿nika kry³a siê w g³êbokim cieniu ogromnego drzewa.Ze wszystkich okolicznych domów jedynie ona nie by³a pomalowana w jaskrawe kolory, sta³a tak jak j¹ wzniesiono - ze zwyczajnych, drewnianych bali w ciemnobr¹zowe plamy.Gdy siê zbli¿ali, Talia spostrzeg³a jakieœ poruszenie w cieniu, jednak w ostrym s³oñcu na drodze nie mog³a w pierwszej chwili rozpoznaæ postaci.Zdumiona otworzy³a szeroko usta na widok wy³aniaj¹cego siê z cienia urzêdnika, ubranego dok³adnie tak jak pierwszy napotkany Stra¿nik.Przez jedn¹ pe³n¹ oszo³omienia chwilê by³a przekonana, ¿e to na pewno pomy³ka - w istocie idea zakrawa³a na niedorzecznoœæ.Potrz¹snê³a g³ow¹, zamruga³a oœlepionymi s³oñcem oczami i popatrzy³a jeszcze raz: Stra¿nik by³ kobiet¹! By³a to rzecz na pozór niemo¿liwa, lecz najwyraŸniej kobiety s³u¿y³y w Armii na równi z mê¿czyznami!Zanim Talia zd¹¿y³a siê opanowaæ, Stra¿niczka podesz³a do nich ¿wawo i stanê³a tu¿ obok ³ba Rolana.- Co za dzieñ! - zakrzyknê³a, zanim Talii przysz³o do g³owy, co te¿ by tu powiedzieæ.- To jest Rolan, nieprawda¿?Poklepa³a go po karku, a on w tym czasie obw¹cha³ jej czarne, poprzetykane siwizn¹ w³osy; Zaœmia³a siê, daj¹c mu lekkiego klapsa po nozdrzach i pochyli³a siê, by przyjrzeæ siê znakom na siodle, które i Talii rzuci³y siê wczeœniej w oczy.- Istotnie, to on! Nie by³o ciê kawa³ czasu, mój panie - ci¹gnê³a, najwyraŸniej zwracaj¹c siê do konia.- Tuszê, ¿e by³o warto.Rolan ponownie j¹ rozbawi³, chwytaj¹c wargami za rêkaw.- A teraz - Stra¿niczka skupi³a uwagê na Talii, mru¿¹c lekko oczy w po³udniowym s³oñcu.- Co mogê dla ciebie zrobiæ, panienko?Zak³opotanie Talii zwiêkszy³o siê: w jaki sposób ta kobieta domyœli³a siê imienia Towarzysza? Rolan nie by³ imieniem tak pospolitym, by mo¿na je by³o obraæ na chybi³ trafi³.To nie móg³ byæ zwyk³y przypadek.- On naprawdê nazywa siê Rolan? - wypali³a i zwiesi³a g³owê, oblewaj¹c siê g³êbokim rumieñcem za swe niestosowne zachowanie.- Przepraszam - powiedzia³a do ³êku.- Nie rozumiem, co siê ze mn¹ dzieje.S.Stra¿nik w Zdroju S³odyczy powiedzia³, ¿e inni Stra¿nicy pomog¹ mi.- Zdrój S³odyczy! - Kobieta by³a szczerze zaskoczona.- Zawêdrowa³aœ daleko od domu, dziecko!- N.na to wygl¹da - Talia odpowiedzia³a cichutko, obserwuj¹c j¹ k¹tem oka.Stra¿niczka tak¿e przygl¹da³a siê jej z zainteresowaniem i dziewczynce przysz³o do g³owy, ¿e pewnie j¹ ocenia.Talia mia³a na sobie swoje w³asne ubranie, które wypra³a najdok³adniej jak umia³a, staraj¹c siê, by jak najmniej by³o wymiête.Podarowane rzeczy by³y zbyt ciê¿kie i niezbyt wygodne do jazdy konnej przez ca³y dzieñ w s³oñcu - w ka¿dym razie, nie czu³a siê w nich najlepiej.Przymierzy³a je tylko i dosz³a do wniosku, ¿e lepiej jest wróciæ do w³asnego ubrania, jak najstaranniej je uprzednio wyczyœciwszy.Teraz cieszy³a siê, ¿e mia³a je na sobie: Stra¿niczka zdawa³a siê domyœlaæ, kim ona jest, rzuciwszy okiem na krój.- Lud Grodów, prawda? - W jej g³osie zabrzmia³a sympatia.- Hm, co nieco o nich s³ysza³am! Idê o zak³ad, ¿e jesteœ skonfundowana, biedactwo - na ³asce losu.Nied³ugo ju¿ dowiesz siê wszystkiego.Wierzaj mi, wszystko wyjaœni¹ ci w Kolegium.Mog³abym ju¿ teraz spróbowaæ wyt³umaczyæ ci co nieco, ale to wbrew prawu.Pewnie tak jest lepiej, bo jeszcze bardziej zamiesza³oby to w twojej g³owie.A sk¹d wiedzia³am, ¿e to jest Rolan? No có¿: ka¿dy Stra¿nik Dróg wie, ¿e wybra³ siê w d³ug¹ podró¿, a na uprzê¿y widnieje jego pieczêæ, jak to jest w przypadku ka¿dego Towarzysza - rozumiesz teraz?Wskaza³a na wyciête na skórze siod³a znaki, którym siê wczeœniej przygl¹da³a.Teraz, gdy Talia wiedzia³a, co one oznaczaj¹, dostrzeg³a w nich skrót imienia Rolana.- A teraz, czym mogê s³u¿yæ?- Obawiam siê, ¿e potrzeba mi nieco ¿ywnoœci - powiedzia³a przepraszaj¹cym tonem Talia, na po³y spodziewaj¹c siê reprymendy.- Dosta³am sporo smakowitych pasztetów, stara³am siê, by na jak najd³u¿ej starczy³y, ale.- Jak dawno to by³o? - przerwa³a jej kobieta.- Cztery dni.- odpowiedzia³a Talia, odrobinê kurcz¹c siê w sobie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]